02-02-2022, 01:11 AM
I całe szczęście, że Valerian nie miał pojęcia o tym, co w obecnej chwili dręczyło April. Chyba umarłaby ze wstydu, jakby okazało się, że się domyśla. Na jego komentarz zacisnęła tylko usta i zerknęła w stronę Vatesa, który w tej chwili bardzo ordynarnie i wymownie imitował oburzenie Valeriana. Może i by ją to nawet rozbawiło, ale chyba była zbyt zestresowana, żeby pozwolić sobie nawet na wzięcie takiej opcji pod uwagę. Poza tym jakby nagle roześmiała się bez powodu, to chyba byłoby jeszcze gorzej.
Uważnie obserwowała, jak Gryfon dodaje ostatni składnik do eliksiru, w myślach błagając, żeby naprawdę tego nie zjebał, bo z pewnością żadne z nich nie chciało siedzieć tu dłużej, niż było to absolutnie konieczne - czyli do skończenia zadania. Nawet wstrzymała oddech i zacisnęła nerwowo palce na własnym swetrze.
Jak tylko ostatni płomyk zniknął z powierzchni, odetchnęła z ulgą. O matko, skończyli to i nic nie wybuchło nikomu w twarz! Co więcej, wyglądało na całkiem dobrze wykonany eliksir!
Zerknęła na Valeriana kontrolnie, nie będąc pewną, czy mówił to do niej, czy sam do siebie.
- I całe szczęście, że nie było to trudniejsze, nie chciałabym spędzić całego dnia na warzeniu eliksiru. - W sumie brzmiało to w miarę neutralnie, chociaż między wierszami zdecydowanie krył się przekaz jak bardzo April nie cieszyła się towarzystwem Gryfona. Podszedłszy do kociołka z drugiej strony, zabrała się za rozlewanie skończonego eliksiru do przygotowanych wcześniej fiolek. Wolała zrobić to sama, tak w razie czego. Podsunęła jedną zatkaną koreczkiem buteleczkę w stronę Valeriana, od razu zabierając się za sprzątanie stanowiska pracy. I tak wszystkie rzeczy były jej i i tak wiedziała, że kolega jej nie pomoże. To nawet lepiej, bo jeszcze by się obwiała, że albo coś rozwali, albo zmiesza składniki - oczywiście wszystko w złośliwości. Wyczyściła zawartość kociołka, wrzuciła wszystko na osuszone dno i zdjąwszy go z kolumienki, zatrzymała się tylko na moment. Spojrzała na Valeriana i zawahała się ułamek sekundy. Mogłaby wyjść bez słowa, owszem, ale chyba zdecydowanie była na to zbyt miła, nie potrafiła tak.
- Dzięki. Miłego dnia. - Zawahała się jeszcze ułamek sekundy i ruszyła do wyjścia, a jak znalazła się za progiem, usłyszała i jego kroki. Ale nie obejrzała się, bo i po co? Chciała po prostu wrócić do swojego pokoju i odpocząć po tej męczącej godzinie.
/zt x2
Uważnie obserwowała, jak Gryfon dodaje ostatni składnik do eliksiru, w myślach błagając, żeby naprawdę tego nie zjebał, bo z pewnością żadne z nich nie chciało siedzieć tu dłużej, niż było to absolutnie konieczne - czyli do skończenia zadania. Nawet wstrzymała oddech i zacisnęła nerwowo palce na własnym swetrze.
Jak tylko ostatni płomyk zniknął z powierzchni, odetchnęła z ulgą. O matko, skończyli to i nic nie wybuchło nikomu w twarz! Co więcej, wyglądało na całkiem dobrze wykonany eliksir!
Zerknęła na Valeriana kontrolnie, nie będąc pewną, czy mówił to do niej, czy sam do siebie.
- I całe szczęście, że nie było to trudniejsze, nie chciałabym spędzić całego dnia na warzeniu eliksiru. - W sumie brzmiało to w miarę neutralnie, chociaż między wierszami zdecydowanie krył się przekaz jak bardzo April nie cieszyła się towarzystwem Gryfona. Podszedłszy do kociołka z drugiej strony, zabrała się za rozlewanie skończonego eliksiru do przygotowanych wcześniej fiolek. Wolała zrobić to sama, tak w razie czego. Podsunęła jedną zatkaną koreczkiem buteleczkę w stronę Valeriana, od razu zabierając się za sprzątanie stanowiska pracy. I tak wszystkie rzeczy były jej i i tak wiedziała, że kolega jej nie pomoże. To nawet lepiej, bo jeszcze by się obwiała, że albo coś rozwali, albo zmiesza składniki - oczywiście wszystko w złośliwości. Wyczyściła zawartość kociołka, wrzuciła wszystko na osuszone dno i zdjąwszy go z kolumienki, zatrzymała się tylko na moment. Spojrzała na Valeriana i zawahała się ułamek sekundy. Mogłaby wyjść bez słowa, owszem, ale chyba zdecydowanie była na to zbyt miła, nie potrafiła tak.
- Dzięki. Miłego dnia. - Zawahała się jeszcze ułamek sekundy i ruszyła do wyjścia, a jak znalazła się za progiem, usłyszała i jego kroki. Ale nie obejrzała się, bo i po co? Chciała po prostu wrócić do swojego pokoju i odpocząć po tej męczącej godzinie.
/zt x2