02-02-2022, 11:21 PM
Oczywiście, że nie spóźniła się na zajęcia. Zawsze starała się jak może być przykładem, w końcu nie bez przyczyny została mianowana prefektem, a w tym roku nawet i naczelnym prefektem, mimo że jest rok młodsza niż zwykle osoby piastujące to stanowisko. A wręcz właśnie dlatego tym bardziej przykładała się do wszystkiego, żeby nie zawieść zaufania jakim ją obdarzono.
O wydarzeniach minionego weekendu usłyszała... nie po fakcie, zdecydowanie. Może i nic by się nie dowiedziała, ale jako gracz Quidditcha - mimo że nie dostała zaproszenia i to z bardzo zrozumiałych powodów - pewne rzeczy docierały do jej uszu. Nikt nie powiedział jej o tym wprost, ale wcale nie musiał. I tak stoczyła sama ze sobą małą walkę, bo z jednej strony czuła obowiązek poinformowania grona pedagogicznego o tak lekkomyślnej aktywności, a z drugiej... rozumiała chęć zabawy, no i jej najlepsza przyjaciółka brała w wyścigu udział! Dlatego ostatecznie nie doniosła, nikt i tak nie mógł jej udowodnić, że wiedziała. Już po wyścigu to inna sprawa, ale wtedy miała inne sprawy na głowie, na przykład obolałą i wyraźnie przybitą Kaię. I tak cieszyła się, że udało jej się uniknąć szlabanu, czego nie udało się innym uczestnikom tego nielegalnego przedsięwzięcia.
Reasumując: pomysł profesor odnośnie eliksiru, który mieli dzisiaj wykonać, Dani uznała za bardzo trafny i odpowiedni. I z pewnością przydatny nie tylko dla tych, co ochoczo łamią prawo szkolne. Zabrała się do pracy w skupieniu. A przynajmniej tak jej się wydawało, bo świadoma tego co robi wrzuciła bezoar do moździerza i sproszkowała drobniutko. Ale myśli jednak dryfowały w trochę innym miejscu niż klasa do eliksirów, bo kiedy przyszło do odmierzania składnika, zrobiła to nazbyt automatycznie i zamiast czterech miarek, bezmyślnie wsypała sześć. I sypałaby dalej, gdyby nie dym wydobywający się z kociołka. Hm? To nie powinno tak wyglądać. Co gorsza, niemal od razu poczuła okropny smród rozchodzący się wraz z dymem.
Zerknęła do podręcznika zdezorientowana, szukając gdzie popełniła błąd i wtedy też zauważyła, że pomyliła się w ilości. Całe szczęście jej eliksir nie wybuchł, tak jak niektórym dookoła.
Spojrzała na siedzącą obok Harper, która musiała poczuć ten smrodek.
- Eytkefe enawikezcoein az mazsarpezrp... - Zaraz, zaraz, zaraz... co? Zmarszczyła brwi, mając chwilowego mindfucka, bo coś jej nie grało w jej własnej wypowiedzi. - Reprah... - Spróbowała zagadnąć koleżankę po imieniu, ale brzmiało to tak dziwnie, że tym bardziej nie zdziwiła jej z pewnością zaskoczona mina siedzącej obok Gryfonki. - ... Hco... Eis oc aicejop mam ein? Einm zseimuzor. - W końcu mózg chyba sam zaskoczył co się dzieje, bo jak tylko powiedziała te słowa, zawiesiła się na chwilę, realization moment. Aż otworzyła lekko usta i zasłoniła je dłonią, powoli zwracając wzrok na stojący sobie teraz spokojnie, niby nic, niczemu winny kociołek. No to zajebiście, mówiła wspak. I jak miała teraz brać udział w innych lekacjach?!
Pierwszy składnik: 9 - 6 + 1 = 4
Efekt uboczny: 10 - wspak mówię, mistrzem moim Yoda jest
O wydarzeniach minionego weekendu usłyszała... nie po fakcie, zdecydowanie. Może i nic by się nie dowiedziała, ale jako gracz Quidditcha - mimo że nie dostała zaproszenia i to z bardzo zrozumiałych powodów - pewne rzeczy docierały do jej uszu. Nikt nie powiedział jej o tym wprost, ale wcale nie musiał. I tak stoczyła sama ze sobą małą walkę, bo z jednej strony czuła obowiązek poinformowania grona pedagogicznego o tak lekkomyślnej aktywności, a z drugiej... rozumiała chęć zabawy, no i jej najlepsza przyjaciółka brała w wyścigu udział! Dlatego ostatecznie nie doniosła, nikt i tak nie mógł jej udowodnić, że wiedziała. Już po wyścigu to inna sprawa, ale wtedy miała inne sprawy na głowie, na przykład obolałą i wyraźnie przybitą Kaię. I tak cieszyła się, że udało jej się uniknąć szlabanu, czego nie udało się innym uczestnikom tego nielegalnego przedsięwzięcia.
Reasumując: pomysł profesor odnośnie eliksiru, który mieli dzisiaj wykonać, Dani uznała za bardzo trafny i odpowiedni. I z pewnością przydatny nie tylko dla tych, co ochoczo łamią prawo szkolne. Zabrała się do pracy w skupieniu. A przynajmniej tak jej się wydawało, bo świadoma tego co robi wrzuciła bezoar do moździerza i sproszkowała drobniutko. Ale myśli jednak dryfowały w trochę innym miejscu niż klasa do eliksirów, bo kiedy przyszło do odmierzania składnika, zrobiła to nazbyt automatycznie i zamiast czterech miarek, bezmyślnie wsypała sześć. I sypałaby dalej, gdyby nie dym wydobywający się z kociołka. Hm? To nie powinno tak wyglądać. Co gorsza, niemal od razu poczuła okropny smród rozchodzący się wraz z dymem.
Zerknęła do podręcznika zdezorientowana, szukając gdzie popełniła błąd i wtedy też zauważyła, że pomyliła się w ilości. Całe szczęście jej eliksir nie wybuchł, tak jak niektórym dookoła.
Spojrzała na siedzącą obok Harper, która musiała poczuć ten smrodek.
- Eytkefe enawikezcoein az mazsarpezrp... - Zaraz, zaraz, zaraz... co? Zmarszczyła brwi, mając chwilowego mindfucka, bo coś jej nie grało w jej własnej wypowiedzi. - Reprah... - Spróbowała zagadnąć koleżankę po imieniu, ale brzmiało to tak dziwnie, że tym bardziej nie zdziwiła jej z pewnością zaskoczona mina siedzącej obok Gryfonki. - ... Hco... Eis oc aicejop mam ein? Einm zseimuzor. - W końcu mózg chyba sam zaskoczył co się dzieje, bo jak tylko powiedziała te słowa, zawiesiła się na chwilę, realization moment. Aż otworzyła lekko usta i zasłoniła je dłonią, powoli zwracając wzrok na stojący sobie teraz spokojnie, niby nic, niczemu winny kociołek. No to zajebiście, mówiła wspak. I jak miała teraz brać udział w innych lekacjach?!