03-02-2022, 10:50 PM
Podczas gdy za nią miały miejsce kolejne wybuchy - na które każdorazowo obracała się kontrolnie, by ocenić, na ile sama jest zagrożona - większość czasu udawała, że wszystko w porządku i ta lekcja wcale nie była parodią. W końcu, gdyby nią była, musiałaby zdecydować, czy reżyserowała ją profesor Edwards, czy raczej wszyscy ci, którzy dobrowolnie wybrali eliksir, jako przedmiot, który chcieliby kontynuować, a teraz wychodziło, jak wielu z nich nie miało pojęcia o tym, co robiło... Oczywiście na pewno były osoby, które całkowicie przypadkowo spowodowały wybuch, niebezpieczne bulgotanie, czy inne atrakcje, ale Harper nie wierzyła, by wszyscy, którzy do tej pory spaprali eliksir, byli niewinni.
O proszę. Nawet kiedy czekała aż będzie mogła przejść do kolejnego etapu, stało się. Danica, której ogólnie nie uważała za niekompetentną, najwyraźniej popełniła jakiś błąd i z jej kociołka była czuć nieprzyjemny zapach, na co druga Gryfonka niekontrolowanie się skrzywiła. Cóż, przynajmniej to nie wybuch. Podniosła wzrok na koleżankę, gdy ta zaczęła do niej mówić, ale zdawało jej się, że nie dosłyszała, co mówiła. W końcu każdy był zajęty co najmniej drobnymi rozmowami, wywary bulgotały, dużo się działo...
- Hm? - popatrzyła na nią pytająco, licząc, że powtórzy i wtedy okaże się to bardziej zrozumiałe...
Z tym, że wcale się takie nie okazało. Wręcz przeciwnie. Jeśli tylko Harper ufała swojemu słuchowi, to co wypowiedziała Danica nie miało najmniejszego sensu.
- Co ty...? - nawet nie była w stanie dokończyć pytania.
Zamiast tego tym bardziej przysłuchiwała się temu, co mówiła, zerkając nieufnie na kociołek.
- Eee... Może jakoś ci pomóc? - spytała marszcząc brwi.
Mogłaby to zrobić, z tym że nie miała pojęcia jak! Mogłaby to zgłosić profesor, nawet zerknęła w jej kierunku, ale nie była pewna, czy koleżanka by sobie życzyła, żeby zająć się tym za nią. Nie wspominając już o tym, że chyba w międzyczasie łatała jakąś dziurę w suficie...
Choć teraz zwracała już większą uwagę na to, co działo się na sąsiednim stanowisku, zaraz mogła zająć się kolejnymi krokami przygotowania własnego eliksiru i dodała ostrożnie szczyptę sproszkowanego rogu jednorożca. Może nawet ostrożniej, niż przy poprzednich krokach.
Czwarty składnik: 11 - 3 + 1 = 9
O proszę. Nawet kiedy czekała aż będzie mogła przejść do kolejnego etapu, stało się. Danica, której ogólnie nie uważała za niekompetentną, najwyraźniej popełniła jakiś błąd i z jej kociołka była czuć nieprzyjemny zapach, na co druga Gryfonka niekontrolowanie się skrzywiła. Cóż, przynajmniej to nie wybuch. Podniosła wzrok na koleżankę, gdy ta zaczęła do niej mówić, ale zdawało jej się, że nie dosłyszała, co mówiła. W końcu każdy był zajęty co najmniej drobnymi rozmowami, wywary bulgotały, dużo się działo...
- Hm? - popatrzyła na nią pytająco, licząc, że powtórzy i wtedy okaże się to bardziej zrozumiałe...
Z tym, że wcale się takie nie okazało. Wręcz przeciwnie. Jeśli tylko Harper ufała swojemu słuchowi, to co wypowiedziała Danica nie miało najmniejszego sensu.
- Co ty...? - nawet nie była w stanie dokończyć pytania.
Zamiast tego tym bardziej przysłuchiwała się temu, co mówiła, zerkając nieufnie na kociołek.
- Eee... Może jakoś ci pomóc? - spytała marszcząc brwi.
Mogłaby to zrobić, z tym że nie miała pojęcia jak! Mogłaby to zgłosić profesor, nawet zerknęła w jej kierunku, ale nie była pewna, czy koleżanka by sobie życzyła, żeby zająć się tym za nią. Nie wspominając już o tym, że chyba w międzyczasie łatała jakąś dziurę w suficie...
Choć teraz zwracała już większą uwagę na to, co działo się na sąsiednim stanowisku, zaraz mogła zająć się kolejnymi krokami przygotowania własnego eliksiru i dodała ostrożnie szczyptę sproszkowanego rogu jednorożca. Może nawet ostrożniej, niż przy poprzednich krokach.