09-02-2022, 09:37 AM
Prawda, jej sposób na przetrwanie przez najbliższe dni, to podążanie za ludźmi z jej rocznika- a raczej tymi, o których wiedziała, że są w Hogwarcie dłużej; w końcu razem z nią przybyła też garstka z wymiany, którzy tak jak ona zaczynali swoją przygodę w Hogwarcie dopiero od tego roku.
Oczywiście, podążając za tłumem do sal lekcyjnych nie obyło się bez drobnych incydentów, bo nie każdy przecież ma te same lekcje co ona, ale na szczęście jest ta mapa, którą została pobłogosławiona. A na razie nie jest jeszcze tak pewna tego miejsca by się przemieszczać dalej niż sale lekcyjne- dorm- wielka sala.
- Czyli to normalne. Jakieś rady, co zrobić jak już utknę?- zapytała, przypuszczając, że skoro mówi coś takiego to ma doświadczenie w tego typu sytuacjach. A jeśli nie, to może wie po prostu, co powinna zrobić. Bo między bogami a prawdą, nadal nie była pewna, co miał na myśli mówiąc utknąć.
- Zauważyłam że raczej mało o niej wiadomo dla ludzi z zewnątrz. I nawet wiem dlaczego -odpowiedziała, cicho chichocząc. Koldovstoretz był specyficzny, ale miał elementy wspólne z Hogwartem, i może warto od nich zacząć.
- Cóż, to na pewno też zamek, jak Hogwart. Tylko...trochę mniejszy. - zaczęła powoli, po chwili namysłu - I jest tam zdecydowanie mniej uczniów niż tutaj; też byliśmy tam podzieleni na domy, i też mieliśmy coś na kształt mundurków. - po czym nastąpiła chwila ciszy na zastanowienie się. W czym jeszcze jej poprzednia szkoła jest podobna do tej?- Cóż... z podobieństw to chyba tyle? Ale to może dlatego, że nie wiem jeszcze dużo o Hogwarcie. Koldovstoretz, tamtejsza praktyka magiczna i kultura ogółem opiera się bardziej na słowiańskiej kulturze, zupełnie innej niż celtycka na której bazuje Hogwart czy Beauxbatons. W tamtych rejonach dużo tradycji, które wydają się całkowicie normalne w tej części Europy, są zupełnie odmienne. Ale żeby móc wypunktować te różnice, należało najpierw wiedzieć, co jest "normalne" tutaj. A Zosia jedyne, co wiedziała to to, że tutaj w Quidditcha grają... na miotłach. Wariaci, życie im nie miłe?
- Aidan- powtórzyła ciszej, żeby łatwiej jej było zapamiętać. Cóż, jest na razie pierwszą osobą, którego imię oficjalnie poznała! Teraz jest jeszcze prosto. Do tego było to całkiem ładne imię, i chyba nie aż tak popularne. Więc powinno być stosunkowo łatwo. Aidan. - Bardzo miło mi cię poznać - dodała z uśmiechem patrząc na chłopaka.
Tylko, gdzie byli? I ile minut zostało do OPCM?
Oczywiście, podążając za tłumem do sal lekcyjnych nie obyło się bez drobnych incydentów, bo nie każdy przecież ma te same lekcje co ona, ale na szczęście jest ta mapa, którą została pobłogosławiona. A na razie nie jest jeszcze tak pewna tego miejsca by się przemieszczać dalej niż sale lekcyjne- dorm- wielka sala.
- Czyli to normalne. Jakieś rady, co zrobić jak już utknę?- zapytała, przypuszczając, że skoro mówi coś takiego to ma doświadczenie w tego typu sytuacjach. A jeśli nie, to może wie po prostu, co powinna zrobić. Bo między bogami a prawdą, nadal nie była pewna, co miał na myśli mówiąc utknąć.
- Zauważyłam że raczej mało o niej wiadomo dla ludzi z zewnątrz. I nawet wiem dlaczego -odpowiedziała, cicho chichocząc. Koldovstoretz był specyficzny, ale miał elementy wspólne z Hogwartem, i może warto od nich zacząć.
- Cóż, to na pewno też zamek, jak Hogwart. Tylko...trochę mniejszy. - zaczęła powoli, po chwili namysłu - I jest tam zdecydowanie mniej uczniów niż tutaj; też byliśmy tam podzieleni na domy, i też mieliśmy coś na kształt mundurków. - po czym nastąpiła chwila ciszy na zastanowienie się. W czym jeszcze jej poprzednia szkoła jest podobna do tej?- Cóż... z podobieństw to chyba tyle? Ale to może dlatego, że nie wiem jeszcze dużo o Hogwarcie. Koldovstoretz, tamtejsza praktyka magiczna i kultura ogółem opiera się bardziej na słowiańskiej kulturze, zupełnie innej niż celtycka na której bazuje Hogwart czy Beauxbatons. W tamtych rejonach dużo tradycji, które wydają się całkowicie normalne w tej części Europy, są zupełnie odmienne. Ale żeby móc wypunktować te różnice, należało najpierw wiedzieć, co jest "normalne" tutaj. A Zosia jedyne, co wiedziała to to, że tutaj w Quidditcha grają... na miotłach. Wariaci, życie im nie miłe?
- Aidan- powtórzyła ciszej, żeby łatwiej jej było zapamiętać. Cóż, jest na razie pierwszą osobą, którego imię oficjalnie poznała! Teraz jest jeszcze prosto. Do tego było to całkiem ładne imię, i chyba nie aż tak popularne. Więc powinno być stosunkowo łatwo. Aidan. - Bardzo miło mi cię poznać - dodała z uśmiechem patrząc na chłopaka.
Tylko, gdzie byli? I ile minut zostało do OPCM?