11-02-2022, 10:32 AM
Oh, nie zrozumcie jej źle, ona na pewno będzie chodzić w dziwne miejsca. Taka natura Zosi. Przecież, jej ulubioną czynnością jest włóczenie się bez celu po okolicy i szukanie kamyków czy innych cuda-wianków, więc wędrowanie ma we krwi.
Ale w swojej naturze jest, oczywiście w jej opinii, stosunkowo rozsądna. Dopóki nie zapamięta drogi dorm- wielka sala, nie będzie pchała się w miejsca, o których nawet nie wie, że istnieją.
Dajcie jej z miesiąc, maksymalnie dwa. Za trzy będziecie musieli ją wyciągać skądś, bo utknie.
Na słowa o ciekawości pokiwała głową. Rozumiała całkowicie, o czym mówi. Co prawda, jej ciekawość objawiała się prawdopodobnie trochę inaczej, ale przecież sama uwielbiała eksperymentować.
W jej opinii nigdy nic nie może być "doskonałe"- zawsze można je, choć trochę, ulepszyć. I to była jedna z wielu rzeczy, które ją denerwowało w czarodziejach starszych datą- większość uznaje, że raz zrobione, jeśli tylko działa, to nie wymaga zmiany. Dlatego pozostaliśmy, jako czarodzieje, z gazetami, sowami i piórami maczanymi w kałamarzu.
Oczywiście, nie ma nic do kultywowania tradycji, a nawet więcej, sama przecież stara się dbać o te narodowe, bo wie, że powoli wymierają. Dodatkowo, "starodawność" biurek czy książek Hogwartu, wygląda jak wyciągnięta z książek czytanych za dziecka- to zupełnie inny świat, który dla niektórych może być dodatkowo pociągający i nakłaniający do nauki i życia swoim wymarzonym young-adult fantasy.
- To akurat plus tej sytuacji. Ale przez jakiś czas będę miała mniejsze lub większe problemy z tego powodu- stwierdziła, mówiąc to już trochę ciszej, bo ta część wypowiedzi przypadła akurat na jej wejście do sali lekcyjnej.
Bo wiedziała, że chłopak ma rację. To, czego jej brakuje, i tak będzie musiała opanować, żeby zdać egzaminy. A to, co już wie, to jej. Tylko, ile z tego co wie, może jej się przydać tutaj? Czy wiedza o roślinach czy zwierzętach z jej rejonu przydadzą jej się tutaj?
Starała się bardzo nie myśleć o tonie jego głosu, gdy mówił "jasne" choć początkowo trochę ją to zmartwiło; miała tendencję do analizowania za bardzo, szczególnie jak jej zależało żeby zrobić dobre wrażenie. Ale zdawała sobie sprawę, że nie zawsze ludzie muszą myśleć to, co jej się wydaje, że myślą.
Cóż, jeśli kiedyś będą rozmawiać, a on wykaże zainteresowanie, to mu opowie.
Na pytający wzrok chłopaka skierowany na nią, gdy stał już przy wybranej ławce, uśmiechnęła się szeroko i nawet trochę drgnęła- jak dziecko widzące że w opakowaniu po lodach są jednak lody, a nie koperek. Szybciutko go dogoniła i zajęła miejsce obok niego. Miło jest mieć w końcu się do kogo odezwać.
O ile oczywiście dadzą rady rozmawiać. To nadal lekcja.
- Trochę się go boję - powiedziała prawie szeptem dziewczyna, zerkając na nauczyciela OPCM, pana Younga. To była, co prawda, dopiero jej druga lekcja z nim, ale już na pierwszej pokazał, że jest wymagającym nauczycielem. Ceniła to co prawda, ale to nic nie zmieniało- od początku wiedziała, że na jego lekcjach nie będzie łatwo.
Ale w swojej naturze jest, oczywiście w jej opinii, stosunkowo rozsądna. Dopóki nie zapamięta drogi dorm- wielka sala, nie będzie pchała się w miejsca, o których nawet nie wie, że istnieją.
Dajcie jej z miesiąc, maksymalnie dwa. Za trzy będziecie musieli ją wyciągać skądś, bo utknie.
Na słowa o ciekawości pokiwała głową. Rozumiała całkowicie, o czym mówi. Co prawda, jej ciekawość objawiała się prawdopodobnie trochę inaczej, ale przecież sama uwielbiała eksperymentować.
W jej opinii nigdy nic nie może być "doskonałe"- zawsze można je, choć trochę, ulepszyć. I to była jedna z wielu rzeczy, które ją denerwowało w czarodziejach starszych datą- większość uznaje, że raz zrobione, jeśli tylko działa, to nie wymaga zmiany. Dlatego pozostaliśmy, jako czarodzieje, z gazetami, sowami i piórami maczanymi w kałamarzu.
Oczywiście, nie ma nic do kultywowania tradycji, a nawet więcej, sama przecież stara się dbać o te narodowe, bo wie, że powoli wymierają. Dodatkowo, "starodawność" biurek czy książek Hogwartu, wygląda jak wyciągnięta z książek czytanych za dziecka- to zupełnie inny świat, który dla niektórych może być dodatkowo pociągający i nakłaniający do nauki i życia swoim wymarzonym young-adult fantasy.
- To akurat plus tej sytuacji. Ale przez jakiś czas będę miała mniejsze lub większe problemy z tego powodu- stwierdziła, mówiąc to już trochę ciszej, bo ta część wypowiedzi przypadła akurat na jej wejście do sali lekcyjnej.
Bo wiedziała, że chłopak ma rację. To, czego jej brakuje, i tak będzie musiała opanować, żeby zdać egzaminy. A to, co już wie, to jej. Tylko, ile z tego co wie, może jej się przydać tutaj? Czy wiedza o roślinach czy zwierzętach z jej rejonu przydadzą jej się tutaj?
Starała się bardzo nie myśleć o tonie jego głosu, gdy mówił "jasne" choć początkowo trochę ją to zmartwiło; miała tendencję do analizowania za bardzo, szczególnie jak jej zależało żeby zrobić dobre wrażenie. Ale zdawała sobie sprawę, że nie zawsze ludzie muszą myśleć to, co jej się wydaje, że myślą.
Cóż, jeśli kiedyś będą rozmawiać, a on wykaże zainteresowanie, to mu opowie.
Na pytający wzrok chłopaka skierowany na nią, gdy stał już przy wybranej ławce, uśmiechnęła się szeroko i nawet trochę drgnęła- jak dziecko widzące że w opakowaniu po lodach są jednak lody, a nie koperek. Szybciutko go dogoniła i zajęła miejsce obok niego. Miło jest mieć w końcu się do kogo odezwać.
O ile oczywiście dadzą rady rozmawiać. To nadal lekcja.
- Trochę się go boję - powiedziała prawie szeptem dziewczyna, zerkając na nauczyciela OPCM, pana Younga. To była, co prawda, dopiero jej druga lekcja z nim, ale już na pierwszej pokazał, że jest wymagającym nauczycielem. Ceniła to co prawda, ale to nic nie zmieniało- od początku wiedziała, że na jego lekcjach nie będzie łatwo.