13-02-2022, 08:55 PM
Oczywiście, że nie miał zamiaru robić nic. Akurat to Philip powinien był przewidzieć... To jest, zakładając, że przewidziałby samo pojawienie się Aarona w odpowiednim miejscu i to o odpowiedniej porze.
O dziwo tym razem Aaron nawet nie miał racji w ocenie zachowania młodszego chłopaka. Na tyle, że mimowolnie uśmiechnął się lekko, prawie triumfalnie. Wbrew temu, i tak zaraz odwrócił od niego wzrok - może tylko trochę spłoszony sekundą, kiedy udało mu się spojrzeć Aaronowi w oczy. Ale cholera, czemu to takie trudne?
- Schadzki w tym pierdolniku, świetnie... - mruknął wtrącając się nieco w jego wypowiedź i przesuwając powoli wzrokiem po otoczeniu.
Dopiero po reszcie jego wypowiedzi odetchnął i pozwolił sobie spojrzeć ponownie na Ślizgona.
- No a ty wierzyłeś, że nie dam ci szlabanu - odparł rozkładając nieco ręce.
To nie tak, że nagle rozmowy z Aaronem nie miały w sobie nic stresującego, jednak Philip był niesamowicie dumny z paru kwestii... Mianowicie z tego, że mimo wszystko chłopak go posłuchał - co najmniej połowicznie, bo stawił się tutaj na czas - oraz że tym razem mógł w pełni szczerze uświadomić go, że nie miał racji i co więcej, wyjawić mu szczery zalążek prawdy o tym, dlaczego kazał mu tu przyjść. Bo mu nie wierzył. Bo sprowokował go swoim zwątpieniem! Ile razy powtarzał mu, że i tak nie da mu tego szlabanu? I właściwie ile razy kwestionował jego władzę, o ile można to było nazwać władzą, tak ogólnie? Ile razy wysłuchiwał przytyków, co do tego, że jest prefektem? Otóż jest. I to cholernie złośliwym. Tylko jakoś do tej pory Aarona to omijało, no bo... No bo właściwie ogólnie miał problemy z myśleniem oraz reagowaniem w porę przy Aaronie.
Jedynie na moment zmieszał się, kiedy ten zasugerował dwuznaczność... Ale przecież nie poderwie się z miejsca i chyba powinien nie reagować w ogóle... Tak? To była gra, która miała pokazać, że jego też stać na wiele... Chyba.
- Doskonale wiesz, o czym mówię... - odpowiedział po krótkiej, choć niezręcznej pauzie ze swojej strony.
Z pewnością wpadnie jeszcze na dużo lepsze opcje, którymi mógłby się cudownie odgryźć. Ale to dopiero po wszystkim, po tym jak już się rozejdą.
O dziwo tym razem Aaron nawet nie miał racji w ocenie zachowania młodszego chłopaka. Na tyle, że mimowolnie uśmiechnął się lekko, prawie triumfalnie. Wbrew temu, i tak zaraz odwrócił od niego wzrok - może tylko trochę spłoszony sekundą, kiedy udało mu się spojrzeć Aaronowi w oczy. Ale cholera, czemu to takie trudne?
- Schadzki w tym pierdolniku, świetnie... - mruknął wtrącając się nieco w jego wypowiedź i przesuwając powoli wzrokiem po otoczeniu.
Dopiero po reszcie jego wypowiedzi odetchnął i pozwolił sobie spojrzeć ponownie na Ślizgona.
- No a ty wierzyłeś, że nie dam ci szlabanu - odparł rozkładając nieco ręce.
To nie tak, że nagle rozmowy z Aaronem nie miały w sobie nic stresującego, jednak Philip był niesamowicie dumny z paru kwestii... Mianowicie z tego, że mimo wszystko chłopak go posłuchał - co najmniej połowicznie, bo stawił się tutaj na czas - oraz że tym razem mógł w pełni szczerze uświadomić go, że nie miał racji i co więcej, wyjawić mu szczery zalążek prawdy o tym, dlaczego kazał mu tu przyjść. Bo mu nie wierzył. Bo sprowokował go swoim zwątpieniem! Ile razy powtarzał mu, że i tak nie da mu tego szlabanu? I właściwie ile razy kwestionował jego władzę, o ile można to było nazwać władzą, tak ogólnie? Ile razy wysłuchiwał przytyków, co do tego, że jest prefektem? Otóż jest. I to cholernie złośliwym. Tylko jakoś do tej pory Aarona to omijało, no bo... No bo właściwie ogólnie miał problemy z myśleniem oraz reagowaniem w porę przy Aaronie.
Jedynie na moment zmieszał się, kiedy ten zasugerował dwuznaczność... Ale przecież nie poderwie się z miejsca i chyba powinien nie reagować w ogóle... Tak? To była gra, która miała pokazać, że jego też stać na wiele... Chyba.
- Doskonale wiesz, o czym mówię... - odpowiedział po krótkiej, choć niezręcznej pauzie ze swojej strony.
Z pewnością wpadnie jeszcze na dużo lepsze opcje, którymi mógłby się cudownie odgryźć. Ale to dopiero po wszystkim, po tym jak już się rozejdą.