13-02-2022, 09:57 PM
-To chyba nie zazdrość, co Leighton? Bo koniec końców pojawiłeś się właśnie ty - rzucił, przyglądając mu się uważnie.
Oczywiście, że to nie była ona. Jeszcze nie w stu procentach, chociaż Aaron uparcie dążył do tego, by wzbudzać ją w młodszym koledze. Każdy ruch był wystarczająco przemyślany, tym bardziej w jego obecności. To była gra, w którą Moon wkręcił się wyjątkowo mocno. Kiedy ostatnim razem “polował” na kogoś tak bardzo, jak właśnie na Leightona, który opierał się w niemal nieznany, acz ciekawy sposób. Nie ulegał z taką łatwością, jak niemal każda osoba, która pojawiała się blisko starszego chłopaka. Starał się walczyć sam ze sobą, a już samo to zasługiwało na kilka dodatkowych plusów. Zbierał ich coraz więcej, nieświadomy, jaka lista znajdowała się w głowie Aarona.
-A na czym, Philip? Jakieś teorie? - zainteresował się. Lubił wywierać na nim presję, co przez wiele osób postrzegane zapewne było jako “chore”. Co miał poradzić, że Leighton zwyczajnie w świecie go interesował, bo każdy jego ruch sprawiał mu przyjemność? Ludzie z natury z niej nie rezygnowali i tutaj się od nich nie różnił. Podobało mu się to zmieszanie na twarzy, marszczenie brwi, kiedy zastanawiał się, co właśnie teraz powinien powiedzieć.
-Teraz jestem jeszcze bardziej ciekaw. Jakie? Co takiego sprawia, że triumfujesz? - wymruczał. Jak wiele był w stanie mu zdradzić? Nie często bowiem inni dzielili się podobnymi sekretami, a już wcześniej zauważył, że Philip nie lubił mówić o czymś, co tak jawnie Moon mógł później wykorzystać dla siebie.
Wpatrzył się w oczy chłopaka ani przez chwilę nie myśląc, by odwrócić wzrok. Nie często miał okazję na coś podobnego; młodszy Ślizgon zbyt często uciekał spojrzeniem, by Aaron mógł dokładnie poznać kształt i kolor jego tęczówek.
-Głupi ludzie robię głupie rzeczy - oznajmił i pochylił się jeszcze bardziej. - Naprawdę głupie - mruknął mu do ucha, muskając ustami skórę na jego szyi. Zapowiadało się ciekawie.
Czasu, aż panna, która miała tu być niemal od początku, nie postanowiła przyjść właśnie w tym momencie.
Zajebiste kurwa wyczucie czasu.
-Jestem jak chciałeś, Aaron - zaszczebiotała, a Moonowi nie pozostało nic innego, jak zgromić ją wzrokiem za przerwanie tak interesującej chwili.
Oczywiście, że to nie była ona. Jeszcze nie w stu procentach, chociaż Aaron uparcie dążył do tego, by wzbudzać ją w młodszym koledze. Każdy ruch był wystarczająco przemyślany, tym bardziej w jego obecności. To była gra, w którą Moon wkręcił się wyjątkowo mocno. Kiedy ostatnim razem “polował” na kogoś tak bardzo, jak właśnie na Leightona, który opierał się w niemal nieznany, acz ciekawy sposób. Nie ulegał z taką łatwością, jak niemal każda osoba, która pojawiała się blisko starszego chłopaka. Starał się walczyć sam ze sobą, a już samo to zasługiwało na kilka dodatkowych plusów. Zbierał ich coraz więcej, nieświadomy, jaka lista znajdowała się w głowie Aarona.
-A na czym, Philip? Jakieś teorie? - zainteresował się. Lubił wywierać na nim presję, co przez wiele osób postrzegane zapewne było jako “chore”. Co miał poradzić, że Leighton zwyczajnie w świecie go interesował, bo każdy jego ruch sprawiał mu przyjemność? Ludzie z natury z niej nie rezygnowali i tutaj się od nich nie różnił. Podobało mu się to zmieszanie na twarzy, marszczenie brwi, kiedy zastanawiał się, co właśnie teraz powinien powiedzieć.
-Teraz jestem jeszcze bardziej ciekaw. Jakie? Co takiego sprawia, że triumfujesz? - wymruczał. Jak wiele był w stanie mu zdradzić? Nie często bowiem inni dzielili się podobnymi sekretami, a już wcześniej zauważył, że Philip nie lubił mówić o czymś, co tak jawnie Moon mógł później wykorzystać dla siebie.
Wpatrzył się w oczy chłopaka ani przez chwilę nie myśląc, by odwrócić wzrok. Nie często miał okazję na coś podobnego; młodszy Ślizgon zbyt często uciekał spojrzeniem, by Aaron mógł dokładnie poznać kształt i kolor jego tęczówek.
-Głupi ludzie robię głupie rzeczy - oznajmił i pochylił się jeszcze bardziej. - Naprawdę głupie - mruknął mu do ucha, muskając ustami skórę na jego szyi. Zapowiadało się ciekawie.
Czasu, aż panna, która miała tu być niemal od początku, nie postanowiła przyjść właśnie w tym momencie.
Zajebiste kurwa wyczucie czasu.
-Jestem jak chciałeś, Aaron - zaszczebiotała, a Moonowi nie pozostało nic innego, jak zgromić ją wzrokiem za przerwanie tak interesującej chwili.