14-02-2022, 08:59 PM
Jeśli chodzi o przedmioty, Zosia entuzjastycznie podchodziła do wielu z nich. Wiadomo, najlepiej czuła się oczywiście w przedmiotach, w których miała jakieś doświadczenie- na przykład zielarstwo, eliksiry, czy mugoloznawstwo; ale były też przedmioty, o których wiedziała, że różnią się od tego, co znała z Rosji i była nimi podekscytowana- wróżbiarstwo, Opieka nad Magicznymi Stworzeniami czy Obrona przed Czarną Magią właśnie.
Gdzieś z tyłu głowy miała przeczucie, że jej chęć posiadania jak największej wiedzy co do bronienia się, jest spowodowana jej przeszłością i tym, że cały czas martwi się, że nie będzie w stanie kogoś obronić. Szczególnie teraz, gdy jej rodzina składała się z dwóch nie-magicznych osób, na których jej niesamowicie zależało. I może miała też świadomość, że kilka wizyt u psychologa zrobiłoby jej dobrze, ale w żadnym wypadku nie czuła się źle ze swoją podszytą strachem ambicją co do tego przedmiotu.
Dlatego, już pierwszego dnia postanowiła, że da z siebie wszystko, by opanować, mimo zaległości, ten przedmiot- najlepiej, jak tylko może. Co okazało się wcale nie takie proste.
Mówią, że ta sama woda zmiękcza ziemniaka a utwardza jajko; a w tym przypadku Zośka jest małą pyrką- niestety nie należy do osób, na które "twarda ręka'' działa dobrze, a pan Young zdecydowanie miał wymagający sposób nauczania.
Ale! Postanowiła sobie, i da z siebie wszystko, nawet jeśli będzie ciężko.
- Cóż, skoro to uczą, to znaczy że znają się na rzeczy - odpowiedziała szeptem, starając się wychwycić jak najwięcej informacji ze słów pana Younga.
Jej pamięć, przynajmniej w jej opinii, nie należała do najtrwalszych- ale wiedziała, ze jeśli z informacją połączy jakąś kinetyczną czynność, zapamięta to w większym stopniu. A jeśli nie zapamięta, to przynajmniej będzie miała to na kartce, a dzięki temu będzie mogła do tego wrócić.
Dlatego szybko notowała - nie całe zdania, a hasła, które często łączyła ze sobą strzałkami, zakreśleniami czy mikro-rysuneczkami które tylko ona mogła zrozumieć- potem i tak, na bazie tego, sporządzi porządne notatki. To wszystko, odrywając oczy od pana Younga tylko, gdy wyczuła, że pióro coś niezbyt płynnie porusza się po papierze- czyli, gdy wypisała tusz. Wtedy moczyła piórko w kałamarzyku i pisała dalej.
Tęskniła za długopisami. Bała się trochę ich używać w Hogwarcie, bo nie wiedziała czy są one... dozwolone. A jednocześnie bała się też zapytać kogokolwiek, bo to naprawdę głupie pytanie, jak się nad tym zastanowić.
Na słowo chłopaka na sekundkę przerwała i zerknęła w jego stronę. Próbowała zrozumieć, co mógł mieć na myśli, co było widać po jej twarzy, ale szybko wróciła do tego, co robiła wcześniej.
- A który z nich najbardziej?- zapytała, ponownie szeptem chłopaka, zerkając na niego znów na sekundkę, gdy zadawała pytanie.
Gdzieś z tyłu głowy miała przeczucie, że jej chęć posiadania jak największej wiedzy co do bronienia się, jest spowodowana jej przeszłością i tym, że cały czas martwi się, że nie będzie w stanie kogoś obronić. Szczególnie teraz, gdy jej rodzina składała się z dwóch nie-magicznych osób, na których jej niesamowicie zależało. I może miała też świadomość, że kilka wizyt u psychologa zrobiłoby jej dobrze, ale w żadnym wypadku nie czuła się źle ze swoją podszytą strachem ambicją co do tego przedmiotu.
Dlatego, już pierwszego dnia postanowiła, że da z siebie wszystko, by opanować, mimo zaległości, ten przedmiot- najlepiej, jak tylko może. Co okazało się wcale nie takie proste.
Mówią, że ta sama woda zmiękcza ziemniaka a utwardza jajko; a w tym przypadku Zośka jest małą pyrką- niestety nie należy do osób, na które "twarda ręka'' działa dobrze, a pan Young zdecydowanie miał wymagający sposób nauczania.
Ale! Postanowiła sobie, i da z siebie wszystko, nawet jeśli będzie ciężko.
- Cóż, skoro to uczą, to znaczy że znają się na rzeczy - odpowiedziała szeptem, starając się wychwycić jak najwięcej informacji ze słów pana Younga.
Jej pamięć, przynajmniej w jej opinii, nie należała do najtrwalszych- ale wiedziała, ze jeśli z informacją połączy jakąś kinetyczną czynność, zapamięta to w większym stopniu. A jeśli nie zapamięta, to przynajmniej będzie miała to na kartce, a dzięki temu będzie mogła do tego wrócić.
Dlatego szybko notowała - nie całe zdania, a hasła, które często łączyła ze sobą strzałkami, zakreśleniami czy mikro-rysuneczkami które tylko ona mogła zrozumieć- potem i tak, na bazie tego, sporządzi porządne notatki. To wszystko, odrywając oczy od pana Younga tylko, gdy wyczuła, że pióro coś niezbyt płynnie porusza się po papierze- czyli, gdy wypisała tusz. Wtedy moczyła piórko w kałamarzyku i pisała dalej.
Tęskniła za długopisami. Bała się trochę ich używać w Hogwarcie, bo nie wiedziała czy są one... dozwolone. A jednocześnie bała się też zapytać kogokolwiek, bo to naprawdę głupie pytanie, jak się nad tym zastanowić.
Na słowo chłopaka na sekundkę przerwała i zerknęła w jego stronę. Próbowała zrozumieć, co mógł mieć na myśli, co było widać po jej twarzy, ale szybko wróciła do tego, co robiła wcześniej.
- A który z nich najbardziej?- zapytała, ponownie szeptem chłopaka, zerkając na niego znów na sekundkę, gdy zadawała pytanie.