19-02-2022, 01:15 AM
Faktycznie, zwykle nie miała problemów z zawieraniem znajomości! Nawet jeśli chodziło o osoby starsze niż ona. Chociażby nauczyciel historii magii! Nie odczuła chyba, żeby jej nie lubił, a zdaje się, że podpadła mu już na pierwszym roku, kiedy coś za oknem rozproszyło ją na tyle, że wyszła z zajęć bez słowa... Rzecz jasna nie lubiła tego wspominać. Jednak rzecz w tym, że nawet z takiego przewinienia wyszła cało, a nowy bibliotekarz cały czas patrzył na nią krzywo! I to już jakieś trzy tygodnie!
Zmarszczyła lekko czoło i wyjątkowo zastanowiła się chwilę nad dobrym wyjaśnieniem.
- Mmm... Jakoś w pierwszym tygodniu szkoły... - zaczęła na głos, jednak zaraz uświadomiła sobie nie, że były w bibliotece, ale że najlepiej byłoby gdyby nie opowiadała tej konkretnej historii zbyt głośno, więc przeszła do szeptu. - Mieliśmy coś... Coś tam do wypożyczenia, nawet już nie pamiętam co, no bo była jakaś praca domowa i trzeba było znaleźć informacje o... No, nieważne. Tylko że wtedy padało i...
I przepłynęła się w jeziorze... Nie. To nie tak istotne. W końcu i tak, i tak była mokra. Znaczy, ledwie wilgotna, jak już dotarła do samej biblioteki!
- Akurat byłam na błoniach, potem pobiegłyśmy z powrotem do zamku - nie zatrzymała się w historii ani na chwilę, by wyjaśnić, kim były one. Cóż, dla niej to oczywiste, a dla Aspasii zdaje się, że i tak nieistotne. - I jak już doszłam do biblioteki, to może miałam trochę wilgotne ubranie, no i włosy.
Z jej kosmyków wciąż ściekała woda, ale szczerze wierzyła, że były ledwie wilgotne! Przecież nie miała żadnego interesu w okłamywaniu Ślizgonki. Brak luster na korytarzach szkolnych być może działał tego dnia na jej korzyść. A przynajmniej, kiedy już powtarzała komuś tę historię.
- Więc przyszłam wypożyczyć ten podręcznik, no bo po co miałabym tak latać, góra, dół, góra, dół... I uznał, że tak nie wyda mi książki. Znaczy, wiesz, bez przesady... Przecież to nie tak, że poleciałabym z tą książką z powrotem na dwór, bez sensu.
Może mogła opowiedzieć tę historię w dwóch zdaniach, ale właściwie Aspasia powinna była się spodziewać objętości odpowiedzi Puchonki. I sama zapytała, a więc była sama sobie winna!
Choć w czasie opowiadania swojej historii patrzyła jeszcze po półkach, gdy tylko Ślizgonka zasugerowała, że ich poszukiwania mogły być tak naprawdę na marne, zatrzymała się i patrzyła na nią w chwili zastanowienia.
- No może... Ale w sumie jak sprzedają coś u Zonka, to chyba nadal część to eliksiry, więc chyba w jakichś książkach powinny być, nie? - spytała przekrzywiając lekko głowę. - A jeśli alchemiczne, to pewnie też są tu jakieś podręczniki, tylko... No, to cholernie dużo wszystkiego. Znaczy, do tej pory to było w chuj, a teraz...
Spojrzała z powrotem ku regałom. Wbrew pozorom tylko trochę ostudziła jej zapał, jednak drobne ziarno zwątpienia faktycznie zostało zasiane.
Zmarszczyła lekko czoło i wyjątkowo zastanowiła się chwilę nad dobrym wyjaśnieniem.
- Mmm... Jakoś w pierwszym tygodniu szkoły... - zaczęła na głos, jednak zaraz uświadomiła sobie nie, że były w bibliotece, ale że najlepiej byłoby gdyby nie opowiadała tej konkretnej historii zbyt głośno, więc przeszła do szeptu. - Mieliśmy coś... Coś tam do wypożyczenia, nawet już nie pamiętam co, no bo była jakaś praca domowa i trzeba było znaleźć informacje o... No, nieważne. Tylko że wtedy padało i...
I przepłynęła się w jeziorze... Nie. To nie tak istotne. W końcu i tak, i tak była mokra. Znaczy, ledwie wilgotna, jak już dotarła do samej biblioteki!
- Akurat byłam na błoniach, potem pobiegłyśmy z powrotem do zamku - nie zatrzymała się w historii ani na chwilę, by wyjaśnić, kim były one. Cóż, dla niej to oczywiste, a dla Aspasii zdaje się, że i tak nieistotne. - I jak już doszłam do biblioteki, to może miałam trochę wilgotne ubranie, no i włosy.
Z jej kosmyków wciąż ściekała woda, ale szczerze wierzyła, że były ledwie wilgotne! Przecież nie miała żadnego interesu w okłamywaniu Ślizgonki. Brak luster na korytarzach szkolnych być może działał tego dnia na jej korzyść. A przynajmniej, kiedy już powtarzała komuś tę historię.
- Więc przyszłam wypożyczyć ten podręcznik, no bo po co miałabym tak latać, góra, dół, góra, dół... I uznał, że tak nie wyda mi książki. Znaczy, wiesz, bez przesady... Przecież to nie tak, że poleciałabym z tą książką z powrotem na dwór, bez sensu.
Może mogła opowiedzieć tę historię w dwóch zdaniach, ale właściwie Aspasia powinna była się spodziewać objętości odpowiedzi Puchonki. I sama zapytała, a więc była sama sobie winna!
Choć w czasie opowiadania swojej historii patrzyła jeszcze po półkach, gdy tylko Ślizgonka zasugerowała, że ich poszukiwania mogły być tak naprawdę na marne, zatrzymała się i patrzyła na nią w chwili zastanowienia.
- No może... Ale w sumie jak sprzedają coś u Zonka, to chyba nadal część to eliksiry, więc chyba w jakichś książkach powinny być, nie? - spytała przekrzywiając lekko głowę. - A jeśli alchemiczne, to pewnie też są tu jakieś podręczniki, tylko... No, to cholernie dużo wszystkiego. Znaczy, do tej pory to było w chuj, a teraz...
Spojrzała z powrotem ku regałom. Wbrew pozorom tylko trochę ostudziła jej zapał, jednak drobne ziarno zwątpienia faktycznie zostało zasiane.