20-02-2022, 11:33 PM
Wypuszczając głośno powietrze, jej wargi drgnęły w lekkim uśmiechu i pokiwała głową na małe poprawienie przez Aidana.
Tak. Wszędzie było nie tylko od cholery ludzi, ale w dodatku głośnych ludzi. Niesamowite, czy tylko ona – albo niewielka grupka ludzi – słyszała i odczuwała ten hałas, czy tylko jej on przeszkadzał? Jeśli nie, dlaczego wszyscy przechodzili jak stado bezmózgich centaurów wrzeszczących i tupiących dookoła?
Z lekką desperacją i powoli rosnącą frustracją rozglądała się po pubie. Nigdzie nie było miejsca. Było pełno ludzi, wszędzie, dosłownie wszędzie! Niemalże każdy stolik był zajęty, nie wspominając już o grupkach uczniów stojących dosłownie na środku w jakimś celu.
Aspasia objęła się ramionami i zacisnęła mocniej zęby. Czuła się coraz gorzej, czuła, że się denerwuje i zaraz albo zacznie krzyczeć, albo płakać. Na jej szczęście Aidan pospieszył z propozycją i wyciągnął ją na wyższe piętro, czy też może raczej półpiętro. Z cichym westchnięciem poszła za nim – i na szczęście tutaj było mniej ludzi. Może nie ciszej, ale było więcej przestrzeni.
I siadając, przytaknęła Krukonowi skwapliwie na jego komentarz, bo bardzo podobny chodził i jej po głowie.
— Myślę, że tego nie zrobią, bo łatwiej jest nauczycielom pilnować uczniów w zamku, niż ganiać za nimi co weekend po okolicznej wiosce – rzuciła, po czym wsparła głowę o ramiona, oparłszy je wpierw o stolik. Zacisnęła lekko powieki i pokręciła głową. – Straszne. Czy im nie przeszkadza ten hałas? Tak w ogóle? I ta duchota?
Aspasia czuła się po prostu słabo, szczególnie w takich tłokach.
Tak. Wszędzie było nie tylko od cholery ludzi, ale w dodatku głośnych ludzi. Niesamowite, czy tylko ona – albo niewielka grupka ludzi – słyszała i odczuwała ten hałas, czy tylko jej on przeszkadzał? Jeśli nie, dlaczego wszyscy przechodzili jak stado bezmózgich centaurów wrzeszczących i tupiących dookoła?
Z lekką desperacją i powoli rosnącą frustracją rozglądała się po pubie. Nigdzie nie było miejsca. Było pełno ludzi, wszędzie, dosłownie wszędzie! Niemalże każdy stolik był zajęty, nie wspominając już o grupkach uczniów stojących dosłownie na środku w jakimś celu.
Aspasia objęła się ramionami i zacisnęła mocniej zęby. Czuła się coraz gorzej, czuła, że się denerwuje i zaraz albo zacznie krzyczeć, albo płakać. Na jej szczęście Aidan pospieszył z propozycją i wyciągnął ją na wyższe piętro, czy też może raczej półpiętro. Z cichym westchnięciem poszła za nim – i na szczęście tutaj było mniej ludzi. Może nie ciszej, ale było więcej przestrzeni.
I siadając, przytaknęła Krukonowi skwapliwie na jego komentarz, bo bardzo podobny chodził i jej po głowie.
— Myślę, że tego nie zrobią, bo łatwiej jest nauczycielom pilnować uczniów w zamku, niż ganiać za nimi co weekend po okolicznej wiosce – rzuciła, po czym wsparła głowę o ramiona, oparłszy je wpierw o stolik. Zacisnęła lekko powieki i pokręciła głową. – Straszne. Czy im nie przeszkadza ten hałas? Tak w ogóle? I ta duchota?
Aspasia czuła się po prostu słabo, szczególnie w takich tłokach.
Somewhere over the rainbow, bluebirds fly
Birds fly over the rainbow, why then oh why can't I?
poszukiwania
Birds fly over the rainbow, why then oh why can't I?