21-02-2022, 11:08 AM
Na jego pierwszą odpowiedź chłopaka nie odpowiedziała nic- tylko pokiwała głową.
Ona szczególnie lubiła wróżbiarstwo- natomiast wiedziała, szczególnie w ludzkich horoskopach- że wróżący lubią coś pozmieniać. Dlatego zapisała się na zajęcia- po to, by móc samej sobie wróżyć, a nie opierać się na wiarygodnych mniej lub bardziej, źródłach.
Nie wiedziała natomiast, dlaczego chłopak chce zrezygnować z innych przedmiotów. I czemu akurat nie z mugoloznawstwa? Czy w jakiś sposób wiązał z tym przedmiotem swoją przyszłość?
Tak wiele pytań; ale za wcześnie na nie w tym etapie znajomości.
- Z całym szacunkiem do pani Collins - zaczęła cichutko, tak by słyszał ją tylko jej kolega z ławki - bo wydaje się przyjazną i kompetentną osobą; ale nie rozumiem czemu Mugoloznawstwa nie mógłby uczyć... człowiek?
Zdawała sobie sprawę, że być może jej zdanie mogło być szokujące dla ogółu, ale kto, jak nie sam zainteresowany, będzie uczył najlepiej o ludziach takich jak on?
Do tego Zośka czuła że dostaje refluxu za każdym razem, gdy musiała mówić "mugol" i "mugolak"; a "Charłak" nie był w stanie przejść jej przez gardło. Nie rozumiała, dlaczego świat magiczny tak bardzo nie szanował ludzi. Kto, w którym momencie historii stwierdził, że magiczni są lepsi niż ci niemagiczni; tylko dlatego, że mają w sobie magiczny gen?
Było już w historii, zarówno ludzi i magicznych, wiele przypadków, które dobitnie pokazywały że katalogowanie ludzi na bazie genów źle się kończy.
- Może być - sekundka przerwy, bo miała nadzieję, że uda jej się znaleźć w głowie lepsze określenie- mugolak, ale chodzi o to, żeby to był ktoś, kto jest wśród ludzi od zawsze. Wtedy to byłaby żywa wiedza, nie z książek czy domysłów.
Świat ludzi był tak niesamowicie ciekawy- nie mieli magii, ale wszystko to, co mieli magiczni ludzie, wytwarzali sami, za pomocą nauki- czegoś, co dla magicznych było tak niezrozumiałe, jak magia dla ludzi. A może, nauka i magia wcale się tak bardzo nie różniły? Bo czy niewidzialna moc, która łączy tysiące telefonów na świecie, nie jest w gruncie rzeczy magiczna?
- Tylko, żeby miał tytuł naukowy. Jakiś fizyk, albo informatyk najlepiej - westchnęła lekko rozmarzona, wracając do notatek. Kto jak kto, ale taki Informatyk z krwi i kości byłby wstanie wytłumaczyć jej najlepiej, jak np działa AI; albo jak to jest, że Roomba jeździ sama, odkurza i wie, gdzie już odkurzała a gdzie nie?
Kiedyś się jeszcze dowie. Dowie i zrozumie.
Ona szczególnie lubiła wróżbiarstwo- natomiast wiedziała, szczególnie w ludzkich horoskopach- że wróżący lubią coś pozmieniać. Dlatego zapisała się na zajęcia- po to, by móc samej sobie wróżyć, a nie opierać się na wiarygodnych mniej lub bardziej, źródłach.
Nie wiedziała natomiast, dlaczego chłopak chce zrezygnować z innych przedmiotów. I czemu akurat nie z mugoloznawstwa? Czy w jakiś sposób wiązał z tym przedmiotem swoją przyszłość?
Tak wiele pytań; ale za wcześnie na nie w tym etapie znajomości.
- Z całym szacunkiem do pani Collins - zaczęła cichutko, tak by słyszał ją tylko jej kolega z ławki - bo wydaje się przyjazną i kompetentną osobą; ale nie rozumiem czemu Mugoloznawstwa nie mógłby uczyć... człowiek?
Zdawała sobie sprawę, że być może jej zdanie mogło być szokujące dla ogółu, ale kto, jak nie sam zainteresowany, będzie uczył najlepiej o ludziach takich jak on?
Do tego Zośka czuła że dostaje refluxu za każdym razem, gdy musiała mówić "mugol" i "mugolak"; a "Charłak" nie był w stanie przejść jej przez gardło. Nie rozumiała, dlaczego świat magiczny tak bardzo nie szanował ludzi. Kto, w którym momencie historii stwierdził, że magiczni są lepsi niż ci niemagiczni; tylko dlatego, że mają w sobie magiczny gen?
Było już w historii, zarówno ludzi i magicznych, wiele przypadków, które dobitnie pokazywały że katalogowanie ludzi na bazie genów źle się kończy.
- Może być - sekundka przerwy, bo miała nadzieję, że uda jej się znaleźć w głowie lepsze określenie- mugolak, ale chodzi o to, żeby to był ktoś, kto jest wśród ludzi od zawsze. Wtedy to byłaby żywa wiedza, nie z książek czy domysłów.
Świat ludzi był tak niesamowicie ciekawy- nie mieli magii, ale wszystko to, co mieli magiczni ludzie, wytwarzali sami, za pomocą nauki- czegoś, co dla magicznych było tak niezrozumiałe, jak magia dla ludzi. A może, nauka i magia wcale się tak bardzo nie różniły? Bo czy niewidzialna moc, która łączy tysiące telefonów na świecie, nie jest w gruncie rzeczy magiczna?
- Tylko, żeby miał tytuł naukowy. Jakiś fizyk, albo informatyk najlepiej - westchnęła lekko rozmarzona, wracając do notatek. Kto jak kto, ale taki Informatyk z krwi i kości byłby wstanie wytłumaczyć jej najlepiej, jak np działa AI; albo jak to jest, że Roomba jeździ sama, odkurza i wie, gdzie już odkurzała a gdzie nie?
Kiedyś się jeszcze dowie. Dowie i zrozumie.