21-02-2022, 04:30 PM
Nie musiał umawiać się z gówniakami na konkretną godzinę, to zdecydowanie nie było w ich stylu. Tym bardziej, że i tak nigdy nie szli razem do Hogsmeade, spotykali się na miejscu, jak już Alex kupił im to, czego nie mogli kupić sami, bo wciąż byli za młodzi. Zwykle i tak wychodził wcześniej - nawet, a wręcz szczególnie kiedy dzień wcześniej zachlał pałę i budził się z kacem mordercą, spacerek w ciszy i samotności, na dotlenienie z fajką w ustach zdecydowanie wpływał dużo bardziej zbawiennie na bolącą głowę, niż wysłuchiwanie gadaniny gangu. Tym bardziej dzisiaj, po zupełnie niespodziewanym minionym wieczorze, który dał mu do myślenia znacznie bardziej, niż sam by sobie tego życzył. Starał się za bardzo tego nie kontemplować, bo głowa i tak trochę bolała, najpierw dobrze by było wbić klina.
Po alkoholicznych i tytoniowych zakupach, udał się do chyba najbardziej typowego dla gangu miejsca w całym Hogsmeade - Wrzeszcząca Chata. To zabawne, że to miejsce nadal było uważane za niebezpieczne i nawiedzone, chociaż ostatnimi czasy to chyba właśnie oni przyczyniali się do utrzymywania tej famy. Z cichym kling-kling szklanych butelek w plecaku upewnił się, że nikt za nim nie podąża - jakoś nie chciał żeby nadgorliwy prefekt, czy innych odważny dzieciak zakłócał spokój grupki, przynajmniej jeszcze dopóki nie zniweluje bólu głowy - i po chwili już wspinał się po drewnianych trzeszczących schodach.
Głosy gangu w komplecie - ku własnemu zaskoczeniu poczuł się dziwnie dobrze z myślą, że są tu wszyscy razem, nikogo nie brakuje z żadnego durnego powodu - dobiegły go zanim jeszcze wszedł do pomieszczenia, które aktualnie okupowali. Nie przysłuchiwał się co dokładnie dzieciaki mówią, skupił się na odpalaniu wyłuskanego z kieszeni papierosa, zaciągając się nim już w progu i bez większego zainteresowania przesuwając wzrokiem po pozostałej czwórce Gryfonów.
- Valerian jeszcze nie ma obitej mordy? Nie wiem, czy bardziej jestem zaskoczony, czy zawiedziony. - Prychnął krótko i zdjął plecak z ramienia, żeby wyjąć z niego zakupiony alkohol i fajki. Nie będzie dłużej targał tego, co należało do gówniarzy. Odłożył wszystko na względnie stabilnie wyglądający stolik tuż przy wejściu. - Wodopój oficjalnie otwarty. - A Alex oficjalnie ma resztę dnia wolnego. Rzucił plecak na podłogę, oparł się ramieniem o framugę i poświecił całą uwagę palonemu papierosowi. Z jakiegoś powodu lubił przebywać we Wrzeszczącej Chacie.
Po alkoholicznych i tytoniowych zakupach, udał się do chyba najbardziej typowego dla gangu miejsca w całym Hogsmeade - Wrzeszcząca Chata. To zabawne, że to miejsce nadal było uważane za niebezpieczne i nawiedzone, chociaż ostatnimi czasy to chyba właśnie oni przyczyniali się do utrzymywania tej famy. Z cichym kling-kling szklanych butelek w plecaku upewnił się, że nikt za nim nie podąża - jakoś nie chciał żeby nadgorliwy prefekt, czy innych odważny dzieciak zakłócał spokój grupki, przynajmniej jeszcze dopóki nie zniweluje bólu głowy - i po chwili już wspinał się po drewnianych trzeszczących schodach.
Głosy gangu w komplecie - ku własnemu zaskoczeniu poczuł się dziwnie dobrze z myślą, że są tu wszyscy razem, nikogo nie brakuje z żadnego durnego powodu - dobiegły go zanim jeszcze wszedł do pomieszczenia, które aktualnie okupowali. Nie przysłuchiwał się co dokładnie dzieciaki mówią, skupił się na odpalaniu wyłuskanego z kieszeni papierosa, zaciągając się nim już w progu i bez większego zainteresowania przesuwając wzrokiem po pozostałej czwórce Gryfonów.
- Valerian jeszcze nie ma obitej mordy? Nie wiem, czy bardziej jestem zaskoczony, czy zawiedziony. - Prychnął krótko i zdjął plecak z ramienia, żeby wyjąć z niego zakupiony alkohol i fajki. Nie będzie dłużej targał tego, co należało do gówniarzy. Odłożył wszystko na względnie stabilnie wyglądający stolik tuż przy wejściu. - Wodopój oficjalnie otwarty. - A Alex oficjalnie ma resztę dnia wolnego. Rzucił plecak na podłogę, oparł się ramieniem o framugę i poświecił całą uwagę palonemu papierosowi. Z jakiegoś powodu lubił przebywać we Wrzeszczącej Chacie.