21-02-2022, 11:07 PM
Zdaje się, że ostatnim razem, gdy Camden wpadł na Gryfona, ten potraktował go solidnym confundusem... I od tego czasu nagle przestali na siebie tak wpadać, czy nawet mijać się na korytarzach. Przynajmniej takie wrażenie odniósł sam Krukon. Bo bądźmy szczerzy, zwracał już uwagę na młodszego chłopaka i nieszczególnie się z tym krył przed samym sobą. Rzecz jasna nie robił tego na tyle wyraźnie, by zwracały na to uwagę osoby z otoczenia jego, czy Gryfona, jednak zawieszał na nim czasem wzrok na sekundę, czy dwie w Wielkiej Sali, czy też innych losowych miejscach, w których... No właśnie, widywał go mniej. Jedynie posiłki były nieuniknione.
Póki co, zastanawiało go zachowanie młodszego kolegi. Było niezrozumiałe, dziwne i zwyczajnie niespójne. A kiedy tylko coś jest niespójne, Krukoni muszą odkryć prawdę - to leży w ich naturze. Niemniej jednak nie oznaczało to, że Camden przywdzieje czapkę Sherlocka Holmesa i dobędzie lupy, by zaraz poszukiwać poszlak i wreszcie samego winnego, który być może w ramach dochodzenia okazałby się również ofiarą...! Nie. Nie był nachalny i odpędzał myśli, które miałyby doprowadzić go do skrajnego wścibstwa. Nie potrzebował tego w swoim życiu. Przynajmniej póki na siebie nie wpadali, albo młodszy chłopak nie postanowił zaczepiać jego, czy dowolnej słabszej pod jakimkolwiek względem osoby.
Wreszcie jednak miał nadejść dzień, w którym faktycznie los pośle ich na ten sam wąski korytarz, gdzie nie będzie ucieczki. W dodatku Camden nie zamierzał zejść mu z drogi. Wręcz przeciwnie - szedł samym środkiem. Najwyżej Gryfon na niego wpadnie, a przy odrobinie szczęścia nauczy się wreszcie chodzić na przyszłość! Może połączy kropki i zauważy, że poruszając się podobnymi częściami szkoły, wypada zejść na jedną ze stron, zamiast pyrgać kogoś ramieniem w drodze. Nie wspominając już o zwyzywaniu, ale... To Camden sobie odpuści. To jednak nie jego poziom. Podobnie jak obijanie innych ramionami w przejściu, najwyraźniej, bo zamiast wyminąć tak chłopaka, również zatrzymał się tuż przed nim z dosyć neutralnym wyrazem twarzy, choć los sprawił mu niemałą satysfakcję z możliwości udowodnienia swojego... Chyba.
Jednak już w pierwszych słowach Gryfon absolutnie zbił go z tropu.
Zmarszczył brwi i popatrzył to na trzymaną przez niego gazetę, to na niego, powoli łącząc niewielką garstkę kropek, jakie dostrzegł w tej sytuacji. Cóż, nie dawały mu one całego oglądu. Uznał jednak, że w Proroku znalazł się artykuł o jakichś problemach, może szkodnikach i chłopak starał mu się pojechać. To takie typowe i mało zaskakujące, szczerze mówiąc... Ale dobrze, ciekawość zwyciężyła. O czym był ten artykuł i jak bardzo go obrażał.
Westchnął cicho, kręcąc głową na to, jak łatwo było mimo wszystko wzbudzić jego ciekawość. Mógł winić tylko siebie.
- Dobra, niech będzie. O czym mówisz?
Był absolutnie przygotowany na to, że może pożałować sposobu, w jaki sformułował to pytanie. Chłopak mógł obrócić je przeciwko niemu w jakiś głupi sposób, ale... Nie, samego pytania by nie żałował. Lepiej pytać, niż zastanawiać się resztę dnia, co oznaczały pozornie losowo rzucone słowa.
Póki co, zastanawiało go zachowanie młodszego kolegi. Było niezrozumiałe, dziwne i zwyczajnie niespójne. A kiedy tylko coś jest niespójne, Krukoni muszą odkryć prawdę - to leży w ich naturze. Niemniej jednak nie oznaczało to, że Camden przywdzieje czapkę Sherlocka Holmesa i dobędzie lupy, by zaraz poszukiwać poszlak i wreszcie samego winnego, który być może w ramach dochodzenia okazałby się również ofiarą...! Nie. Nie był nachalny i odpędzał myśli, które miałyby doprowadzić go do skrajnego wścibstwa. Nie potrzebował tego w swoim życiu. Przynajmniej póki na siebie nie wpadali, albo młodszy chłopak nie postanowił zaczepiać jego, czy dowolnej słabszej pod jakimkolwiek względem osoby.
Wreszcie jednak miał nadejść dzień, w którym faktycznie los pośle ich na ten sam wąski korytarz, gdzie nie będzie ucieczki. W dodatku Camden nie zamierzał zejść mu z drogi. Wręcz przeciwnie - szedł samym środkiem. Najwyżej Gryfon na niego wpadnie, a przy odrobinie szczęścia nauczy się wreszcie chodzić na przyszłość! Może połączy kropki i zauważy, że poruszając się podobnymi częściami szkoły, wypada zejść na jedną ze stron, zamiast pyrgać kogoś ramieniem w drodze. Nie wspominając już o zwyzywaniu, ale... To Camden sobie odpuści. To jednak nie jego poziom. Podobnie jak obijanie innych ramionami w przejściu, najwyraźniej, bo zamiast wyminąć tak chłopaka, również zatrzymał się tuż przed nim z dosyć neutralnym wyrazem twarzy, choć los sprawił mu niemałą satysfakcję z możliwości udowodnienia swojego... Chyba.
Jednak już w pierwszych słowach Gryfon absolutnie zbił go z tropu.
Zmarszczył brwi i popatrzył to na trzymaną przez niego gazetę, to na niego, powoli łącząc niewielką garstkę kropek, jakie dostrzegł w tej sytuacji. Cóż, nie dawały mu one całego oglądu. Uznał jednak, że w Proroku znalazł się artykuł o jakichś problemach, może szkodnikach i chłopak starał mu się pojechać. To takie typowe i mało zaskakujące, szczerze mówiąc... Ale dobrze, ciekawość zwyciężyła. O czym był ten artykuł i jak bardzo go obrażał.
Westchnął cicho, kręcąc głową na to, jak łatwo było mimo wszystko wzbudzić jego ciekawość. Mógł winić tylko siebie.
- Dobra, niech będzie. O czym mówisz?
Był absolutnie przygotowany na to, że może pożałować sposobu, w jaki sformułował to pytanie. Chłopak mógł obrócić je przeciwko niemu w jakiś głupi sposób, ale... Nie, samego pytania by nie żałował. Lepiej pytać, niż zastanawiać się resztę dnia, co oznaczały pozornie losowo rzucone słowa.