21-02-2022, 11:27 PM
W zasadzie nawet nie oczekiwał, że blondyn zapyta o co mu chodzi. To był bardzo spontaniczny komentarz, bez głębszego rozumienia niż to, jakie sam miał znając horoskop, jak i zapełniający ten niezręczny moment kiedy zgubił schodek na widok Krukona tuż przed sobą. Aż miał ochotę samemu sobie przyłożyć za nieuwagę, doprawdy. W końcu to jemu zależało żeby trzymać się przynajmniej przez jakiś czas z daleka od tego dziwnego, dziwnego typa, który miał w sobie coś, co po porstu go interesowało. I było to na wiele sposobów przerażające, jak i dla niego zwyczajnie zabronione, no chyba że chciał prosić się o szubienicę w domu.
Ich pierwsze spotkanie w tym korytarzu, mówiąc lekko niezbyt przyjemne, było takie głównie przez zły humor Gryfona i szukanie guza gdziekolwiek. Normalnie nawet nie był takim dzikusem, ale nie można powiedzieć żeby był zawsze stabilny emocjonalnie, przeciwnie. Ale dzisiaj wcale nie miał złego dnia, racja, że był dość roztargniony i albo trzymał się blisko swojego stada, albo snuł się sam sobie znanymi ścieżkami, próbując nie myśleć o rzeczach, a w efekcie myśląc o nich jeszcze więcej. O tym zresztą teraz czyta, to aż przerażające.
Złożył palcami gazetę na pół, choć nie odwrócił wzroku od chłopaka przed sobą.
- Nic takiego, jakieś durne teksty z horoskopów. - Rzucił, wzruszając ramieniem i robiąc krok w bok żeby nawet (!) wyminąc go samemu i jak gdyby nigdy nic skierować dalej korytarzem. Przy okazji udawał przed sobą, że nie miał absolutnego zawału, spanikowanego serca nie słychać na niższych piętrach, a on sam nie jest jakoś głupio zestresowany. - Excuse you. - Mruknął przy ewentualnym wymijaniu.
Ich pierwsze spotkanie w tym korytarzu, mówiąc lekko niezbyt przyjemne, było takie głównie przez zły humor Gryfona i szukanie guza gdziekolwiek. Normalnie nawet nie był takim dzikusem, ale nie można powiedzieć żeby był zawsze stabilny emocjonalnie, przeciwnie. Ale dzisiaj wcale nie miał złego dnia, racja, że był dość roztargniony i albo trzymał się blisko swojego stada, albo snuł się sam sobie znanymi ścieżkami, próbując nie myśleć o rzeczach, a w efekcie myśląc o nich jeszcze więcej. O tym zresztą teraz czyta, to aż przerażające.
Złożył palcami gazetę na pół, choć nie odwrócił wzroku od chłopaka przed sobą.
- Nic takiego, jakieś durne teksty z horoskopów. - Rzucił, wzruszając ramieniem i robiąc krok w bok żeby nawet (!) wyminąc go samemu i jak gdyby nigdy nic skierować dalej korytarzem. Przy okazji udawał przed sobą, że nie miał absolutnego zawału, spanikowanego serca nie słychać na niższych piętrach, a on sam nie jest jakoś głupio zestresowany. - Excuse you. - Mruknął przy ewentualnym wymijaniu.