22-02-2022, 01:57 AM
Cóż, paradoksalnie obaj próbując naprzemiennie zrozumieć siebie nawzajem, zupełnie nie potrafili zabrać się za to odpowiednio. Głównie przez to, że faktem było, Hiro nie umiał rozmawiać, oraz po prostu się nie znali więc nie wiedzieli w jaki sposób mieliby do siebie podchodzić żeby faktycznie sie dogadać. Czy Hiro bał się faktycznie rozmowy? Ogólnie stresowały go podobne sytuacje, bo raczej ani nikt z nim do tej pory rozmawiać nie próbował, ani też nie obracał się w kręgach osób, które by potrafiły i chciały to robić. Raczej nie rozmawiali, nie zadawali zbyt wielu pytań tak na poważnie, jedynie żeby się podroczyć. Odpowiadało się złośliwościami albo zbyciem tematu, ewentualnie odpowiadało się pytaniem na pytanie, równie niewygodnym najczęściej i to zamykało próby komunikacji. Kolegowali się nie po to żeby rozmawiać i tworzyć kółko wsparcia, ale żeby chronić się po prostu współpracą i byciem zespołem, a nie jednostką. Każdy miał swój własny powód i nikt nie wnikał zbytnio jaki dokładnie.
Krukon wnikał we wszystko. Zadawał pytania, jak trzeba było to ponawiał, oczekiwał odpowiedzi, a złośliwości zdawały się go nie zniechęcać. To mogło przestraszyć kogoś, kto nie chciał żeby wiedziano o nim zbyt dużo, a przy tym zaintrygować niestandardowym na jego przyzwyczajenie zachowaniem. Ot taka sprzeczność. Obejrzał się na niego, choć nie zatrzymywał na zbyt długo spojrzenia na jego oczach, raczej zerkając jakoś tak... Trochę na niego, trochę obok.
- Nie, po prostu nie czuję potrzeby rozmawiania z tobą o czymkolwiek. Też mi zajebałeś zaklęciem, jesteśmy kwita. Przestań za mną łazić.
Inna sprawa, że Krukon po prostu wcześniej chyba szedł w tym kierunku, ale no, chodziło mu tak ogólnie! Dopiero kilka kolejnych kroków dalej zdał sobie sprawę, że mógł kazać mu przestać do siebie mówić, bo to o to się głównie chyba rozchodziło, ich spotkania były raczej przypadkowe i teraz po raz pierwszy chłopak aktualnie się przyczepił na chwilę. Przy okazji w sumie. Ale cokolwiek chciał wiedzieć, jak jest takim ważniakiem, niech sam to rozkmini!
Krukon wnikał we wszystko. Zadawał pytania, jak trzeba było to ponawiał, oczekiwał odpowiedzi, a złośliwości zdawały się go nie zniechęcać. To mogło przestraszyć kogoś, kto nie chciał żeby wiedziano o nim zbyt dużo, a przy tym zaintrygować niestandardowym na jego przyzwyczajenie zachowaniem. Ot taka sprzeczność. Obejrzał się na niego, choć nie zatrzymywał na zbyt długo spojrzenia na jego oczach, raczej zerkając jakoś tak... Trochę na niego, trochę obok.
- Nie, po prostu nie czuję potrzeby rozmawiania z tobą o czymkolwiek. Też mi zajebałeś zaklęciem, jesteśmy kwita. Przestań za mną łazić.
Inna sprawa, że Krukon po prostu wcześniej chyba szedł w tym kierunku, ale no, chodziło mu tak ogólnie! Dopiero kilka kolejnych kroków dalej zdał sobie sprawę, że mógł kazać mu przestać do siebie mówić, bo to o to się głównie chyba rozchodziło, ich spotkania były raczej przypadkowe i teraz po raz pierwszy chłopak aktualnie się przyczepił na chwilę. Przy okazji w sumie. Ale cokolwiek chciał wiedzieć, jak jest takim ważniakiem, niech sam to rozkmini!