22-02-2022, 03:57 PM
Posłał jej nieco nerwowy uśmiech w odpowiedzi na to podziękowanie. I choć naprawdę, naprawdę miał nadzieję, że to będzie koniec tej krótkiej konwersacji, gdzieś wewnętrznie ucieszył się, że Oriane jednak pochwyciła temat. Nie w takim kierunku, w jakim sam Noah by zakładał i chciał by rozmowa zdążała, ale mimo wszystko dobre i to? Miał jeszcze trochę czasu, zanim będzie musiał skupić znowu uwagę na eliksirze.
Uniósł lekko brew na to samostwierdzenie przez panienkę Boleyn, że jest niezbyt rozsądna. Nie znali się wiele, owszem, ale z tego wszystkiego co zdążył się o niej dowiedzieć... nie wyglądała na osobę nierozsądną, nie emanowała tego rodzaju energią, a wręcz przeciwnie.
- Odrobina przezorności powinna w tym wypadku rozwiązać problem. - Mógłby wprost zasugerować, że zwykłe związanie włosów w celu utrzymania ich w ryzach, byłoby wystarczające, ale nie będzie przecież dziewczyn pouczał co robić z garderobą i swoim wyglądem, niektóre nie przyjmowały takich sugestii zbyt dobrze. Nie miał pojęcia, czy Oriane jest jedną z nich, ale dla bezpieczeństwa nie zagłębiał się w tak niewiele w tej chwili znaczące aspekty ich nowo nawiązanej znajomości.
Udało mu się powstrzymać parsknięcie nagłego rozbawienia tym dość nietypowym określeniem ściśle powiązanym z jego znacznie większym wzrostem, ale nie udało się opanować dość szczeniacko durnego uśmiechu, wywołanego bardzo... hm, jednoznacznymi myślami zastosowań tego "benefitu długich kończyn". Och, w tej chwili to miałby bardzo długie te kończyny, gdyby nie trenował swojej silnej woli przez ostatnie kilka lat. Mimo to wpadł w jej pułapkę, jak omotany jednym z pierwotnych instynktów wilk i wyciągnął przed siebie swoją prawą rękę. Zdecydowanie i bezsprzecznie dłużą, niż proporcjonalnie odpowiednią do wzrostu lewą rękę Oriane.
- Nie sądzę, żebym wpasował się w ramy profesjonalnego głosu rozsądku, ale zdecydowanie mógłbym bez wysiłku podawać ci książki z wyższych półek biblioteki. - Podniósł na nią trochę rozbawiony wzrok, trochę niepewny, a zdecydowanie mocno zainteresowany jej osobą. Nawet gdyby pełnia nie była tak blisko, to chyba ciężko byłoby mu to zainteresowanie ukryć. Zreflektował się jednak po może dwóch sekundach, jak zorientował się, że nieświadomie przechylił się nieco w kierunku Ślizgonki. Z westchnieniem, które miało spróbować otrzeźwić umysł, wyprostował się i sięgnął w końcu po ten róg jednorożca.
Uniósł lekko brew na to samostwierdzenie przez panienkę Boleyn, że jest niezbyt rozsądna. Nie znali się wiele, owszem, ale z tego wszystkiego co zdążył się o niej dowiedzieć... nie wyglądała na osobę nierozsądną, nie emanowała tego rodzaju energią, a wręcz przeciwnie.
- Odrobina przezorności powinna w tym wypadku rozwiązać problem. - Mógłby wprost zasugerować, że zwykłe związanie włosów w celu utrzymania ich w ryzach, byłoby wystarczające, ale nie będzie przecież dziewczyn pouczał co robić z garderobą i swoim wyglądem, niektóre nie przyjmowały takich sugestii zbyt dobrze. Nie miał pojęcia, czy Oriane jest jedną z nich, ale dla bezpieczeństwa nie zagłębiał się w tak niewiele w tej chwili znaczące aspekty ich nowo nawiązanej znajomości.
Udało mu się powstrzymać parsknięcie nagłego rozbawienia tym dość nietypowym określeniem ściśle powiązanym z jego znacznie większym wzrostem, ale nie udało się opanować dość szczeniacko durnego uśmiechu, wywołanego bardzo... hm, jednoznacznymi myślami zastosowań tego "benefitu długich kończyn". Och, w tej chwili to miałby bardzo długie te kończyny, gdyby nie trenował swojej silnej woli przez ostatnie kilka lat. Mimo to wpadł w jej pułapkę, jak omotany jednym z pierwotnych instynktów wilk i wyciągnął przed siebie swoją prawą rękę. Zdecydowanie i bezsprzecznie dłużą, niż proporcjonalnie odpowiednią do wzrostu lewą rękę Oriane.
- Nie sądzę, żebym wpasował się w ramy profesjonalnego głosu rozsądku, ale zdecydowanie mógłbym bez wysiłku podawać ci książki z wyższych półek biblioteki. - Podniósł na nią trochę rozbawiony wzrok, trochę niepewny, a zdecydowanie mocno zainteresowany jej osobą. Nawet gdyby pełnia nie była tak blisko, to chyba ciężko byłoby mu to zainteresowanie ukryć. Zreflektował się jednak po może dwóch sekundach, jak zorientował się, że nieświadomie przechylił się nieco w kierunku Ślizgonki. Z westchnieniem, które miało spróbować otrzeźwić umysł, wyprostował się i sięgnął w końcu po ten róg jednorożca.