25-02-2022, 09:48 PM
Wbrew powszechnej opinii i zaciekłych starań Hiro by uchodzić za najgorszego, a przynajmniej w większości takie sprawiał wrażenie, wcale nie był w rzeczywistości taki okropny. Miał swoje i faktycznie wiele można mu zarzucić, nie raz zachowywał się jak świnia totalna, ale było to wynikiem wysokich murów, jakie wokół siebie stawiał. Postawa obronna była podstawą u niego, po prostu.
Bywało jednak, że na chwilę te mury trochę opuszczały się, traciły na sile na tyle, że jego dużo przyjemniejsze ja dawało się zobaczyć, mniej lub bardziej. Szczęśliwie dla Krukona, to był własnie ten dzień kiedy Hiroshi odstąpił od walki i codziennej agresji wobec otoczenia i świata, odstąpił od obronny przed rzeczywistością i pozwolił sobie na to by nieco popuścić te wiążące jego pierś więzy i dać sobie odetchnąć. Nie miał odwagi by w tym zostać na długo, jeszcze nie. Ale nie można powiedzieć by się źle czuł w roli kumpla, a nie oprawcy.
- Czytam z ciekawości co tam nabazgrali. Nie to żebym nie wierzył zupełnie w takie rzeczy, ale nie przekonuje mnie ta "niby prawdomówność" gazety w tej kwestii. Ale ziarno prawdy może być, z tobą całkiem ironicznie wyszło.
Wzruszył lekko ramionami, wsadzając ręce do kieszeni bluzy. Zastanawiał się do czego dąży blondyn, co dokładnie chce wiedzieć. Bo w czymś na pewno węszył, musiał skoro aż poczytał który horoskop jest jego. Niby nie chciał zbytnio nic o sobie mówić, ale też dużą pokusą była myśl, że jak coś zdradzi, to i się czegoś sam dowie, handel wymienny. Jeśli dobrze to rozegra, oczywiście, ale no miał też swoją rację ciekawości, nawet zupełnie już temu nie zaprzeczał.
- Na szczęście jesteś, absolutnie mi wystarczy szczerze mówiąc. Kilku takich jak ty i chyba bym zwariował.
Mimo wszystko powiedział to z lekkim rozbawieniem, nikle unosząc kącik ust i troszkę mrużąc oczy gdy mu się przyglądał badawczo. Frustrowało go, że nie wie o nim absolutnie nic. Poza domem i klasą, tak, ale poza tym? Ciekawość go zżerała, skoro już tyle razy się mijają, może powinni jednak coś wiedzieć... Znaczy on powinien. Tak z dystansu. Przecież umiał nad sobą panować, odcinać się od ludzi zawodowo niemal. Inna sprawa, że do tej pory nikt mu się nie podobał, ale to nie tak, że to hipnoza, tak? Na luzie. Totalnie. Więc zdecydował się zaryzykować i wyciągnął do niego rękę.
- Hiroshi. Nie Koziorożec. - Powiedzmy, że to całkiem fair przywitanie.
Bywało jednak, że na chwilę te mury trochę opuszczały się, traciły na sile na tyle, że jego dużo przyjemniejsze ja dawało się zobaczyć, mniej lub bardziej. Szczęśliwie dla Krukona, to był własnie ten dzień kiedy Hiroshi odstąpił od walki i codziennej agresji wobec otoczenia i świata, odstąpił od obronny przed rzeczywistością i pozwolił sobie na to by nieco popuścić te wiążące jego pierś więzy i dać sobie odetchnąć. Nie miał odwagi by w tym zostać na długo, jeszcze nie. Ale nie można powiedzieć by się źle czuł w roli kumpla, a nie oprawcy.
- Czytam z ciekawości co tam nabazgrali. Nie to żebym nie wierzył zupełnie w takie rzeczy, ale nie przekonuje mnie ta "niby prawdomówność" gazety w tej kwestii. Ale ziarno prawdy może być, z tobą całkiem ironicznie wyszło.
Wzruszył lekko ramionami, wsadzając ręce do kieszeni bluzy. Zastanawiał się do czego dąży blondyn, co dokładnie chce wiedzieć. Bo w czymś na pewno węszył, musiał skoro aż poczytał który horoskop jest jego. Niby nie chciał zbytnio nic o sobie mówić, ale też dużą pokusą była myśl, że jak coś zdradzi, to i się czegoś sam dowie, handel wymienny. Jeśli dobrze to rozegra, oczywiście, ale no miał też swoją rację ciekawości, nawet zupełnie już temu nie zaprzeczał.
- Na szczęście jesteś, absolutnie mi wystarczy szczerze mówiąc. Kilku takich jak ty i chyba bym zwariował.
Mimo wszystko powiedział to z lekkim rozbawieniem, nikle unosząc kącik ust i troszkę mrużąc oczy gdy mu się przyglądał badawczo. Frustrowało go, że nie wie o nim absolutnie nic. Poza domem i klasą, tak, ale poza tym? Ciekawość go zżerała, skoro już tyle razy się mijają, może powinni jednak coś wiedzieć... Znaczy on powinien. Tak z dystansu. Przecież umiał nad sobą panować, odcinać się od ludzi zawodowo niemal. Inna sprawa, że do tej pory nikt mu się nie podobał, ale to nie tak, że to hipnoza, tak? Na luzie. Totalnie. Więc zdecydował się zaryzykować i wyciągnął do niego rękę.
- Hiroshi. Nie Koziorożec. - Powiedzmy, że to całkiem fair przywitanie.