26-02-2022, 06:46 PM
-Ach, ciekawość - powtórzył jedynie, nie dodając nic więcej. Pozostawiał interpretację Philipowi, który chyba nad wyraz uwielbiał główkowanie, skoro pakował się w jakąkolwiek interakcję z Aaronem, starając się za wszelką cenę nie przyznawać mu racji. Nic dziwnego, że podczas każdej rozmowy pełno było niedomówień, niedokończonych zdań, brak wyjaśnień. Wszystko po to, by młodszy Ślizgon przypadkiem nie przestał myśleć o Aaronie, a co za tym szło, by czasem nie stwierdził, że przestanie poświęcać mu czas. To tak nie działało, nie w świecie Moona, gdzie wszystko musiało być tak, jak wcześniej zaplanował.
Widok zmieszania na przystojnej, chociaż nadal trochę chłopięcej twarzy był dla niego odpowiednią rekompensatą za wszelkie nieprzyjemności, które spotykały go na szkolnej drodze. Mógł mieć zły dzień, ale w chwili, w której na horyzoncie pojawiała się jego aktualna ofiara, wszystko przestawało mieć znaczenie i liczyło się jedynie to, by doprowadzić Leightona do właśnie takiej postawy, w której mieszał się, nie zawsze wiedząc, jak zareagować. Próbował, to fakt, ale niekoniecznie przynosiło to odpowiednie rezultaty.
Na szczęście Moona.
-Zapewne nikt zwyczajny. Ale to nie dlatego tak lubisz moje towarzystwo? Że nie jestem specjalnie przeciętny? - zainteresował się, wypowiadając to głosem ociekającym pewnością siebie. Wiedział, że ma rację. Wiedział to też Philip. Podobało mu się spędzanie z nim czasu, nie musiał udawać.
-Chciałbyś wiedzieć o mnie wszystko, Leighton? Muszę cię interesować bardziej, niż sądziłem. Co takiego chciałbyś wiedzieć najbardziej? - spytał ciszej, zerkając na jego twarz.
Ta gra była jego ulubioną i nikt inny nie był w stanie tego zmienić.
Przyglądał się mu uważnie, rozkoszując chwilą, w której był osaczony. Działało to na niego, Moon widział to w jego oczach, na których starał się tak skupić. Hipnotyzowały, jeśli tylko człowiek im na to pozwolił.
Wciągnął powietrze, sprawiając, że zapach perfum Leightona zawładnął jego nozdrzami. Był przyjemny, jak mógłby odpuścić?
Przymknął oczy z irytację, kiedy dziewczyna pojawiła się w sali. Sam ją zapraszał, fakt, ale czy musiała przyjść właśnie teraz? Nie mogła pindrzyć się dłużej?
Wpatrzył się w chłopaka, na którego twarzy było widać, że dodatkowe towarzystwo nie jest mu na rękę.
-Nie uwierzyłeś, że kogoś przyprowadzę, co? - rzucił cicho. - Idealne wyczucie - powiedział do niej głośniej, prostując się.
-Och, nie mówiłeś, że jeszcze ktoś będzie - skrzywiła się, gromiąc Leightona.
Przedstawienie czas zacząć.
Widok zmieszania na przystojnej, chociaż nadal trochę chłopięcej twarzy był dla niego odpowiednią rekompensatą za wszelkie nieprzyjemności, które spotykały go na szkolnej drodze. Mógł mieć zły dzień, ale w chwili, w której na horyzoncie pojawiała się jego aktualna ofiara, wszystko przestawało mieć znaczenie i liczyło się jedynie to, by doprowadzić Leightona do właśnie takiej postawy, w której mieszał się, nie zawsze wiedząc, jak zareagować. Próbował, to fakt, ale niekoniecznie przynosiło to odpowiednie rezultaty.
Na szczęście Moona.
-Zapewne nikt zwyczajny. Ale to nie dlatego tak lubisz moje towarzystwo? Że nie jestem specjalnie przeciętny? - zainteresował się, wypowiadając to głosem ociekającym pewnością siebie. Wiedział, że ma rację. Wiedział to też Philip. Podobało mu się spędzanie z nim czasu, nie musiał udawać.
-Chciałbyś wiedzieć o mnie wszystko, Leighton? Muszę cię interesować bardziej, niż sądziłem. Co takiego chciałbyś wiedzieć najbardziej? - spytał ciszej, zerkając na jego twarz.
Ta gra była jego ulubioną i nikt inny nie był w stanie tego zmienić.
Przyglądał się mu uważnie, rozkoszując chwilą, w której był osaczony. Działało to na niego, Moon widział to w jego oczach, na których starał się tak skupić. Hipnotyzowały, jeśli tylko człowiek im na to pozwolił.
Wciągnął powietrze, sprawiając, że zapach perfum Leightona zawładnął jego nozdrzami. Był przyjemny, jak mógłby odpuścić?
Przymknął oczy z irytację, kiedy dziewczyna pojawiła się w sali. Sam ją zapraszał, fakt, ale czy musiała przyjść właśnie teraz? Nie mogła pindrzyć się dłużej?
Wpatrzył się w chłopaka, na którego twarzy było widać, że dodatkowe towarzystwo nie jest mu na rękę.
-Nie uwierzyłeś, że kogoś przyprowadzę, co? - rzucił cicho. - Idealne wyczucie - powiedział do niej głośniej, prostując się.
-Och, nie mówiłeś, że jeszcze ktoś będzie - skrzywiła się, gromiąc Leightona.
Przedstawienie czas zacząć.