26-02-2022, 07:57 PM
Przeznaczenie to przewrotne licho, które lubi grać na nosie ludziom, którzy nie zdają sobie z niego sprawy. Bo jak inaczej można nazwać przypadek, że akurat gdy Sinead pomyślała o byciu zastanym w takiej pozycji, do dormitorium weszła Zosia?
- Hej! - powiedziała Zosia, sygnalizując swoje przybycie. Na wypadek, gdyby dziewczyna była zbyt wciągnięta w książkę i nie zauważyła, że przyszła- a wtedy, nie dajcie bogi, by się niepotrzebnie przestraszyła.
Rozejrzała się po sypialni. Clove najwyraźniej jeszcze nie wróciła, bo jej łóżko nie zmieniło się od wyjścia, więc uznała, że wróciła pierwsza. Potem spojrzała na Sinead.
Od rozpoczęcia nauki w Hogwarcie zastanawiała się, jak zacząć rozmowę- czy to z nią, czy z Clove. Co prawda, zdarzyło im się wymienić już kilka słów- w końcu są współlokatorkami- ale nie były to nigdy dłuższe, więcej wnoszące rozmowy.
Ale to dlatego, że Zośka nigdy nie wiedziała, jak zacząć- bo potem szło stosunkowo prosto. Zazwyczaj, gdy już się trochę ośmieliła, zasypywała ofiarę wodospadem słów, i ktoś albo to tolerował albo uważał ją za wariatkę.
Ale nie tym razem! Nowa szkoła, nowa ja- mogłaby rzec, ale ta przyśpiewka zawsze ją trochę irytowała. Bo to nie "nowa Zosia" a "Zosia pracująca nad sobą". Do tego, teraz miała powód!
Nie należała może do grupy najbogatszych dzieciaków w Hogwarcie, ale wiedziała, kiedy należy coś komuś kupić. I nie wiedziała co prawda, jaki powód miała Sinead na nie pójście do Hogsmeade - znaczy, wiedziała, rodzice nie wyrazili zgody, ale z jakiego powodu- ale wiedziała, że na pewno jej przykro. A raczej, że jej byłoby przykro na miejscu Sinead, dlatego postanowiła, że coś jej przyniesie z miasteczka.
Cała ta lokalna magia była dla niej mimo wszystko nowa, dlatego w skrytości ducha miała nadzieje, że nie popełniła jakiegoś faux pas, i co najważniejsze- że prezenty kupione dla dziewczyny się jej spodobają. Dlatego podeszła do niej, wyciągając coś z torby. Gdy była już wystarczająco blisko współlokatorki, wyciągnęła ów przedmiot w jej kierunku, uśmiechając się przy tym radośnie.
- Trzymaj, to dla ciebie.
Przedmiotem, a raczej przedmiotami w liczbie trzy, okazały się, kolejno: Czekolada z Miodowego Królestwa, cukrowe pióro i skarpetki ze sklepu Gladraga, które zdawały się stale zmieniać kolor.
Długo się wahała przy tych prezentach- dlatego zaufała swojemu przeczuciu i temu co zaobserwowała- a w kolejkach, w których się wystała zdążyła zauważyć, że były to jedne z częściej kupowanych produktów.
- Hej! - powiedziała Zosia, sygnalizując swoje przybycie. Na wypadek, gdyby dziewczyna była zbyt wciągnięta w książkę i nie zauważyła, że przyszła- a wtedy, nie dajcie bogi, by się niepotrzebnie przestraszyła.
Rozejrzała się po sypialni. Clove najwyraźniej jeszcze nie wróciła, bo jej łóżko nie zmieniło się od wyjścia, więc uznała, że wróciła pierwsza. Potem spojrzała na Sinead.
Od rozpoczęcia nauki w Hogwarcie zastanawiała się, jak zacząć rozmowę- czy to z nią, czy z Clove. Co prawda, zdarzyło im się wymienić już kilka słów- w końcu są współlokatorkami- ale nie były to nigdy dłuższe, więcej wnoszące rozmowy.
Ale to dlatego, że Zośka nigdy nie wiedziała, jak zacząć- bo potem szło stosunkowo prosto. Zazwyczaj, gdy już się trochę ośmieliła, zasypywała ofiarę wodospadem słów, i ktoś albo to tolerował albo uważał ją za wariatkę.
Ale nie tym razem! Nowa szkoła, nowa ja- mogłaby rzec, ale ta przyśpiewka zawsze ją trochę irytowała. Bo to nie "nowa Zosia" a "Zosia pracująca nad sobą". Do tego, teraz miała powód!
Nie należała może do grupy najbogatszych dzieciaków w Hogwarcie, ale wiedziała, kiedy należy coś komuś kupić. I nie wiedziała co prawda, jaki powód miała Sinead na nie pójście do Hogsmeade - znaczy, wiedziała, rodzice nie wyrazili zgody, ale z jakiego powodu- ale wiedziała, że na pewno jej przykro. A raczej, że jej byłoby przykro na miejscu Sinead, dlatego postanowiła, że coś jej przyniesie z miasteczka.
Cała ta lokalna magia była dla niej mimo wszystko nowa, dlatego w skrytości ducha miała nadzieje, że nie popełniła jakiegoś faux pas, i co najważniejsze- że prezenty kupione dla dziewczyny się jej spodobają. Dlatego podeszła do niej, wyciągając coś z torby. Gdy była już wystarczająco blisko współlokatorki, wyciągnęła ów przedmiot w jej kierunku, uśmiechając się przy tym radośnie.
- Trzymaj, to dla ciebie.
Przedmiotem, a raczej przedmiotami w liczbie trzy, okazały się, kolejno: Czekolada z Miodowego Królestwa, cukrowe pióro i skarpetki ze sklepu Gladraga, które zdawały się stale zmieniać kolor.
Długo się wahała przy tych prezentach- dlatego zaufała swojemu przeczuciu i temu co zaobserwowała- a w kolejkach, w których się wystała zdążyła zauważyć, że były to jedne z częściej kupowanych produktów.