28-02-2022, 12:12 AM
No dobrze, jakoś z tego wybrnął. Faktycznie horoskopy w proroku były nieco skąpe. Zbyt skąpe. Nawet jeśli czaiła się w nich prawda, była ona solidnie zakamuflowana. W końcu problemem Gryfona mogłoby być cokolwiek, tak samo jak szczęściem Camdena... Nie wspominając już o tym, że równie dobrze obaj mogliby przeoczyć te elementy w realnym życiu.
Pokiwał więc głową, mimo wszystko przychylniej, przyjmując wyjaśnienie, nawet jeśli wciąż uważał, że Hiroshi musiał wierzyć, że jednak coś w tym jest. A może podkreślenie, że nie wierzy w podobne życie było tylko jakąś strategią obronną? Może chciał wpierw wyczuć, co Camden o tym wszystkim sądził? Z tym że to zdawało mu się nieco głupie... Dlaczego miałby przejmować się akurat jego zdaniem?
Przezornie więc nie skomentował. Kiwanie głową wystarczyło. Przyjął do wiadomości, nie hejtował, starczy. Byli na dobrej drodze. O ile z Gryfonem w ogóle dało się obrać dobrą drogę. Nawet jeśli dziś zdawał się normalny, Krukon nie wykluczał wcale opcji, że przy kolejnym spotkaniu ponownie będzie na niego syczał.
Gdy czekał na jego odpowiedź - pytając samego siebie w duchu, jak tak bardzo mógł pomylić się, co do jego zodiaku - jego wzrok powędrował za ręką chłopaka, która powoli smutno opadała, jakby odbierając mu szansę na zawarcie... Sojuszu? Dopiero na odpowiedź podniósł wzrok, by popatrzeć mu chwilę w oczy... I choć Camden powstrzymał uśmiech, żeby tylko nie wyszło, że cieszy się z takich rzeczy, widać było właśnie po jego oczach, że na nowo ożywił się. Dobrze, miał rację, nie ma wstydu... Przed... Nim samym. Bo w gruncie rzeczy nie sądził już, by budowanie swojego wizerunku w oczach Hiroshiego było cokolwiek warte. Chłopak był uparty, miał swoje zdanie, a przy tym wszystkim był nastawiony okropnie na "nie". Pozostawało się cieszyć, że nie pomylił się, tak dla samego siebie.
- To też cenna informacja - odparł z powagą kiwając głową, nieintencjonalnie trzymając go jeszcze chwilę w niepewności.
Na moment zerknął jeszcze na jego rękę, która poddała się w zawieraniu znajomości.
- Camden - przedstawił się krótko, wysuwając jednak rękę w jego stronę.
Jednak nie chciał być w tym bardziej niezręczny niż trzeba było i zostać z ręką w powietrzu, jak Gryfon jeszcze chwilę temu, więc jeśli ten nie zareagował wiadomym odruchem, Krukon jedynie zamachał ręką w powietrzu, zupełnie jakby jednak miał jego rękę w dłoni. To lepsze niż wycofanie dłoni. Sam widział.
Pokiwał więc głową, mimo wszystko przychylniej, przyjmując wyjaśnienie, nawet jeśli wciąż uważał, że Hiroshi musiał wierzyć, że jednak coś w tym jest. A może podkreślenie, że nie wierzy w podobne życie było tylko jakąś strategią obronną? Może chciał wpierw wyczuć, co Camden o tym wszystkim sądził? Z tym że to zdawało mu się nieco głupie... Dlaczego miałby przejmować się akurat jego zdaniem?
Przezornie więc nie skomentował. Kiwanie głową wystarczyło. Przyjął do wiadomości, nie hejtował, starczy. Byli na dobrej drodze. O ile z Gryfonem w ogóle dało się obrać dobrą drogę. Nawet jeśli dziś zdawał się normalny, Krukon nie wykluczał wcale opcji, że przy kolejnym spotkaniu ponownie będzie na niego syczał.
Gdy czekał na jego odpowiedź - pytając samego siebie w duchu, jak tak bardzo mógł pomylić się, co do jego zodiaku - jego wzrok powędrował za ręką chłopaka, która powoli smutno opadała, jakby odbierając mu szansę na zawarcie... Sojuszu? Dopiero na odpowiedź podniósł wzrok, by popatrzeć mu chwilę w oczy... I choć Camden powstrzymał uśmiech, żeby tylko nie wyszło, że cieszy się z takich rzeczy, widać było właśnie po jego oczach, że na nowo ożywił się. Dobrze, miał rację, nie ma wstydu... Przed... Nim samym. Bo w gruncie rzeczy nie sądził już, by budowanie swojego wizerunku w oczach Hiroshiego było cokolwiek warte. Chłopak był uparty, miał swoje zdanie, a przy tym wszystkim był nastawiony okropnie na "nie". Pozostawało się cieszyć, że nie pomylił się, tak dla samego siebie.
- To też cenna informacja - odparł z powagą kiwając głową, nieintencjonalnie trzymając go jeszcze chwilę w niepewności.
Na moment zerknął jeszcze na jego rękę, która poddała się w zawieraniu znajomości.
- Camden - przedstawił się krótko, wysuwając jednak rękę w jego stronę.
Jednak nie chciał być w tym bardziej niezręczny niż trzeba było i zostać z ręką w powietrzu, jak Gryfon jeszcze chwilę temu, więc jeśli ten nie zareagował wiadomym odruchem, Krukon jedynie zamachał ręką w powietrzu, zupełnie jakby jednak miał jego rękę w dłoni. To lepsze niż wycofanie dłoni. Sam widział.