28-02-2022, 11:34 PM
Fakt, pewnie bym się zawiódł przy najbliższej okazji, kiedy terroryzowałbyś jakiegoś dzieciaka o zapalniczkę, czy inny śmieć... - pomyślał, a nawet otworzył usta, żeby to powiedzieć, jednak ostatecznie się zawahać.
Nie był typem, który na co dzień prowokował innych bez powodów... A przynajmniej nie, jeśli sobie na to nie zasłużyli. W przeciwnym wypadku faktycznie potrafił być złośliwy, ale nie chciał zniechęcać Gryfona, który wstąpił na jakąś drogę, czy raczej wąską dróżkę odkupienia, z której wypieprzy się na twarz przy najbliższej okazji. Camden po prostu nie chciał być tym, który podstawi mu nogę i ponownie wyprowadzi go z równowagi jakąś głupotą. Może dzieciak miał gorszy czas. Ostatecznie, jak teraz z nim gadał, nie wydawał mu się tak ograniczony, jak przy pierwszej rozmowie. Może nawet mógłby uchodzić za bystrego... Nie był pewien. Trudno było to ocenić, kiedy to właśnie dziś zamienili ze sobą najwięcej słów we względnym pokoju.
- Fakt - odparł, wybierając nieco ocenzurowaną wersję wypowiedzi, która tłukła mu się po głowie.
Tak, to wystarczyło.
Ale zaraz, czy on mu się już nie tłumaczył z czytania tego horoskopu? Czy nawet nie przyznał, że to ze względu na niego? Czy raczej ten po prostu mu nie uwierzył.
Uniósł lekko brwi.
- Nie, wiesz, ja naprawdę czytałem go przez ciebie. Z ciekawości. Skoro już mam być czyimś problemem, z horoskopu, to chyba cała sprawa dotyczy mnie wystarczająco, żeby chcieć dowiedzieć się czegoś więcej - odparł wzruszając ramionami. - Ale zakładam, że coś w nich jest. Tylko raczej ich nie czytam, bo... Nie... Jakoś tak wyszło.
Nie był typem, który na co dzień prowokował innych bez powodów... A przynajmniej nie, jeśli sobie na to nie zasłużyli. W przeciwnym wypadku faktycznie potrafił być złośliwy, ale nie chciał zniechęcać Gryfona, który wstąpił na jakąś drogę, czy raczej wąską dróżkę odkupienia, z której wypieprzy się na twarz przy najbliższej okazji. Camden po prostu nie chciał być tym, który podstawi mu nogę i ponownie wyprowadzi go z równowagi jakąś głupotą. Może dzieciak miał gorszy czas. Ostatecznie, jak teraz z nim gadał, nie wydawał mu się tak ograniczony, jak przy pierwszej rozmowie. Może nawet mógłby uchodzić za bystrego... Nie był pewien. Trudno było to ocenić, kiedy to właśnie dziś zamienili ze sobą najwięcej słów we względnym pokoju.
- Fakt - odparł, wybierając nieco ocenzurowaną wersję wypowiedzi, która tłukła mu się po głowie.
Tak, to wystarczyło.
Ale zaraz, czy on mu się już nie tłumaczył z czytania tego horoskopu? Czy nawet nie przyznał, że to ze względu na niego? Czy raczej ten po prostu mu nie uwierzył.
Uniósł lekko brwi.
- Nie, wiesz, ja naprawdę czytałem go przez ciebie. Z ciekawości. Skoro już mam być czyimś problemem, z horoskopu, to chyba cała sprawa dotyczy mnie wystarczająco, żeby chcieć dowiedzieć się czegoś więcej - odparł wzruszając ramionami. - Ale zakładam, że coś w nich jest. Tylko raczej ich nie czytam, bo... Nie... Jakoś tak wyszło.