01-03-2022, 12:31 AM
Kurwa. Jebana. Mać. Czy oni zawsze byli tak wkurwiający, czy dopiero coś jej się popierdoliło, że to zobaczyła? Już walić chłopaków, którzy spędzenie dnia bez obitej mordy uważali za dzień stracony, ale do tego doszła Fran, która wymyśliła właśnie najgłupszy pomysł na najgłupszą możliwą zabawę, i przy okazji przypierdolenie sobie po łbie.
— Jak Ci wrażeń brakuje to się lej z nimi. Albo zostań sekundantem – rzuciła tylko, oparłszy się o ścianę i odwróciwszy wzrok.
Już naprawdę nie wiedziała, jakim sposobem dać im znać, że nie jest, kurwa, w humorze na takie debilizmy.
I że przy okazji nie jest głupia, kilka tygodni temu miała już śmierć przed oczami i żegnała się z życiem, nie miała ochoty teraz ryzykować. Gdyby odłamek krzesła padł na chłopaków, pół biedy. Ale gdyby trafił w Dickmana, miałaby przesrane do końca życia i jeden dzień dłużej. Wylanie soczku byłoby jedynie powodem do śmiechu, ale to…
Postanowiła olać pozostałe docinki, rozważając bardzo skrupulatnie, jak wiele by straciła, gdyby po prostu wzięła i wyszła. Szkoda jej było tracić pieniędzy za flaszkę i fajki, pewnie te małe chuje by jej wyżłopały i wypaliły wszystko, ale czy jakikolwiek alkohol byłby w stanie wynagrodzić jej zszargane nerwy?
Zanim zdołała dojść do jakichś wniosków w tych filozoficznych rozważaniach, w drzwiach pojawił się Alex.
I poczuła się niemalże jak w Oszukać przeznaczenie, bo jeszcze przed momentem myślała, jak bardzo pierdolnęłoby krzesło i poleciało prosto na niego, gdyby się zgodziła na głupią propozycję Fran.
Z głośnym westchnięciem wstała z miejsca i jako, najwidoczniej, pierwsza, podeszła do reklamówki, żeby wyłowić z niej fajki. A alkohol weźmie sobie potem.
— A jakbyś przyszedł pół godziny później, pod Chatą byłby drugi tunel, bo by się tak tłukli, że przy okazji by go wykopali – burknęła, wkładając sobie papierosy do kieszeni, po czym przestąpiła kilka kroków w stronę wyjścia. Zatrzymała się tylko na chwilę, żeby rzucić spojrzeniem na Alexa. O dziwo, uśmiechnęła się lekko, po raz chyba pierwszy dzisiejszego dnia (czego, na szczęście, reszta nie zobaczyła, bo stała do nich odwrócona plecami), po czym podała mu kurtkę. – Trzymaj.
A jak już się pozbyła przedmiotu dzisiejszego zainteresowania całej grupy, minęła Alexa w drzwiach, po czym oparła się o framugę z drugiej strony, na zewnątrz, i odetchnęła głęboko. Wyciągnęła z paczki fajkę i odpaliła ją iskierką z różdżki, zaciągnęła się dymem i zamknęła oczy.
Jak ona, kurwa, tego potrzebowała. Względny spokój, choć na chwilę, bez patrzenia na ich parszywe gęby i innego dogryzania.
Może przynajmniej udawać, że ich nie słyszy.
— Jak Ci wrażeń brakuje to się lej z nimi. Albo zostań sekundantem – rzuciła tylko, oparłszy się o ścianę i odwróciwszy wzrok.
Już naprawdę nie wiedziała, jakim sposobem dać im znać, że nie jest, kurwa, w humorze na takie debilizmy.
I że przy okazji nie jest głupia, kilka tygodni temu miała już śmierć przed oczami i żegnała się z życiem, nie miała ochoty teraz ryzykować. Gdyby odłamek krzesła padł na chłopaków, pół biedy. Ale gdyby trafił w Dickmana, miałaby przesrane do końca życia i jeden dzień dłużej. Wylanie soczku byłoby jedynie powodem do śmiechu, ale to…
Postanowiła olać pozostałe docinki, rozważając bardzo skrupulatnie, jak wiele by straciła, gdyby po prostu wzięła i wyszła. Szkoda jej było tracić pieniędzy za flaszkę i fajki, pewnie te małe chuje by jej wyżłopały i wypaliły wszystko, ale czy jakikolwiek alkohol byłby w stanie wynagrodzić jej zszargane nerwy?
Zanim zdołała dojść do jakichś wniosków w tych filozoficznych rozważaniach, w drzwiach pojawił się Alex.
I poczuła się niemalże jak w Oszukać przeznaczenie, bo jeszcze przed momentem myślała, jak bardzo pierdolnęłoby krzesło i poleciało prosto na niego, gdyby się zgodziła na głupią propozycję Fran.
Z głośnym westchnięciem wstała z miejsca i jako, najwidoczniej, pierwsza, podeszła do reklamówki, żeby wyłowić z niej fajki. A alkohol weźmie sobie potem.
— A jakbyś przyszedł pół godziny później, pod Chatą byłby drugi tunel, bo by się tak tłukli, że przy okazji by go wykopali – burknęła, wkładając sobie papierosy do kieszeni, po czym przestąpiła kilka kroków w stronę wyjścia. Zatrzymała się tylko na chwilę, żeby rzucić spojrzeniem na Alexa. O dziwo, uśmiechnęła się lekko, po raz chyba pierwszy dzisiejszego dnia (czego, na szczęście, reszta nie zobaczyła, bo stała do nich odwrócona plecami), po czym podała mu kurtkę. – Trzymaj.
A jak już się pozbyła przedmiotu dzisiejszego zainteresowania całej grupy, minęła Alexa w drzwiach, po czym oparła się o framugę z drugiej strony, na zewnątrz, i odetchnęła głęboko. Wyciągnęła z paczki fajkę i odpaliła ją iskierką z różdżki, zaciągnęła się dymem i zamknęła oczy.
Jak ona, kurwa, tego potrzebowała. Względny spokój, choć na chwilę, bez patrzenia na ich parszywe gęby i innego dogryzania.
Może przynajmniej udawać, że ich nie słyszy.
Zło nigdy nie umiera. Przybiera tylko nowe formy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.