07-03-2022, 09:55 PM
Miles, gdyby ktoś go zapytał dlaczego Bianca robi na nim aż takie wrażenie, na co zresztą pewnie dałby bardzo wylewną, męcząca i niepotrzebnie poetyczną odpowiedź póki nie zorientowałby się, że pytający dawno już się poddał i sobie poszedł, to najpewniej też nie znałby prostej odpowiedzi. Generalnie chyba nawet nie uznałby tego za miłość, jaką faktycznie do niej czuł, wypierał podobne emocje. Były ograniczające, niemal pętające. Nie zważał jednak na to, że nawet jak ignorował i unikał stwierdzenia, że Bianca nie jest tylko kochanką (i modelką, boginią jego twórczości, i tak dalej), i tak był wobec niej niezwykle lojalny i pewnie wierniejszy niż nie jeden facet faktycznie będący w związku. No może poza seksem, ale nie umawiali się na wyłączność w tej materii. Za to w każdym innym sensie był naprawdę wierny jak pies, szczeniak, jak zwał tak zwał.
Hipnotyzowała go sobą, nie dawało się tego ukryć... Kiedykolwiek w sumie. Teraz też patrzył na nią jakby nie było sali, szkoły, nauczycieli, jakby nie było absolutnie całego świata. Jej dotyk rozpalał jego skórę i umysł, pobudzał mięśnie i serce. Naturalnie współpracował przy zdejmowaniu swojej koszulki, zaraz pozwalając jej usiąść. Ta kobieta nigdy nie była bierna, nawet nie spodziewał się, że to się zmieni. To nie był ten typ człowieka. I myślał tak w absolutnie pozytywnym sensie!
Jego wzrok przesunął się po jej ciele rozpiętej sukienki jakby patrzył na malarskie arcydzieło, i na dłonie, które sięgnęły do jego twarzy. Dopiero po chwili, sekundzie czy dwóch, dotarło do niego jedynie, że poza pięknym ciałem zobaczył coś jeszcze i aż go natychmiastowo zmroziło. Nabrał powietrza, mrugając i odsuwając się od krótkiego pocałunku trochę, chcąc też upewnić się co też zobaczył i mając nadzieję, że się myli. Odchylił nieco jej sukienkę na boku, niedostatecznie zakrywającej siniec na biodrze. Czasem ktoś się uderzy, prawda, ale nie umknęło jego uwadze gdy uniosła dłonie przez sekundą, że na nadgarstkach też miała jakiś nikły ślad, który wcześniej jakoś pominął. I na poziomie żebra również. Można czasem się uderzyć, ale jakoś to nijak nie wyglądało, chyba że rzuciła się ze schodów i upadła jeszcze na nadgarstki na końcu, jakimś chorym sposobem. Innym wytłumaczeniem było, że ktoś zrobił jej krzywdę, bo przecież sama siebie nie okłada ani nic. Przeniósł nagle niezwykle poważny, intensywny wzrok na oczy Bianci, szukając odpowiedzi na nie od razu zadane pytanie. Nie wiedział nawet jeszcze jak się czuć, był skrajnie zmartwiony, jak i ostrożny, jeszcze nie wiedząc kogo ma zabić. A chętnie się by dowiedział.
- Czy wszystko u ciebie w porządku, Bianca? - Zapytał cicho, poważnie jak zupełnie inna osoba niż ten wiecznie niepoprawnie uradowany artysta.
Hipnotyzowała go sobą, nie dawało się tego ukryć... Kiedykolwiek w sumie. Teraz też patrzył na nią jakby nie było sali, szkoły, nauczycieli, jakby nie było absolutnie całego świata. Jej dotyk rozpalał jego skórę i umysł, pobudzał mięśnie i serce. Naturalnie współpracował przy zdejmowaniu swojej koszulki, zaraz pozwalając jej usiąść. Ta kobieta nigdy nie była bierna, nawet nie spodziewał się, że to się zmieni. To nie był ten typ człowieka. I myślał tak w absolutnie pozytywnym sensie!
Jego wzrok przesunął się po jej ciele rozpiętej sukienki jakby patrzył na malarskie arcydzieło, i na dłonie, które sięgnęły do jego twarzy. Dopiero po chwili, sekundzie czy dwóch, dotarło do niego jedynie, że poza pięknym ciałem zobaczył coś jeszcze i aż go natychmiastowo zmroziło. Nabrał powietrza, mrugając i odsuwając się od krótkiego pocałunku trochę, chcąc też upewnić się co też zobaczył i mając nadzieję, że się myli. Odchylił nieco jej sukienkę na boku, niedostatecznie zakrywającej siniec na biodrze. Czasem ktoś się uderzy, prawda, ale nie umknęło jego uwadze gdy uniosła dłonie przez sekundą, że na nadgarstkach też miała jakiś nikły ślad, który wcześniej jakoś pominął. I na poziomie żebra również. Można czasem się uderzyć, ale jakoś to nijak nie wyglądało, chyba że rzuciła się ze schodów i upadła jeszcze na nadgarstki na końcu, jakimś chorym sposobem. Innym wytłumaczeniem było, że ktoś zrobił jej krzywdę, bo przecież sama siebie nie okłada ani nic. Przeniósł nagle niezwykle poważny, intensywny wzrok na oczy Bianci, szukając odpowiedzi na nie od razu zadane pytanie. Nie wiedział nawet jeszcze jak się czuć, był skrajnie zmartwiony, jak i ostrożny, jeszcze nie wiedząc kogo ma zabić. A chętnie się by dowiedział.
- Czy wszystko u ciebie w porządku, Bianca? - Zapytał cicho, poważnie jak zupełnie inna osoba niż ten wiecznie niepoprawnie uradowany artysta.