09-03-2022, 10:04 PM
W sumie aż sam się sobie dziwił, że nie zawinął się szybciej, jak większość uczestników. Ale jakoś dobrze mu było na świeżym powietrzu, a emocje wyścigu, adrenalina, nadal się go trzymały. Trochę też czuł tu i tam obolałe ciało od chociażby bliskiego spotkania z drzewem, ale to taki dobry ból, przypominający o dobrej zabawie! I trochę sobie gawędził z tymi, co zostali, trochę po prostu napawał się ciszą, świeżym powietrzem, a trochę po chamsku podsłuchiwał myśli zebranych.
W sumie gdyby był bystrzejszy to może by zwiał szybciej. W momencie kiedy myśli dookoła zaczęły przeplaytać się z jednymi, których nie powinno tu być. Jakiś nowy głos, bardzo nieprzyjazny i wkurzony. Zmarszczył brwi, podnosząc wzrok i rozglądając się dookoła, nie widział jednak w ciemności, nie patrzył też w kierunku Lasu, bo kto normalny by teraz tam łaził? Chyba prędzej od strony zamku. I to był jego błąd, bo zaraz woźny pojawił się znikąd i Donovan, jak i reszta, oberwał zaklęciem uniemożliwiającym ewakuację. Przypał... Zestresował się! Znaczy, nie bał się nie wiadomo czego, wyjców ani nic, wiedział, że rodzice nie takie rzeczy robili, jak i wiedział, że oni wiedzą, że on to wie. Poza tym byli w porządku. Ale bura mu się należała, jak i ujęcie punktów pewnie i szlaban, patrząc na zołzę narzekającą na nich teraz. Chyba tradycją jest po prostu zatrudnianie woźnych co to wszystkiego nienawidzą i nie mają w sobie jakiegokolwiek poczucia empatii czy coś.
zt.
W sumie gdyby był bystrzejszy to może by zwiał szybciej. W momencie kiedy myśli dookoła zaczęły przeplaytać się z jednymi, których nie powinno tu być. Jakiś nowy głos, bardzo nieprzyjazny i wkurzony. Zmarszczył brwi, podnosząc wzrok i rozglądając się dookoła, nie widział jednak w ciemności, nie patrzył też w kierunku Lasu, bo kto normalny by teraz tam łaził? Chyba prędzej od strony zamku. I to był jego błąd, bo zaraz woźny pojawił się znikąd i Donovan, jak i reszta, oberwał zaklęciem uniemożliwiającym ewakuację. Przypał... Zestresował się! Znaczy, nie bał się nie wiadomo czego, wyjców ani nic, wiedział, że rodzice nie takie rzeczy robili, jak i wiedział, że oni wiedzą, że on to wie. Poza tym byli w porządku. Ale bura mu się należała, jak i ujęcie punktów pewnie i szlaban, patrząc na zołzę narzekającą na nich teraz. Chyba tradycją jest po prostu zatrudnianie woźnych co to wszystkiego nienawidzą i nie mają w sobie jakiegokolwiek poczucia empatii czy coś.
zt.