10-03-2022, 01:38 PM
Mówiąc, że cieszy się, iż Yannis nie był chujowy z eliksirów, nie chciał wcale sprowokować tego, co miało miejsce chwilę później... No dobrze, lubił też się wywyższyć i pokazać, że może wbrew opinii drugiego z Krukonów, też coś wie i również może sobie świetnie radzić! Ale przy tym nie spodziewał się, by faktycznie miał okazać się górować nad kolegą na dzisiejszych zajęciach. Ostatecznie nie miał nic przeciwko, ale było to nie tylko niespodziewane, a jeszcze niefortunne biorąc pod uwagę ich ostatnie wypowiedzi.
Właściwie w pierwszej chwili go zatkało, kiedy dla odmiany odsunął się od Yannisa i przyglądał się temu, co działo się z jego, hm... Wywarem. Miał wciąż gdzieś z tyłu głowy, że żeby mieć u niego szanse, mieli się nie kłócić... Sam Yannis postawił takie zasady i mimo iż Lucas nigdy nie planował kłótni, hamował się trochę, na zmianę z myśleniem, jak długo da radę oraz ile jest to warte.
Widząc przed sobą efekt i zzieleniałą skórę Yannisa, zmierzył go wzrokiem, przyjmując najbardziej poważny wyraz twarzy, na jaki było go stać.
Powaga, powaga, żeby zaraz nie pierdolnął fochem...
Wziął cichy, głębszy wdech.
- No to chyba nie miałem racji... - mruknął, zaraz wracając do swojego kociołka, żeby tylko nie parsknąć chłopakowi w twarz.
Drugą reakcją byłaby propozycja pomocy i nawet wciąż zerkał na stanowisko obok, tak tylko w razie czego, jakby jednak pojawił się moment, w którym mógłby jakoś go wesprzeć...
Może w nieco mniejszym skupieniu, wrócił w końcu do własnego eliksiru. Gdy z kolei dodał swój róg jednorożca nieco za szybko, zawartość kociołka zabulgotała złowrogo, jakby ostrzegawczo, że choćby pojedyncze ziarnko, czy pyłek więcej, doprowadziłby do niepożądanych efektów. Jak po jego lewej, lub prawej stronie... Wycofał po tym pospiesznie rękę i na szczęście nie stracił swojej zdaje się już godzinnej pracy.
trzeci składnik: 11 - 6 + 1 = 6
Właściwie w pierwszej chwili go zatkało, kiedy dla odmiany odsunął się od Yannisa i przyglądał się temu, co działo się z jego, hm... Wywarem. Miał wciąż gdzieś z tyłu głowy, że żeby mieć u niego szanse, mieli się nie kłócić... Sam Yannis postawił takie zasady i mimo iż Lucas nigdy nie planował kłótni, hamował się trochę, na zmianę z myśleniem, jak długo da radę oraz ile jest to warte.
Widząc przed sobą efekt i zzieleniałą skórę Yannisa, zmierzył go wzrokiem, przyjmując najbardziej poważny wyraz twarzy, na jaki było go stać.
Powaga, powaga, żeby zaraz nie pierdolnął fochem...
Wziął cichy, głębszy wdech.
- No to chyba nie miałem racji... - mruknął, zaraz wracając do swojego kociołka, żeby tylko nie parsknąć chłopakowi w twarz.
Drugą reakcją byłaby propozycja pomocy i nawet wciąż zerkał na stanowisko obok, tak tylko w razie czego, jakby jednak pojawił się moment, w którym mógłby jakoś go wesprzeć...
Może w nieco mniejszym skupieniu, wrócił w końcu do własnego eliksiru. Gdy z kolei dodał swój róg jednorożca nieco za szybko, zawartość kociołka zabulgotała złowrogo, jakby ostrzegawczo, że choćby pojedyncze ziarnko, czy pyłek więcej, doprowadziłby do niepożądanych efektów. Jak po jego lewej, lub prawej stronie... Wycofał po tym pospiesznie rękę i na szczęście nie stracił swojej zdaje się już godzinnej pracy.