14-03-2022, 02:33 PM
A on był szczerze przekonany, że o ile Kaia pokusiłaby się o takie ruchy, reszta drużyna miałaby z tym problem... Do niej, lub do niego - ewentualnie do obojga - i faktycznie musiałby stawić im czoła! Cóż, może kwiaty w bukiecie i to na inną okazję miałyby więcej sensu.
- Cała drużyna bez ciebie nie miałaby szans - podkreślił od razu unosząc przy tym nieco rękę, by przekazać ten jeszcze jeden zakamuflowany komplement.
Niech będzie, że z całą drużyną dałby sobie radę, ale ona by go skopała! Na szczęście nie musieli sobie nic takiego udowadniać. Liczyła się hm... Romantyczność sytuacji.
Oczywiście zwracał uwagę nie tylko na kolor jej włosów, ale każdą najdrobniejszą reakcję, gest i mimikę i w tym wszystkim, w ogromnym skrócie czuł, że po prostu zjebał. Nie było jeszcze jasne na ile czasu, na ile dotkliwie i co właściwie z tym zrobi, ale naprawdę chciał jej to wynagrodzić od razu. Może nie informacją zwrotną też cię kocham, bo to wciąż z jakiegoś powodu zdawało się być jakąś potężną niewypowiedzianą do końca obietnicą... Sam nie wiedział czego.
Po jej propozycji, zatrzymał na moment usta na jej skroni - nie tyle w pocałunku, co w podparciu i chwilowym zawieszeniu nad jej słowami. Zaraz jednak ponownie się wyprostował.
- To zależy. Masz na coś ochotę?
I błagał w myślach, żeby miała. Żeby nie tylko mieli krótką chwilę na przemyślenie, co właśnie zaszło i co zrobić z tym dalej, ale też, by miał jakąś drobną szansę poprawienia jej humoru, odpłacenia się jakoś za zawód w sytuacji zwyczajnie niespodziewanej.
- To twój dzień, ty wybierasz, ty się spisałaś i ty jesteś zajebista.
No właśnie. Ona była. On już niekoniecznie, a przynajmniej tak właśnie się czuł. Ona mu kocham cię, a on jej jesteś zajebista. Po drodze do kuchni mógłby przynajmniej walnąć jeszcze głową w ścianę...
- Cała drużyna bez ciebie nie miałaby szans - podkreślił od razu unosząc przy tym nieco rękę, by przekazać ten jeszcze jeden zakamuflowany komplement.
Niech będzie, że z całą drużyną dałby sobie radę, ale ona by go skopała! Na szczęście nie musieli sobie nic takiego udowadniać. Liczyła się hm... Romantyczność sytuacji.
Oczywiście zwracał uwagę nie tylko na kolor jej włosów, ale każdą najdrobniejszą reakcję, gest i mimikę i w tym wszystkim, w ogromnym skrócie czuł, że po prostu zjebał. Nie było jeszcze jasne na ile czasu, na ile dotkliwie i co właściwie z tym zrobi, ale naprawdę chciał jej to wynagrodzić od razu. Może nie informacją zwrotną też cię kocham, bo to wciąż z jakiegoś powodu zdawało się być jakąś potężną niewypowiedzianą do końca obietnicą... Sam nie wiedział czego.
Po jej propozycji, zatrzymał na moment usta na jej skroni - nie tyle w pocałunku, co w podparciu i chwilowym zawieszeniu nad jej słowami. Zaraz jednak ponownie się wyprostował.
- To zależy. Masz na coś ochotę?
I błagał w myślach, żeby miała. Żeby nie tylko mieli krótką chwilę na przemyślenie, co właśnie zaszło i co zrobić z tym dalej, ale też, by miał jakąś drobną szansę poprawienia jej humoru, odpłacenia się jakoś za zawód w sytuacji zwyczajnie niespodziewanej.
- To twój dzień, ty wybierasz, ty się spisałaś i ty jesteś zajebista.
No właśnie. Ona była. On już niekoniecznie, a przynajmniej tak właśnie się czuł. Ona mu kocham cię, a on jej jesteś zajebista. Po drodze do kuchni mógłby przynajmniej walnąć jeszcze głową w ścianę...