15-03-2022, 03:50 AM
- Jak to dla siebie? - odparł zupełnie, jakby w tej chwili się oburzył. - Mam zatrzymać dla siebie to, że jesteś absolutnie najlepsza?
Że jego najlepsza przyjaciółka, dziewczyna i zdaje się po prostu najcudowniejsza osoba na świecie - a przynajmniej tak póki co ją widział - jest zwyczajnie najlepsza we wszystkim, czego się dotknie? Że był z niej dumny? Że był tak szczęśliwy, że z nią był oraz że był przy niej, tak po prostu? Otóż nie, nie miał zamiaru tego przed nikim ukrywać! Wystarczająco długo zdawał się ukrywać to przed samym sobą, skoro ledwie niecały miesiąc temu awansowała na status jego dziewczyny.
Niesamowicie ulżyło mu jeszcze, gdy podjęła decyzję, co do jedzenia. W dodatku bardzo konkretną decyzję - pozostawało pytanie, czy odnajdzie obie rzeczy w kuchni. Nie był pewien, co do truskawek, ale liczył się spisać. Musiał, skoro i tak zepsuł jej tak piękny wieczór... Skoro spełniła jedno ze swoich marzeń, czuł się przecież zobowiązany do sprawienia, by ich kolejna randka okazała się idealna, skoro to właśnie randkę chciała. W dodatku wyglądała pięknie, postarała się też aby wszystko było świetnie, wybrała nawet miejsce, a on musiał ją zawieść. Ale z drugiej strony starał też usprawiedliwić w tym siebie! Czuł się podle, ale może to nie całkiem jego wina? Wzięła go z zaskoczenia. Nie spodziewał się takich słów, ani tak poważnego wydźwięku i takiego wzroku, który sprawił, że presja tylko narastała i... On nie działał za dobrze pod presją.
Ucałował ją tylko jeszcze raz przed wyjściem i zapewnił, że wróci niedługo.
Musiał wrócić niedługo. Naprawdę, zostanie złapanym przez nauczyciela, woźnego, czy prefekta absolutnie nie wchodziło tego wieczora w grę. Najlepiej, jeśli faktycznie zmieści się w czasie odpowiednio i zdąży wrócić do komnaty przed ciszą nocną.
Dlatego też zebrał się szybkim krokiem. Dlatego oraz ze względu na to, że bardzo chciał na moment uwolnić się od sytuacji, w jakiej się znaleźli. W której znaleźli się z jego winy! I czuł się w tym po prostu okropnie. Dlaczego właściwie nie chciał odpowiedzieć jej tym, co chciała usłyszeć? Doskonale wiedział, co to było! A po jej wzroku wiedział też, że to ważne. W dodatku wiedział, że darzy ją naprawdę silnym uczuciem i... Chyba tylko nie chciał tego definiować, czy nazywać. Przecież tak było dobrze. Przecież nie powinna potrzebować takich deklaracji po miesiącu, prawda? Zresztą, musiała mu ufać! Znali się tyle czasu, wiedzieli o sobie niemal wszystko. On na przykład jej ufał... To znaczy, ufał co najmniej, że będą w tym razem do czasu aż skończy szkołę i unikał myślenia o tym, co wydarzy się dalej. W końcu potem niewykluczone, że wszyscy mieli o nim zapomnieć i odwrócić się od niego. Nawet ona. Tak, spodziewał się najgorszego. Utraty wszystkiego, co zna. Wszystkiego oraz wszystkich. Jakoś nie czuł, by życie od przyszłego roku miało być dla niego łaskawe.
A może tym bardziej powinien był jej odpowiedzieć. Może powinien zrobić absolutnie wszystko, żeby mieć ją jak najbliżej, jak najdłużej się da?
Tylko czy powinien mówić coś tak ważnego, kiedy nie był tego pewien? Kiedy nie był pewien znaczenia tych słów oraz wartości swoich uczuć? Ani oczekiwań Kai, które może zwykle i tak starał się spełniać, ale te dotychczasowe były jakieś... Prostsze. Pomoc, wsparcie w tych gorszych chwilach, wspólne świętowanie i cieszenie się z sukcesów któregoś z nich... Cóż, jej. Raczej jej. Ona miała większe sukcesy. I... Co jeśli teraz właśnie zawalił wszystko? Co jeśli jego szanse u niej spadły? Byłoby już dużo prościej, gdyby zwyczajnie nie wyszło im na tamtej imprezie. Nie musiałby teraz zastanawiać się, czy wydarzenia z dzisiaj nie oznaczały rychłego rozstania.
Mimo swoich negatywnych myśli, udało mu się szybko przemknąć do kuchni, a nawet znaleźć to, o co prosiła Kaia. Chociaż tyle mógł zrobić i zaraz ponownie wspinał się po schodach, już z nieco innym nastawieniem.
No właśnie. Może powinien po prostu powiedzieć, że ją kocha? Byłoby tylko trochę głupio, że musiała na to czekać paręnaście, czy może nawet trochę więcej minut... Ale było warto i chyba przecież darzył ją takim uczuciem?
Tak. Chyba. To całe chyba też go blokowało. Nie chciał i nie potrafił być wobec niej tak nieszczery. Nie chciał wypowiadać słów, których nie był w stu procentach pewien. Zdawało mu się to absolutnie niesprawiedliwe. Ale czuł też pewną nierówność w związku z tym, że ona zdążyła już to powiedzieć.
Zatrzymał się na chwilę tuż przed drzwiami do komnaty i jeśli tylko było słychać jego zbliżające się kroki, nie był tego świadom. Właściwie wcale o tym nie pomyślał. Oparł jeszcze czoło o zimną ścianę tuż obok drzwi i westchnął cicho, licząc w duchu, że nie zastanie jej w gorszym stanie, niż ją zostawił.
Nie, on musiał zagrać, że wszystko w porządku! Teraz to jego rola. Musiał pokazać jej swoimi czynami, jak bardzo mu zależało i jak wartościowa była, nawet... Nawet jeśli nie usłyszała od niego tego, co chciała. Jeszcze nie usłyszała. Może usłyszy. Nie wiedział. Potrzebował czasu. Więcej czasu niż te paręnaście minut. Dni, tygodnie, może miesiące. Na pewno nieco więcej niż ten niecały miesiąc.
Wszedł ostrożnie i po cichu do środka. Nie dlatego, by nie niepokoić Kai - raczej po to, by nie zwracać uwagi na ich obecność tutaj.
- Mam wszystko i jeszcze szklanki, to chyba jednak bardziej eleganckie i adekwatne do okazji. Zasługujesz na więcej, niż picie z butelki.
Ogólnie zasługiwała na więcej. Dużo więcej. I co on właściwie myślał? Co on miał jej do zaoferowania?
Pozostawało mu grać, jak najlepiej potrafił. Grać, że wszystko w porządku i może oboje w końcu w to uwierzą?
A jednak gdy ponownie przyjrzał się kolorom wśród jej włosów, jedynie zaklął w myślach.
Odstawił przyniesione rzeczy na bok i podszedł do niej, by wyciągnąć do niej rękę. Nie wiedział czemu, ale jakoś wydawało się to teraz bardziej na miejscu, niż ciąganie jej za sobą, jakby tego chciał. Tak samo przytulanie, całowanie, kiedy może nie miała wcale na to ochoty... Był nieco bardziej ostrożny i chciał wyczuć, czego powinien się teraz spodziewać.
Że jego najlepsza przyjaciółka, dziewczyna i zdaje się po prostu najcudowniejsza osoba na świecie - a przynajmniej tak póki co ją widział - jest zwyczajnie najlepsza we wszystkim, czego się dotknie? Że był z niej dumny? Że był tak szczęśliwy, że z nią był oraz że był przy niej, tak po prostu? Otóż nie, nie miał zamiaru tego przed nikim ukrywać! Wystarczająco długo zdawał się ukrywać to przed samym sobą, skoro ledwie niecały miesiąc temu awansowała na status jego dziewczyny.
Niesamowicie ulżyło mu jeszcze, gdy podjęła decyzję, co do jedzenia. W dodatku bardzo konkretną decyzję - pozostawało pytanie, czy odnajdzie obie rzeczy w kuchni. Nie był pewien, co do truskawek, ale liczył się spisać. Musiał, skoro i tak zepsuł jej tak piękny wieczór... Skoro spełniła jedno ze swoich marzeń, czuł się przecież zobowiązany do sprawienia, by ich kolejna randka okazała się idealna, skoro to właśnie randkę chciała. W dodatku wyglądała pięknie, postarała się też aby wszystko było świetnie, wybrała nawet miejsce, a on musiał ją zawieść. Ale z drugiej strony starał też usprawiedliwić w tym siebie! Czuł się podle, ale może to nie całkiem jego wina? Wzięła go z zaskoczenia. Nie spodziewał się takich słów, ani tak poważnego wydźwięku i takiego wzroku, który sprawił, że presja tylko narastała i... On nie działał za dobrze pod presją.
Ucałował ją tylko jeszcze raz przed wyjściem i zapewnił, że wróci niedługo.
Musiał wrócić niedługo. Naprawdę, zostanie złapanym przez nauczyciela, woźnego, czy prefekta absolutnie nie wchodziło tego wieczora w grę. Najlepiej, jeśli faktycznie zmieści się w czasie odpowiednio i zdąży wrócić do komnaty przed ciszą nocną.
Dlatego też zebrał się szybkim krokiem. Dlatego oraz ze względu na to, że bardzo chciał na moment uwolnić się od sytuacji, w jakiej się znaleźli. W której znaleźli się z jego winy! I czuł się w tym po prostu okropnie. Dlaczego właściwie nie chciał odpowiedzieć jej tym, co chciała usłyszeć? Doskonale wiedział, co to było! A po jej wzroku wiedział też, że to ważne. W dodatku wiedział, że darzy ją naprawdę silnym uczuciem i... Chyba tylko nie chciał tego definiować, czy nazywać. Przecież tak było dobrze. Przecież nie powinna potrzebować takich deklaracji po miesiącu, prawda? Zresztą, musiała mu ufać! Znali się tyle czasu, wiedzieli o sobie niemal wszystko. On na przykład jej ufał... To znaczy, ufał co najmniej, że będą w tym razem do czasu aż skończy szkołę i unikał myślenia o tym, co wydarzy się dalej. W końcu potem niewykluczone, że wszyscy mieli o nim zapomnieć i odwrócić się od niego. Nawet ona. Tak, spodziewał się najgorszego. Utraty wszystkiego, co zna. Wszystkiego oraz wszystkich. Jakoś nie czuł, by życie od przyszłego roku miało być dla niego łaskawe.
A może tym bardziej powinien był jej odpowiedzieć. Może powinien zrobić absolutnie wszystko, żeby mieć ją jak najbliżej, jak najdłużej się da?
Tylko czy powinien mówić coś tak ważnego, kiedy nie był tego pewien? Kiedy nie był pewien znaczenia tych słów oraz wartości swoich uczuć? Ani oczekiwań Kai, które może zwykle i tak starał się spełniać, ale te dotychczasowe były jakieś... Prostsze. Pomoc, wsparcie w tych gorszych chwilach, wspólne świętowanie i cieszenie się z sukcesów któregoś z nich... Cóż, jej. Raczej jej. Ona miała większe sukcesy. I... Co jeśli teraz właśnie zawalił wszystko? Co jeśli jego szanse u niej spadły? Byłoby już dużo prościej, gdyby zwyczajnie nie wyszło im na tamtej imprezie. Nie musiałby teraz zastanawiać się, czy wydarzenia z dzisiaj nie oznaczały rychłego rozstania.
Mimo swoich negatywnych myśli, udało mu się szybko przemknąć do kuchni, a nawet znaleźć to, o co prosiła Kaia. Chociaż tyle mógł zrobić i zaraz ponownie wspinał się po schodach, już z nieco innym nastawieniem.
No właśnie. Może powinien po prostu powiedzieć, że ją kocha? Byłoby tylko trochę głupio, że musiała na to czekać paręnaście, czy może nawet trochę więcej minut... Ale było warto i chyba przecież darzył ją takim uczuciem?
Tak. Chyba. To całe chyba też go blokowało. Nie chciał i nie potrafił być wobec niej tak nieszczery. Nie chciał wypowiadać słów, których nie był w stu procentach pewien. Zdawało mu się to absolutnie niesprawiedliwe. Ale czuł też pewną nierówność w związku z tym, że ona zdążyła już to powiedzieć.
Zatrzymał się na chwilę tuż przed drzwiami do komnaty i jeśli tylko było słychać jego zbliżające się kroki, nie był tego świadom. Właściwie wcale o tym nie pomyślał. Oparł jeszcze czoło o zimną ścianę tuż obok drzwi i westchnął cicho, licząc w duchu, że nie zastanie jej w gorszym stanie, niż ją zostawił.
Nie, on musiał zagrać, że wszystko w porządku! Teraz to jego rola. Musiał pokazać jej swoimi czynami, jak bardzo mu zależało i jak wartościowa była, nawet... Nawet jeśli nie usłyszała od niego tego, co chciała. Jeszcze nie usłyszała. Może usłyszy. Nie wiedział. Potrzebował czasu. Więcej czasu niż te paręnaście minut. Dni, tygodnie, może miesiące. Na pewno nieco więcej niż ten niecały miesiąc.
Wszedł ostrożnie i po cichu do środka. Nie dlatego, by nie niepokoić Kai - raczej po to, by nie zwracać uwagi na ich obecność tutaj.
- Mam wszystko i jeszcze szklanki, to chyba jednak bardziej eleganckie i adekwatne do okazji. Zasługujesz na więcej, niż picie z butelki.
Ogólnie zasługiwała na więcej. Dużo więcej. I co on właściwie myślał? Co on miał jej do zaoferowania?
Pozostawało mu grać, jak najlepiej potrafił. Grać, że wszystko w porządku i może oboje w końcu w to uwierzą?
A jednak gdy ponownie przyjrzał się kolorom wśród jej włosów, jedynie zaklął w myślach.
Odstawił przyniesione rzeczy na bok i podszedł do niej, by wyciągnąć do niej rękę. Nie wiedział czemu, ale jakoś wydawało się to teraz bardziej na miejscu, niż ciąganie jej za sobą, jakby tego chciał. Tak samo przytulanie, całowanie, kiedy może nie miała wcale na to ochoty... Był nieco bardziej ostrożny i chciał wyczuć, czego powinien się teraz spodziewać.