15-03-2022, 09:55 PM
Czuł że być może to właśnie czas na poważną rozmowę o tym, co miało miejsce - o tym, jak on to widział i dlaczego nie odpowiedział tym, czego niewątpliwie oczekiwała... O tym, że właściwie to tak, kocha ją, bo jest jedną z najbliższych mu osób, tylko... Tylko jeszcze musiałby powiedzieć to bez słów kocham cię. Tak, żeby wiedziała, że to silne uczucie i przywiązanie oraz ile dla niego znaczy, ale żeby wiedziała też, że póki co byli razem przez miesiąc, nie tak wiele się między nimi wydarzyło i choć i więź faktycznie zdawała się zacieśnić, mimo tych paru zgrzytów, które zdążyły już mieć miejsce, to deklaracja miłości była... Ciężka. To tak jakby przysięgał przed nią, że jej nie opuści do... Cóż, śmierci. I to prawda, nie wyobrażał sobie teraz życia bez Kai. Właściwie ani teraz, ani miesiąc temu! Rzecz w tym, że szczerze nie wiedział, co będzie za miesiąc, czy za rok. Po prostu, poznawali się od innej strony. Właściwie sądził, że Kaia też to poznawanie nawet nieco hamuje. Był przyzwyczajony do nieco innego tempa i też nieco go zawiodła, ale szanował też jej bariery... I zdaje się, że tą jego barierą, z kolei, były podobne wyzwania. On właśnie na nie nie był gotowy.
A jednak już jakiś czas męczyły go wyrzuty sumienia. Chwilami kłócił się sam ze sobą w myślach. Część jego chciała po prostu wierzyć, że nie zrobił jej nic złego. A jednak widział teraz jak wyglądała, jak na niego patrzyła i jak się zachowywała i choć póki co minęło może dwadzieścia minut, był na siebie zły, że przecież właśnie on jej to zrobił. Mimo, że wcale nie chciał.
Zawahał się chwilę przed odpowiedzią, patrząc na nią uważnie.
Odezwał się jednak pospiesznie, gdy uświadomił sobie, że cisza zdaje się mu ciążyć - i prawdopodobnie nie tylko jemu.
- Jasne, możemy się przenieść, kiedy będziesz chciała. Jeśli będzie ci za chłodno. Do jakiegoś miejsca z kominkiem, albo żeby pochillować pod kocem.
Nie chciał jej zostawiać, to pewne. To znaczy, wolałby w ogóle nie być w tej sytuacji, być wolnym od zmartwień, ale póki co miał zadanie. Znów zająć się nią odpowiednio, by może wyciągnąć ją z tego dołka... Do którego sam ją wepchnął... Kurwa, zajebiście.
Gdy tylko podała mu rękę, pogładził ją kciukiem i... Otworzył usta, by zaraz zebrać resztki swojej odwagi i podjąć problematyczny temat, wytłumaczyć się i doprowadzić wszystko do porządku, i...!
Poddał się.
- To kiedy zaczynasz im treningi?
Dlaczego był takim idiotą? Dlaczego wypalił akurat z tym? Dobrze, uwielbiała Quidditcha, ale to przecież brzmiało tak głupio! W dodatku był tego świadom dopiero, jak wypowiedział to pytanie na głos. W jego głowie prezentowało się jakoś lepiej...
A jednak już jakiś czas męczyły go wyrzuty sumienia. Chwilami kłócił się sam ze sobą w myślach. Część jego chciała po prostu wierzyć, że nie zrobił jej nic złego. A jednak widział teraz jak wyglądała, jak na niego patrzyła i jak się zachowywała i choć póki co minęło może dwadzieścia minut, był na siebie zły, że przecież właśnie on jej to zrobił. Mimo, że wcale nie chciał.
Zawahał się chwilę przed odpowiedzią, patrząc na nią uważnie.
Odezwał się jednak pospiesznie, gdy uświadomił sobie, że cisza zdaje się mu ciążyć - i prawdopodobnie nie tylko jemu.
- Jasne, możemy się przenieść, kiedy będziesz chciała. Jeśli będzie ci za chłodno. Do jakiegoś miejsca z kominkiem, albo żeby pochillować pod kocem.
Nie chciał jej zostawiać, to pewne. To znaczy, wolałby w ogóle nie być w tej sytuacji, być wolnym od zmartwień, ale póki co miał zadanie. Znów zająć się nią odpowiednio, by może wyciągnąć ją z tego dołka... Do którego sam ją wepchnął... Kurwa, zajebiście.
Gdy tylko podała mu rękę, pogładził ją kciukiem i... Otworzył usta, by zaraz zebrać resztki swojej odwagi i podjąć problematyczny temat, wytłumaczyć się i doprowadzić wszystko do porządku, i...!
Poddał się.
- To kiedy zaczynasz im treningi?
Dlaczego był takim idiotą? Dlaczego wypalił akurat z tym? Dobrze, uwielbiała Quidditcha, ale to przecież brzmiało tak głupio! W dodatku był tego świadom dopiero, jak wypowiedział to pytanie na głos. W jego głowie prezentowało się jakoś lepiej...