17-03-2022, 04:22 AM
Ale mówił całkowicie poważnie. Nie wiedział, jak ona sobie to wyobrażała! Może oczekiwała świec i płatków róż? Do tego zapachowych kadzideł, pięknego pokoju z idealnie zasłanym łóżkiem... To wszystko mogłoby być faktycznie trudne do zorganizowania, póki byli w szkole. A jednak zaraz zapewniła go, że nie ma oczekiwań. Jakoś po liście obaw, śmiał wątpić.
- Ale masz to dużo lepiej przemyślane niż ja.
Dla niego podobne zdarzenia miały... Cóż, po prostu się zadziać. Nie wyliczał sobie, że musi być to być najbardziej odległe, ale i absolutnie najbardziej wygodne pomieszczenie. Nie zastanawiał się też, czy będzie fajnie, czy też się zawiedzie. A nawet nie myślał, czy zawiedzie tę drugą stronę! Kaia jednak zdążyła zapewnić mu prawdopodobnie mały kryzys na przyszłość. O ile ich wspólna przyszłość miała być aktualna, ale on osobiście bez przerwy liczył, że jednak tak. Ostatecznie chyba powoli się dogadywali.
Ponownie zaciął się na moment, gdy uznała, że dziś miał być może ten dzień. Naprawdę? Jakoś absolutnie nie odczuł tego z jej strony w żadnym momencie... Chyba, że słowa kocham cię miały stanowić ładny wstęp, ale w przeciwnym wypadku, nie podejrzewałby, że może oczekiwać dziś czegoś więcej. Co najwyżej powolnego badania granic, jakie mu stawiała, ale to tyle!
I jeszcze mówiła mu, że teraz, to nie wie? Zupełnie jakby nadal chodziło jej to po głowie? Po tym wszystkim i sugestiach, że przecież nie ufa mu wystarczająco? Po wyliczeniu wszystkich obaw? Po płaczu i bycia pozbawioną szczęścia ze swojego ogromnego sukcesu.
To oczywiste, że nie dzisiaj. Ale brzmiała, jakby potrzeba byłoby jej to podkreślić.
- Nie dzisiaj - odparł wreszcie krótko, choć pewnie, po czym jeszcze raz pocałował ją w czubek głowy.
Przynajmniej z pociągiem sobie wyjaśnili. I mimo że sytuacja była głupia, zdaje się, że nawet żadne z nich nie będzie chciało wzajemnie sobie jej wypominać...
Kolejnej obawy Ethan oczywiście też nie rozumiał. Z prostego względu.
- Ale to... To już? Już jesteś dla mnie wyjątkowa.
- Ale masz to dużo lepiej przemyślane niż ja.
Dla niego podobne zdarzenia miały... Cóż, po prostu się zadziać. Nie wyliczał sobie, że musi być to być najbardziej odległe, ale i absolutnie najbardziej wygodne pomieszczenie. Nie zastanawiał się też, czy będzie fajnie, czy też się zawiedzie. A nawet nie myślał, czy zawiedzie tę drugą stronę! Kaia jednak zdążyła zapewnić mu prawdopodobnie mały kryzys na przyszłość. O ile ich wspólna przyszłość miała być aktualna, ale on osobiście bez przerwy liczył, że jednak tak. Ostatecznie chyba powoli się dogadywali.
Ponownie zaciął się na moment, gdy uznała, że dziś miał być może ten dzień. Naprawdę? Jakoś absolutnie nie odczuł tego z jej strony w żadnym momencie... Chyba, że słowa kocham cię miały stanowić ładny wstęp, ale w przeciwnym wypadku, nie podejrzewałby, że może oczekiwać dziś czegoś więcej. Co najwyżej powolnego badania granic, jakie mu stawiała, ale to tyle!
I jeszcze mówiła mu, że teraz, to nie wie? Zupełnie jakby nadal chodziło jej to po głowie? Po tym wszystkim i sugestiach, że przecież nie ufa mu wystarczająco? Po wyliczeniu wszystkich obaw? Po płaczu i bycia pozbawioną szczęścia ze swojego ogromnego sukcesu.
To oczywiste, że nie dzisiaj. Ale brzmiała, jakby potrzeba byłoby jej to podkreślić.
- Nie dzisiaj - odparł wreszcie krótko, choć pewnie, po czym jeszcze raz pocałował ją w czubek głowy.
Przynajmniej z pociągiem sobie wyjaśnili. I mimo że sytuacja była głupia, zdaje się, że nawet żadne z nich nie będzie chciało wzajemnie sobie jej wypominać...
Kolejnej obawy Ethan oczywiście też nie rozumiał. Z prostego względu.
- Ale to... To już? Już jesteś dla mnie wyjątkowa.