21-03-2022, 03:19 AM
O nie. On naprawdę nie miał już siły na kolejny spadek humoru. Przecież i tak ledwo co odbili się od dna! Na jej słowa nie mógł nie zakląć... W myślach. Przynajmniej jeszcze o tyle się trzymał.
Przymknął na moment oczy z cichym westchnieniem.
Trzeba było już bezmyślnie powiedzieć tę formułkę. Po kocham cię, miało następować ja ciebie też, i kropka! Dziś wychodziła tylko jego potrzeba pozostawania całkowicie szczerym z Kaią. Najwyraźniej czasem trzeba było nagiąć to i owo. W końcu, co właściwie by się stało, gdyby tak odpowiedział? Póki byli razem, nie miało to większego znaczenia! Przecież był z pewnością na dobrej drodze do upewnienia się, co tak naprawdę do niej czuł... Dopiero jeśli mieliby się rozstać, pojawiłby się problem i pytania, być może zarzuty, czy to tak naprawdę była miłość. Z tym że... Nie planował rozstania. To znaczy, tak, myślał trochę o tym, że być może popełnił błąd decydując się na ten związek, patrząc na powtarzające się u nich problemy, ale naprawdę chciał walczyć... O nich. Chyba.
- Dobra, zbieramy się, nie myśl o tym za dużo, będzie dobrze, odpoczniemy, świętowanie jeszcze nadrobimy. Z tej okazji i z wielu kolejnych. W końcu teraz będziesz wygrywała mecze - mówiąc to, rzucił papierosa na odkrytą część balkonu. Nie wiedział, na ile w to wierzył, ale chyba takich słów oboje właśnie potrzebowali.
Następnie wciąż ją obejmując, ruszył po rzeczy, które zdążyły wylądować już w torbie. Byli gotowi do wyjścia.
z/t x2
Przymknął na moment oczy z cichym westchnieniem.
Trzeba było już bezmyślnie powiedzieć tę formułkę. Po kocham cię, miało następować ja ciebie też, i kropka! Dziś wychodziła tylko jego potrzeba pozostawania całkowicie szczerym z Kaią. Najwyraźniej czasem trzeba było nagiąć to i owo. W końcu, co właściwie by się stało, gdyby tak odpowiedział? Póki byli razem, nie miało to większego znaczenia! Przecież był z pewnością na dobrej drodze do upewnienia się, co tak naprawdę do niej czuł... Dopiero jeśli mieliby się rozstać, pojawiłby się problem i pytania, być może zarzuty, czy to tak naprawdę była miłość. Z tym że... Nie planował rozstania. To znaczy, tak, myślał trochę o tym, że być może popełnił błąd decydując się na ten związek, patrząc na powtarzające się u nich problemy, ale naprawdę chciał walczyć... O nich. Chyba.
- Dobra, zbieramy się, nie myśl o tym za dużo, będzie dobrze, odpoczniemy, świętowanie jeszcze nadrobimy. Z tej okazji i z wielu kolejnych. W końcu teraz będziesz wygrywała mecze - mówiąc to, rzucił papierosa na odkrytą część balkonu. Nie wiedział, na ile w to wierzył, ale chyba takich słów oboje właśnie potrzebowali.
Następnie wciąż ją obejmując, ruszył po rzeczy, które zdążyły wylądować już w torbie. Byli gotowi do wyjścia.
z/t x2