22-03-2022, 12:21 AM
Wiele osób postrzegało Alana jako paskudnego kujona, głównie przez jego zamiłowanie do transmutacji i eliksirów – czyli przedmiotów, które dla wielu osób w Hogwarcie stanowiły podstawowy problem przy zdawaniu egzaminów i przechodzeniu z klasy do klasy. Jednak nawet osoby ambitne tak jak Alan miały swoje faworyzowane przedmioty i u tego konkretnego Krukona było to bardzo wyraźnie widać. Od lat zafascynowany sztuką transmutowania obiektów i warzenia mikstur nieco olewał pozostałe przedmioty. Nie na tyle, by coś oblewać (chociaż SUMa z astronomii napisał wyjątkowo paskudnie, a nauczyciel ONMS był wyraźnie zawiedziony jego wynikami, które nie pozwalały na pójście do klasy OWuTeMowej), ale jednak widoczna była pewna dysproporcja między jego wiedzą z zakresu ulubionych przedmiotów oraz tych mniej lubianych. Zaklęcia same w sobie Alan lubił; ciężko przecież, by było inaczej, skoro to był tak naprawdę podstawowy przedmiot dla niemal każdego czarodzieja, bez względu na kierunek jego zainteresowań. Trochę jak matematyka dla mugoli – niby można żyć bez bycia w tym geniuszem, ale jednak warto umieć tabliczkę mnożenia. Dlatego do ćwiczeń praktycznych chłopak zawsze przykładał się sumiennie, nawet jeśli mu nie do końca wychodziło, natomiast jeśli chodzi o wiedzę teoretyczną… no, można powiedzieć, że miewał pewne braki, które zresztą wyszły na teoretycznym SUMie z zaklęć. Całe szczęście wynik wystarczył do tego, by mógł kontynuować naukę tego przedmiotu, nie był jednak z pewnością prymusem na tych zajęciach.
W tę konkretną środę Alan pojawił się w sali bardzo wcześnie. Męczyły go koszmary, przez co nie spał tak długo jak zwykle, jeszcze przed 8 pojawił się na śniadaniu, a do klasy zaklęć wpadł jako jeden z pierwszych uczniów. Profesor Kemppainen siedziała już w sali, więc Alan powitał ją grzecznym Dzień dobry i usadowił się gdzieś w połowie długiej ławy, po czym oparł twarz o dłonie i przymknął oczy. Do rozpoczęcia lekcji zostało jeszcze sporo czasu, mógł więc zacząć ponuro myśleć o wypracowaniu na transmutację, które profesor zapowiedział już w zeszłym tygodniu. Zanim się spostrzegł, szmer kroków i rozmów przerwał głos profesor Kemppainen, żywo tłumaczącej przedmiot dzisiejszych zajęć. Kiedy zaczęła pytać o definicje i opisy, Alan obsunął się po siedzeniu, by być mniej widocznym. Nieszczególnie wiedział nawet, o co jest pytany… — Wiecie, o czym ona mówi? — szepnął teatralnie do Zandera i Danici, którzy siedzieli tuż przed nim.
nawet nie rzucam, bo Alan jest debilem w zaklęcia
W tę konkretną środę Alan pojawił się w sali bardzo wcześnie. Męczyły go koszmary, przez co nie spał tak długo jak zwykle, jeszcze przed 8 pojawił się na śniadaniu, a do klasy zaklęć wpadł jako jeden z pierwszych uczniów. Profesor Kemppainen siedziała już w sali, więc Alan powitał ją grzecznym Dzień dobry i usadowił się gdzieś w połowie długiej ławy, po czym oparł twarz o dłonie i przymknął oczy. Do rozpoczęcia lekcji zostało jeszcze sporo czasu, mógł więc zacząć ponuro myśleć o wypracowaniu na transmutację, które profesor zapowiedział już w zeszłym tygodniu. Zanim się spostrzegł, szmer kroków i rozmów przerwał głos profesor Kemppainen, żywo tłumaczącej przedmiot dzisiejszych zajęć. Kiedy zaczęła pytać o definicje i opisy, Alan obsunął się po siedzeniu, by być mniej widocznym. Nieszczególnie wiedział nawet, o co jest pytany… — Wiecie, o czym ona mówi? — szepnął teatralnie do Zandera i Danici, którzy siedzieli tuż przed nim.