22-03-2022, 03:01 AM
Przez moment skupiony na próbie rzucenia zaklęcia nie spoglądał na koleżankę, ale jej sugestia wycieczki do Skrzydła Szpitalnego wywołała nieco szerszy uśmiech... czegoś pomiędzy rozbawieniem i rozczuleniem. Spojrzał na nią spod nieco opuszczonej głowy, zanim całkiem odwrócił twarz w jej kierunku.
- Szkoda tracić czas na bezsensowne wyprawy po eliksir pieprzowy, który mógłbym przygotować sobie sam... gdyby był w ogóle potrzebny. - Czy faktycznie mógłby, czy też nie, Noah raczej nie miał w zwyczaju porywania się na jakiekolwiek medyczne wspomaganie zdrowia... przynajmniej już nie. W pierwszych latach nauki, kiedy wciąż był chorowitym i zasmarkanym dzieciakiem z praktycznie zerową odpornością, to był stałym bywalcem punktu medycznego, ale odkąd stało się co się stało... nie, nie potrzebował żadnej pomocy pielęgniarskiej. Jeśli by poszedł, to chyba tylko dla świętego spokoju i żeby uspokoić Biancę. - Chyba po prostu potrzebuję porządnego snu. I odrobiny relaksu, chociaż na to nie ma zbytnio czasu, przed nami egzaminy końcowe... - Zawahał się na pół sekundy, wpatrując w Gryfonkę troszkę intensywniej. - ... chociaż bez wątpienia czasem przyda się trochę odstresowania. - Nawet nie starał się ukryć sugestii, chociaż ta mogła być zrozumiana przez Biancę, bo nie raz zdarzało im się odstresowywać wspólnie.
Odchrząknął krótko po tym, jak dziewczyna posłała mu ten ledwo widoczny buziaczek i skupił znowu swoją uwagę na nauce. Po jej nieudanej próbie i on ponownie spróbował rzucić zaklęcie... znowu z nijakim skutkiem.
- Albo po prostu nie dokopaliśmy się do tego najbardziej skutecznego. Może myślimy zbyt powierzchownie? Albo... hm, albo poświęcamy tym wspomnieniom za mało uwagi? - Spojrzał na nią unosząc lekko brwi, chcąc tym samym nieco podnieść ją na duchu. - Nie oszukujmy się, Bianca, póki co chyba i moja i twoja uwaga nie skupia się w pełni na nauce... - No nie będą przecież hipokrytami udającymi, że jest inaczej!
Kostka: 4
Postęp: 0/5
- Szkoda tracić czas na bezsensowne wyprawy po eliksir pieprzowy, który mógłbym przygotować sobie sam... gdyby był w ogóle potrzebny. - Czy faktycznie mógłby, czy też nie, Noah raczej nie miał w zwyczaju porywania się na jakiekolwiek medyczne wspomaganie zdrowia... przynajmniej już nie. W pierwszych latach nauki, kiedy wciąż był chorowitym i zasmarkanym dzieciakiem z praktycznie zerową odpornością, to był stałym bywalcem punktu medycznego, ale odkąd stało się co się stało... nie, nie potrzebował żadnej pomocy pielęgniarskiej. Jeśli by poszedł, to chyba tylko dla świętego spokoju i żeby uspokoić Biancę. - Chyba po prostu potrzebuję porządnego snu. I odrobiny relaksu, chociaż na to nie ma zbytnio czasu, przed nami egzaminy końcowe... - Zawahał się na pół sekundy, wpatrując w Gryfonkę troszkę intensywniej. - ... chociaż bez wątpienia czasem przyda się trochę odstresowania. - Nawet nie starał się ukryć sugestii, chociaż ta mogła być zrozumiana przez Biancę, bo nie raz zdarzało im się odstresowywać wspólnie.
Odchrząknął krótko po tym, jak dziewczyna posłała mu ten ledwo widoczny buziaczek i skupił znowu swoją uwagę na nauce. Po jej nieudanej próbie i on ponownie spróbował rzucić zaklęcie... znowu z nijakim skutkiem.
- Albo po prostu nie dokopaliśmy się do tego najbardziej skutecznego. Może myślimy zbyt powierzchownie? Albo... hm, albo poświęcamy tym wspomnieniom za mało uwagi? - Spojrzał na nią unosząc lekko brwi, chcąc tym samym nieco podnieść ją na duchu. - Nie oszukujmy się, Bianca, póki co chyba i moja i twoja uwaga nie skupia się w pełni na nauce... - No nie będą przecież hipokrytami udającymi, że jest inaczej!