22-03-2022, 07:50 PM
Podstawowe pytanie brzmiało - co takiego właściwie robiła Cassandra Montrose na eliksirach, skoro jej umiejętność wysadzania wszystkiego była ponadprzeciętna, czego nijak nie można było powiedzieć o jej znajomości przedmiotu? Co takiego skłoniło nauczycielką do pozwolenia jej na uczestnictwo w lekcjach? Masochizm czy czysta, niczym krew jednorożca, litość? Jaka nie byłaby przyczyna, powód musiał być wystarczający, by mimo wszystko Krukonka mogła brać czynny udział w eliksirach.
Dzisiejszego dnia, porządnie spóźniona, pędziła na zajęcia modląc się, by nie była aż tak do tyłu. Nie dość, że musiała sporo nadrobić, a póki co nie zanosiło się, by z łatwością obudziła w sobie talent do tworzenia mikstur, tak na dodatek mogła podpaść nauczycielce, która w każdym momencie mogła stracić cierpliwość do jej osoby. O nie, nie. Na to nie mogła pozwolić.
Nic dziwnego, że do sali wpadła zziajana, z burząc rozrzuconych na około twarzy włosów, które co rusz lądowały w jej ustach. No i czemu ich nie związała? Przecież to byłoby znacznie bardziej praktyczne.
Rozejrzała się pospiesznie i dostrzegłszy skupisko niebieskiego koloru postanowiła zająć miejsce wśród swoich. Tylko jak mogła przeoczyć fakt, że klapnęła tuż przy osobie, z którą do końca rozmawiać nie chciała, bo już dawno wydawała jej się nad wyraz arogancka?
Westchnęła i uznała, że nie ma czasu na zmianę miejsce. Lekcja bowiem miała się zaraz zacząć na dobre, a wiadomo, że nauczycielka bacznie wszystkich obserwowała.
-Boli cię, że to nie ty nim jesteś? - skomentowała, zerkając na Alana. Tak, doskonale wiedziała już, jak nazywał się ten chłopaka. Czy powinna skarcić sama siebie, że pomyślała, by przy pierwszej możliwej okazji wlepić mu szlaban? - I nie musisz być taki opryskliwy. Jedna pomyłka nie rzutuje na wszystkim - dodała i skupiła się na warzeniu.
Z tym, że nie do końca wiedziała, co robi. W konsekwencji zawartość jej kociołka zaczęła śmierdzieć, wydając z siebie dziwne dźwięki. To chyba nie tak powinno wyglądać, co?
- kat ein tsej śoc ęzcruk - zauważyła błyskotliwie, chyba nie zdając sobie jeszcze sprawy, że brzmiała co najmniej dziwnie.
Składnik I : 0 - 2 +2 = 0
Efekt uboczny: 10 (mówi wspak)
Dzisiejszego dnia, porządnie spóźniona, pędziła na zajęcia modląc się, by nie była aż tak do tyłu. Nie dość, że musiała sporo nadrobić, a póki co nie zanosiło się, by z łatwością obudziła w sobie talent do tworzenia mikstur, tak na dodatek mogła podpaść nauczycielce, która w każdym momencie mogła stracić cierpliwość do jej osoby. O nie, nie. Na to nie mogła pozwolić.
Nic dziwnego, że do sali wpadła zziajana, z burząc rozrzuconych na około twarzy włosów, które co rusz lądowały w jej ustach. No i czemu ich nie związała? Przecież to byłoby znacznie bardziej praktyczne.
Rozejrzała się pospiesznie i dostrzegłszy skupisko niebieskiego koloru postanowiła zająć miejsce wśród swoich. Tylko jak mogła przeoczyć fakt, że klapnęła tuż przy osobie, z którą do końca rozmawiać nie chciała, bo już dawno wydawała jej się nad wyraz arogancka?
Westchnęła i uznała, że nie ma czasu na zmianę miejsce. Lekcja bowiem miała się zaraz zacząć na dobre, a wiadomo, że nauczycielka bacznie wszystkich obserwowała.
-Boli cię, że to nie ty nim jesteś? - skomentowała, zerkając na Alana. Tak, doskonale wiedziała już, jak nazywał się ten chłopaka. Czy powinna skarcić sama siebie, że pomyślała, by przy pierwszej możliwej okazji wlepić mu szlaban? - I nie musisz być taki opryskliwy. Jedna pomyłka nie rzutuje na wszystkim - dodała i skupiła się na warzeniu.
Z tym, że nie do końca wiedziała, co robi. W konsekwencji zawartość jej kociołka zaczęła śmierdzieć, wydając z siebie dziwne dźwięki. To chyba nie tak powinno wyglądać, co?
- kat ein tsej śoc ęzcruk - zauważyła błyskotliwie, chyba nie zdając sobie jeszcze sprawy, że brzmiała co najmniej dziwnie.