22-03-2022, 08:06 PM
— Zdecydowanie nie. Nie pochlebiaj sobie — odciął się Alan szeptem, mierząc dziewczynę złym wzrokiem. Nie dość, że wpada spóźniona, to jeszcze ma czelność zawracać mu głowę swoją obecnością. Nie mogła usiąść gdzieś indziej, naprawdę? Dobrze, że Alan gdy się skupił mógł być skoncentrowany na swoim zadaniu bez względu na niesprzyjające okoliczności.
Eliksir póki co nie stanowił dla niego większego problemu, pozostało mu tylko czekać, aż się pogotuje te czterdzieści minut, a w tym czasie musiał znaleźć sobie jakieś zajęcie. Obserwacja Cassandry, walczącej ze swoim kociołkiem, była niezbyt ambitną rozrywką, ale zawsze lepsze to niż wpatrywanie się w ścianę. Dziewczyna ewidentnie się na eliksirach męczyła i przez głowę Alana przeleciała myśl, co ona tutaj w ogóle robi. Po co zaniżać poziom klasy OWuTeMowej w przypadku tak trudnego i wymagającego przedmiotu? Krukon parsknął w myślach, patrząc jak dziewczyna nieudolnie rozdrabnia bezoar. Oczywiście mógł jej powiedzieć, że drobinki są zdecydowanie zbyt duże, jednak przemądrzała wiewiórka na pewno i tak by go nie posłuchała i zrobiła po swojemu. Cóż, skoro szkoda jej było poprzednich lat na naukę odpowiednich technik przygotowywania ingrediencji, to teraz musiała ponosić tego oczywiste konsekwencje. Nos Alana mimowolnie zmarszczył się pod wpływem smrodu, unoszącego się nad kociołkiem koleżanki.
— Wydaje mi się, że nadal możesz zrezygnować… — zaczął mówić w tym samym momencie, w którym z jej ust wydobył się bliżej niezrozumiały bełkot. — ...Słucham? — Powstrzymując śmiech, Alan zapatrzył się na ewidentnie zdziwioną Montrose, która chyba jeszcze nie była świadoma swojego poplątania języka. Było to jednocześnie zabawne i żałosne zjawisko.
Eliksir póki co nie stanowił dla niego większego problemu, pozostało mu tylko czekać, aż się pogotuje te czterdzieści minut, a w tym czasie musiał znaleźć sobie jakieś zajęcie. Obserwacja Cassandry, walczącej ze swoim kociołkiem, była niezbyt ambitną rozrywką, ale zawsze lepsze to niż wpatrywanie się w ścianę. Dziewczyna ewidentnie się na eliksirach męczyła i przez głowę Alana przeleciała myśl, co ona tutaj w ogóle robi. Po co zaniżać poziom klasy OWuTeMowej w przypadku tak trudnego i wymagającego przedmiotu? Krukon parsknął w myślach, patrząc jak dziewczyna nieudolnie rozdrabnia bezoar. Oczywiście mógł jej powiedzieć, że drobinki są zdecydowanie zbyt duże, jednak przemądrzała wiewiórka na pewno i tak by go nie posłuchała i zrobiła po swojemu. Cóż, skoro szkoda jej było poprzednich lat na naukę odpowiednich technik przygotowywania ingrediencji, to teraz musiała ponosić tego oczywiste konsekwencje. Nos Alana mimowolnie zmarszczył się pod wpływem smrodu, unoszącego się nad kociołkiem koleżanki.
— Wydaje mi się, że nadal możesz zrezygnować… — zaczął mówić w tym samym momencie, w którym z jej ust wydobył się bliżej niezrozumiały bełkot. — ...Słucham? — Powstrzymując śmiech, Alan zapatrzył się na ewidentnie zdziwioną Montrose, która chyba jeszcze nie była świadoma swojego poplątania języka. Było to jednocześnie zabawne i żałosne zjawisko.