22-03-2022, 10:03 PM
Jeszcze jeden dzień męczarni i Noah będzie w końcu mógł odetchnąć i skupić myśli. Ta zależność od instynktów przeszkadzała mu w szczególności na zajęciach, kiedy jego uwaga powinna być skierowana na nauce. Niestety nie mógł sobie wybrać kiedy ma być pełnia, więc musiał znosić siebie samego - i przy okazji dużo bardziej kontrolować - przez te kilka godzin, w ciągu których musiał siedzieć grzecznie w ławce w zatłoczonej sali pełnej dźwięków, kolorów i zapachów.
Akurat zaklęcia od zawsze były jego ulubiony przedmiotem i niestety nie pomagało to w trawieniu obecnej fazy księżyca. Tak jak przez ostatnie parę dni, tak i dzisiaj wstał wcześniej - i tak nie mogąc spać - jeszcze przed świtem wyszedł pobiegać i popływać, zmęczyć się fizycznie przynajmniej na tyle, żeby mieć większe prawdopodobieństwo przesiedzenia jednej godziny lekcyjnej bez większych problemów.
W sali pojawił się niedługo przed dzwonkiem, ale na tyle wcześnie nadal, żeby móc zająć jedno z tych miejsc najbliższych wyjściu, dając sobie łatwiejszą drogę ewakuacji.
I owszem, udało mu się usiąść w tym samym rogu klasy, w którym znajdowały się drzwi wejściowe, ale zamiast od razu zadokować na samym brzegu, nogi poprowadziły go kawałek dalej, do rzędu bliższego środkowi sali. I tuż obok Oriane, która zjawiła się w sali niedługo przed nim. Podążył za nią zupełnie podświadomie, wiedziony pierwotnym instynktem rozbudzonego już wilka oczekującego na jutrzejszą pełnię.
Zaciskając nieco mocniej szczęki, usiadł obok Ślizgonki i posłał jej uprzejmy uśmiech na powitanie, razem z cichym "Hej.", po czym od razu celowo zanurkował do swojej torby w celu przygotowania się do zajęć. Naprawdę bardzo liczył na to, że będzie miał szansę skupić się na lekcji!
Wyciągając podręcznik, rozejrzał się mimochodem po zapełniającej się sali w poszukiwaniu innej blondynki, choć wiedział doskonale, ze jeszcze jej w sali nie było. I jakby na zawołanie, kiedy jego umysł zakonotował fizyczny brak Heather w pomieszczeniu, poczuł coś jakby lekkie łaskotanie z tyłu głowy. Niemal od razu też poczuł bardzo dobrze sobie znane perfumy, z każdą sekundą przybierające na intensywności.
Nie musiał się odwracać, żeby wiedzieć kiedy dokładnie Gryfonka przekroczyła próg. Jego zmysły były tak wyostrzone, że jak tylko jej niedaleka obecność została przez nie zidentyfikowana, automatycznie skupiły się na niej.
Spiął się nieznacznie, bo i tak był dość spięty już do tej pory. I chociaż wewnętrznie bardzo, bardzo chciał żeby usiadła obok niego, to kiedy faktycznie to zrobiła, zadrżał lekko i zacisnął dłonie na brzegach własnej szaty pod stołem. To będzie naprawdę ciężka godzina.
Spojrzał na Heather, jak tylko pojawiła się obok i posłał jej może trochę zbyt nerwowy uśmiech. Nie zauważył nawet towarzyszącej jej April.
Całe szczęście dźwięk dzwonka oznajmiającego początek lekcji przerwał jego kotłujące się niebezpieczne myśli, wiec zmusił się całą siłą woli do spojrzenia na profesorkę i skupienia uwagi na jej słowach.
Magia konwergencyjna. Ciekawe zagadnienie, o którym miał okazję czytać i to całkiem sporo, bo po prostu go zainteresowało. Dlatego uniósł rękę znając i definicję i rodzaje i przykłady, o które chodziło profesor Kemppainen. Wysłuchał odpowiedzi poproszonych studentów, nieświadomie przechylając się odrobinę w lewo, jakby pod ciężarem uniesionej prawej ręki. I nawet sam miał okazję podać przykład, kiedy został o to poproszony.
Chociaż było mu ciężko w pełni skupić się na zajęciach, to przynajmniej jego krukońska duma została mile połechtana i pomimo trudów zachowywania umysłu na prostych torach naukowych, miał okazję wykazać się wiedzą.
Odrobinkę mu nawet ulżyło. Może jednak ten wysiłek fizyczny z rana na coś się przydał.
Pkty zakleć: 11
Pkty pamięci: 5
K6: 2
Suma: 11 + 5 = 16
Akurat zaklęcia od zawsze były jego ulubiony przedmiotem i niestety nie pomagało to w trawieniu obecnej fazy księżyca. Tak jak przez ostatnie parę dni, tak i dzisiaj wstał wcześniej - i tak nie mogąc spać - jeszcze przed świtem wyszedł pobiegać i popływać, zmęczyć się fizycznie przynajmniej na tyle, żeby mieć większe prawdopodobieństwo przesiedzenia jednej godziny lekcyjnej bez większych problemów.
W sali pojawił się niedługo przed dzwonkiem, ale na tyle wcześnie nadal, żeby móc zająć jedno z tych miejsc najbliższych wyjściu, dając sobie łatwiejszą drogę ewakuacji.
I owszem, udało mu się usiąść w tym samym rogu klasy, w którym znajdowały się drzwi wejściowe, ale zamiast od razu zadokować na samym brzegu, nogi poprowadziły go kawałek dalej, do rzędu bliższego środkowi sali. I tuż obok Oriane, która zjawiła się w sali niedługo przed nim. Podążył za nią zupełnie podświadomie, wiedziony pierwotnym instynktem rozbudzonego już wilka oczekującego na jutrzejszą pełnię.
Zaciskając nieco mocniej szczęki, usiadł obok Ślizgonki i posłał jej uprzejmy uśmiech na powitanie, razem z cichym "Hej.", po czym od razu celowo zanurkował do swojej torby w celu przygotowania się do zajęć. Naprawdę bardzo liczył na to, że będzie miał szansę skupić się na lekcji!
Wyciągając podręcznik, rozejrzał się mimochodem po zapełniającej się sali w poszukiwaniu innej blondynki, choć wiedział doskonale, ze jeszcze jej w sali nie było. I jakby na zawołanie, kiedy jego umysł zakonotował fizyczny brak Heather w pomieszczeniu, poczuł coś jakby lekkie łaskotanie z tyłu głowy. Niemal od razu też poczuł bardzo dobrze sobie znane perfumy, z każdą sekundą przybierające na intensywności.
Nie musiał się odwracać, żeby wiedzieć kiedy dokładnie Gryfonka przekroczyła próg. Jego zmysły były tak wyostrzone, że jak tylko jej niedaleka obecność została przez nie zidentyfikowana, automatycznie skupiły się na niej.
Spiął się nieznacznie, bo i tak był dość spięty już do tej pory. I chociaż wewnętrznie bardzo, bardzo chciał żeby usiadła obok niego, to kiedy faktycznie to zrobiła, zadrżał lekko i zacisnął dłonie na brzegach własnej szaty pod stołem. To będzie naprawdę ciężka godzina.
Spojrzał na Heather, jak tylko pojawiła się obok i posłał jej może trochę zbyt nerwowy uśmiech. Nie zauważył nawet towarzyszącej jej April.
Całe szczęście dźwięk dzwonka oznajmiającego początek lekcji przerwał jego kotłujące się niebezpieczne myśli, wiec zmusił się całą siłą woli do spojrzenia na profesorkę i skupienia uwagi na jej słowach.
Magia konwergencyjna. Ciekawe zagadnienie, o którym miał okazję czytać i to całkiem sporo, bo po prostu go zainteresowało. Dlatego uniósł rękę znając i definicję i rodzaje i przykłady, o które chodziło profesor Kemppainen. Wysłuchał odpowiedzi poproszonych studentów, nieświadomie przechylając się odrobinę w lewo, jakby pod ciężarem uniesionej prawej ręki. I nawet sam miał okazję podać przykład, kiedy został o to poproszony.
Chociaż było mu ciężko w pełni skupić się na zajęciach, to przynajmniej jego krukońska duma została mile połechtana i pomimo trudów zachowywania umysłu na prostych torach naukowych, miał okazję wykazać się wiedzą.
Odrobinkę mu nawet ulżyło. Może jednak ten wysiłek fizyczny z rana na coś się przydał.