23-03-2022, 12:06 AM
Choć w pierwszej klasie była przydzielona do domu lwa, nie bez powodu była blisko bycia Krukonką mimo wszystko. Niemal zawsze była w pełni przygotowana do lekcji, uczyła się pilnie, choć może nie najlepiej z klasy. Po prostu starała się wynieść jak najwięcej z zajęć. Ci, co znali jej podejście do życia czy też wiedzieli, że ambicją jej jest bycie żoną do pachnienia i wyglądania, a nie "silną niezależną karierowiczką", dziwili się po co w takim razie te starania i wysiłek. W rzeczywistości choć Heather faktycznie celowała w taką przyszłość, zabezpieczała też możliwie siebie, jak i nie chciała przy tym być tępą dzidą. Ceniła siebie i swój intelekt, jednak chciała z niego korzystać niezależnie od tego jaką rolę w przyszłości będzie jej dane wykonywać.
Przyszła na zajęcia więc przygotowana, jak zwykle. Na wiele sposobów, bo poza wiedzą i skupieniem, motywacją do nauki, była też jak zwykle umalowana, ubrana schludnie, spójnie, wypachniona. Jak zwykle po prostu była zadbana i prezentowała się znacznie lepiej niż zapowiadałaby dziewiąta rano dla nie jednej osoby. To w końcu nadal skoro świt! A jednak nawet wtedy przecież ważne jest by pokazywać siebie od jak najlepszej strony, prawda? Poza tym, sam wygląd dopracowany i ułożony starannie jakoś tak sprawiał wrażenie, że Heather sama czuła się zdrowiej i lepiej ze sobą, jakby była mniej skrzywiona na umyśle, niż w rzeczywistości. A realia były przecież znacznie gorsze...
Gdy tylko weszła z April, rozejrzała się po sali. Jej wzrok w sekundę zatrzymał się na Noah, a potem wolnym krześle obok. Zerknęła również na blondynkę po jego drugiej stronie i poczuła ukłucie co najmniej niezadowolenia, może to ze skojarzenia z samą sobą, a może poczucia, że akurat dziś chociażby nie chciałaby obok Noah nikogo poza sobą. Dlaczego akurat teraz? Nikt w sumie nie wiedział, nawet Noah, że Heather dawno już odkryła jego sekret. W zasadzie, sądziła, że dla tych, co się przyglądali i ich to obchodziło, nie było to trudne do wydedukochania po zachowaniu Krukona w złożeniu konkretnych czynników zewnętrznych. Jak potwierdziła swoją teorię, sama stukała się w głowę, że wcześniej tego nie ogarnęła. Kiedyś nawet była, na początku, dość tym przerażona, ale ostatecznie wyszło zupełnie przeciwnie. Gdy tylko pierwszy szok minął, tak samo minął strach, a jego miejsce zastąpił większy nawet niż wcześniej szacunek, uznanie i podziw.
Usiadła obok Noah, posyłając mu szczery, przyjazny uśmiech na przywitanie, rzuciając ciche "hej" za chwilę. Starała się na niego nie gapić, jednak z uwagi na pełnię lada moment nie mogła nie zerkać w trakcie trwających zajęć ku niemu w ot trosce tego jak się czuje i co się dzieje w jego głowie czy ciele. Znała bardzo dobrze jego potrzeby szczególnie tuż przed przemianą, te cielesne i te mentalne. Od dawna, ku jego nieświadomości, w pełni świadomie kręciła się w jego towarzystwie i starała się przynieść mu jak największą ulgę, jakoś pomóc mu w tej potwornej klątwie, na którą w żadnym wypadku nie zasługiwał. On w szczególności nie.
Słysząc pytanie i jedynie domyślając się mniej więcej odpowiedzi, podniosła rękę razem z wieloma innymi osobami dookoła, jednak ostatecznie nie została zapytana o odpowiedź. Może to i lepiej, jeszcze by palnęła jakąś głupotę. Jak usłyszała odpowiedź Noah chociażby, faktycznie jej pomysł na odpowiedź, choć nie niepoprawny, był po prostu nieco mniej rozwinięty.
Pkty zaklęć: 6
Pkty pamięci: 4
K6: 1
Suma: 6
Przyszła na zajęcia więc przygotowana, jak zwykle. Na wiele sposobów, bo poza wiedzą i skupieniem, motywacją do nauki, była też jak zwykle umalowana, ubrana schludnie, spójnie, wypachniona. Jak zwykle po prostu była zadbana i prezentowała się znacznie lepiej niż zapowiadałaby dziewiąta rano dla nie jednej osoby. To w końcu nadal skoro świt! A jednak nawet wtedy przecież ważne jest by pokazywać siebie od jak najlepszej strony, prawda? Poza tym, sam wygląd dopracowany i ułożony starannie jakoś tak sprawiał wrażenie, że Heather sama czuła się zdrowiej i lepiej ze sobą, jakby była mniej skrzywiona na umyśle, niż w rzeczywistości. A realia były przecież znacznie gorsze...
Gdy tylko weszła z April, rozejrzała się po sali. Jej wzrok w sekundę zatrzymał się na Noah, a potem wolnym krześle obok. Zerknęła również na blondynkę po jego drugiej stronie i poczuła ukłucie co najmniej niezadowolenia, może to ze skojarzenia z samą sobą, a może poczucia, że akurat dziś chociażby nie chciałaby obok Noah nikogo poza sobą. Dlaczego akurat teraz? Nikt w sumie nie wiedział, nawet Noah, że Heather dawno już odkryła jego sekret. W zasadzie, sądziła, że dla tych, co się przyglądali i ich to obchodziło, nie było to trudne do wydedukochania po zachowaniu Krukona w złożeniu konkretnych czynników zewnętrznych. Jak potwierdziła swoją teorię, sama stukała się w głowę, że wcześniej tego nie ogarnęła. Kiedyś nawet była, na początku, dość tym przerażona, ale ostatecznie wyszło zupełnie przeciwnie. Gdy tylko pierwszy szok minął, tak samo minął strach, a jego miejsce zastąpił większy nawet niż wcześniej szacunek, uznanie i podziw.
Usiadła obok Noah, posyłając mu szczery, przyjazny uśmiech na przywitanie, rzuciając ciche "hej" za chwilę. Starała się na niego nie gapić, jednak z uwagi na pełnię lada moment nie mogła nie zerkać w trakcie trwających zajęć ku niemu w ot trosce tego jak się czuje i co się dzieje w jego głowie czy ciele. Znała bardzo dobrze jego potrzeby szczególnie tuż przed przemianą, te cielesne i te mentalne. Od dawna, ku jego nieświadomości, w pełni świadomie kręciła się w jego towarzystwie i starała się przynieść mu jak największą ulgę, jakoś pomóc mu w tej potwornej klątwie, na którą w żadnym wypadku nie zasługiwał. On w szczególności nie.
Słysząc pytanie i jedynie domyślając się mniej więcej odpowiedzi, podniosła rękę razem z wieloma innymi osobami dookoła, jednak ostatecznie nie została zapytana o odpowiedź. Może to i lepiej, jeszcze by palnęła jakąś głupotę. Jak usłyszała odpowiedź Noah chociażby, faktycznie jej pomysł na odpowiedź, choć nie niepoprawny, był po prostu nieco mniej rozwinięty.