23-03-2022, 04:27 PM
Pora na jeszcze jedną próbę. W końcu nie będzie się poddawał ledwie po pierwszej porażce! Może nie miał ochoty na uczestnictwo w niektórych lekcjach - a w szczególności w tych, na których nie było jego głównej grupki znajomych - ale to nie znaczy, że ponad połowę zajęć praktycznych będzie siedział ze splecionymi rękoma. Zwłaszcza, że nic takiego się nie stało.
Dalej poszło szybko... Może nawet trochę za bardzo chciał nadążyć za resztą grupy - albo w rozwalaniu sali, albo w faktycznych postępach. Z pierwszym składnikiem nie było problemu. Zdaje się, że już wiedział, co mogło pójść nie tak i naprawił swój błąd. Bezoar dodany... Co dalej?
I może właśnie przy kolejnym kroku za bardzo się pospieszył? Może kolejny składnik powinien był dodawać stopniowo, a nie wrzucić go od razu? Przynajmniej zdawało mu się, że ilość była w porządku... Ale nie miał też wiele czasu, by się nad tym zastanowić. Kociołek eksplodował i, cóż, właściwie niewiele z niego zostało, a mikstura rozlała mu się na stopy, przez co odstąpił szybko od swojego stanowiska, z którego lała się ciecz, która przynajmniej nie zdawała się stanowić już żadnego zagrożenia. To znaczy, o ile zaraz nie wyrosną mu jakieś pióra, czy inne kwiatki z zalanych nóg.
To tak. To by było na tyle.
- Juch... - mruknął cicho w reakcji na to wszystko i jeszcze nawet nie zwrócił uwagi na to, że brzmiał jakoś... Jakoś inaczej. Na pewno to chciał powiedzieć? Może później ktoś miał uświadomić go o efekcie poprzedniego błędu.
pierwszy składnik: 8 - 1 + 1
drugi składnik: 8 - 6 + 1
efekt uboczny: 8: wybuch kociołka, rozlana zawartość i pozbawienie złudzeń o udanym eliksirze
Dalej poszło szybko... Może nawet trochę za bardzo chciał nadążyć za resztą grupy - albo w rozwalaniu sali, albo w faktycznych postępach. Z pierwszym składnikiem nie było problemu. Zdaje się, że już wiedział, co mogło pójść nie tak i naprawił swój błąd. Bezoar dodany... Co dalej?
I może właśnie przy kolejnym kroku za bardzo się pospieszył? Może kolejny składnik powinien był dodawać stopniowo, a nie wrzucić go od razu? Przynajmniej zdawało mu się, że ilość była w porządku... Ale nie miał też wiele czasu, by się nad tym zastanowić. Kociołek eksplodował i, cóż, właściwie niewiele z niego zostało, a mikstura rozlała mu się na stopy, przez co odstąpił szybko od swojego stanowiska, z którego lała się ciecz, która przynajmniej nie zdawała się stanowić już żadnego zagrożenia. To znaczy, o ile zaraz nie wyrosną mu jakieś pióra, czy inne kwiatki z zalanych nóg.
To tak. To by było na tyle.
- Juch... - mruknął cicho w reakcji na to wszystko i jeszcze nawet nie zwrócił uwagi na to, że brzmiał jakoś... Jakoś inaczej. Na pewno to chciał powiedzieć? Może później ktoś miał uświadomić go o efekcie poprzedniego błędu.