23-03-2022, 08:11 PM
Aaron potrafił być upierdliwy, tym bardziej, jeśli druga strona robiła coś, co wyjątkowo nie było mu na rękę. Takiego wyzwania postanowił podjąć się Philip, który niemal ostentacyjnie i z premedytacją, starał się unikać starszego kolegi, znikając z jego pola widzenia ilekroć w ogóle zdążył się w nim pojawić.
Nie trzeba było być Krukonem, by domyślić się w czym rzecz. Philip Leighton był na Moona zwyczajnie obrażony. Schlebiające, bo musiało mieć to związek z zazdrością, ale z drugiej uciążliwe bo niszczyło wiele planów Aarona. A tych względem chłopaka miał naprawdę wiele.
Próbował dopaść go po śniadaniu, kierując się na zaklęcia, ale nigdzie go nie dostrzegł. Czy naprawdę chciało mu się wkładać aż tak wiele wysiłku w uciekanie? A może po prostu mgła jeszcze do końca nie zniknęła i Moon był po prostu ślepy?
Zirytowany, warknął na jakiegoś gówniarza, który zastąpił mu drogę. Ktoś powinien wychować to bydło.
Udał się do sali, po której przeleciał wzrokiem. Mógł być niewidomy a i tak dostrzegłby postać siedzącą z dala od innych. Tą samą, która próbowała tak skutecznie go unikać. Peszek, bo chyba z planów nie zostało wiele.
Skierował się w jego stronę i nie pytając o pozwolenie, usiadł obok tym samym sprawiając, że Philip niespecjalnie drogę ucieczki miał. Jaka szkoda.
Nie odezwał się słowem, nie przerywając ciszy, którą zainicjował młodszy chłopak. Wystarczyło, że był obok, Leighton z pewnością myślał już swoje.
W pewnym momencie sąsiad wstał. Obrócił w jego stronę głowę, patrząc leniwie, bez wyrazu. Kiedy padło polecenie, jego ręka automatycznie powędrowała na jego ramię - nie musiał się wysilać, był wyższy, niż młodszy Ślizgon.
-Siadaj. Chyba, że wolisz zrobić scenę rodem z mugolskich melodramatów - skomentował i siłą zmusił go, by ponownie opadł na ławkę. Z założenia, bo wylądował tyłkiem na nodze Moona, który skwitował to pewnym siebie uśmiechem. - Nie do końca takie siadanie, ale co wolisz - szepnął.
Kiedy zaczęła się lekcja, padło pytanie teoretyczne. Aaron, który nie miał z zaklęciami problemu, podniósł leniwie rękę, a kiedy, zapewne ku zaskoczeniu większości, został poproszony o podanie przykładu, zrobił to.
Przeczesał dłonią włosy rozwalając się na ławce tak, by mieć pewność, że Leighton nie znajdzie żadnej drogi ucieczki. Zresztą, czy on serio myślał, że Moon pozwoli mu się wycofać?
Pkty zaklęć: 11
Pkty pamięci: 0
K6: 3
Suma: 11 + 0 = 11
Nie trzeba było być Krukonem, by domyślić się w czym rzecz. Philip Leighton był na Moona zwyczajnie obrażony. Schlebiające, bo musiało mieć to związek z zazdrością, ale z drugiej uciążliwe bo niszczyło wiele planów Aarona. A tych względem chłopaka miał naprawdę wiele.
Próbował dopaść go po śniadaniu, kierując się na zaklęcia, ale nigdzie go nie dostrzegł. Czy naprawdę chciało mu się wkładać aż tak wiele wysiłku w uciekanie? A może po prostu mgła jeszcze do końca nie zniknęła i Moon był po prostu ślepy?
Zirytowany, warknął na jakiegoś gówniarza, który zastąpił mu drogę. Ktoś powinien wychować to bydło.
Udał się do sali, po której przeleciał wzrokiem. Mógł być niewidomy a i tak dostrzegłby postać siedzącą z dala od innych. Tą samą, która próbowała tak skutecznie go unikać. Peszek, bo chyba z planów nie zostało wiele.
Skierował się w jego stronę i nie pytając o pozwolenie, usiadł obok tym samym sprawiając, że Philip niespecjalnie drogę ucieczki miał. Jaka szkoda.
Nie odezwał się słowem, nie przerywając ciszy, którą zainicjował młodszy chłopak. Wystarczyło, że był obok, Leighton z pewnością myślał już swoje.
W pewnym momencie sąsiad wstał. Obrócił w jego stronę głowę, patrząc leniwie, bez wyrazu. Kiedy padło polecenie, jego ręka automatycznie powędrowała na jego ramię - nie musiał się wysilać, był wyższy, niż młodszy Ślizgon.
-Siadaj. Chyba, że wolisz zrobić scenę rodem z mugolskich melodramatów - skomentował i siłą zmusił go, by ponownie opadł na ławkę. Z założenia, bo wylądował tyłkiem na nodze Moona, który skwitował to pewnym siebie uśmiechem. - Nie do końca takie siadanie, ale co wolisz - szepnął.
Kiedy zaczęła się lekcja, padło pytanie teoretyczne. Aaron, który nie miał z zaklęciami problemu, podniósł leniwie rękę, a kiedy, zapewne ku zaskoczeniu większości, został poproszony o podanie przykładu, zrobił to.
Przeczesał dłonią włosy rozwalając się na ławce tak, by mieć pewność, że Leighton nie znajdzie żadnej drogi ucieczki. Zresztą, czy on serio myślał, że Moon pozwoli mu się wycofać?