03-02-2021, 12:34 AM
ubranie
Nienawidziła zakupów. Tak po prostu, zwyczajnie za nimi nie przepadała, nie rozumiejąc, co takiego inni widzieli w łażeniu po sklepach i wybieraniu poszczególnych rzeczy. Przecież to była strata czasu, który można było przeznaczyć na coś znacznie ciekawszego. Jak chociażby przygody. Ewentualnie, w przypadku Lycoris, kłopoty.
Niestety, w raczej szkoła, wymagała od dziewczyny udania się na ulicę Pokątną i wydaniu tych kilku galeonów na uzupełnienie rzeczy potrzebnych na nowy rok szkolny. Same podręczniki to była katorga, nie mówiąc o reszcie. Ach, gdyby tylko mogła, pewnie z miejsca wysłałaby tatę z listą, ale oboje wiedzieli, że to się dobrze nie skończy. Nie dość, że ten człowiek nijak nie odnalazłby się w tym miejscu, to pewnie miałby poważne problemy z kupieniem chociażby składników do eliksirów.
W pierwszej kolejności udała się do księgarni. Przynajmniej jeden problem będzie miała z głowy, a widząc po drodze jakie tłumy panowały w sklepach z przyborami piśmienniczymi, czy u kwarca, odechciało jej się tam zaglądać.
Spojrzała na listę podręczników, kierując się do odpowiedniego działu. No tak, oczywiście książka, na której jej zależało musiała znajdować się tak wysoko. No przecież to oczywiste, że całe życie szmatą w pysk. Kim jednak byłaby Reagan, gdyby nie miała zamiaru za wszelką cenę jej zdobyć? W szkole rzuciłaby zaklęci, tu musiała radzić sobie inaczej.
Wspięła się na palce, wyciągając rękę. Życie kurdupla było momentami naprawdę przytłaczające. Nawet podskoczenie nic nie pomogło.
-Kurwa - zaklęła, ale o pomoc nikogo nie miała zamiaru prosić. Trochę ujma na honorze. Jak będzie trzeba, zwali cały ten regał tylko po to, by dostać podręcznik.
Niespodziewanie usłyszała za sobą komentarz. Jeden z tych, za który chciało się odwrócić i przywalić temu, kto go powiedział. Westchnęła, nawet się nie odwracając. Doskonale wiedziała, kto był autorem słów.
-Nie, dzięki. Idź podrywać w ten sposób panny, które faktycznie będą tego chciały - powiedziała jedynie. I nawet nie liczyła na to, że Ślizgon sobie pójdzie. Za dobrze go znała, by chociaż pokusić się o podobne myśli.
Nienawidziła zakupów. Tak po prostu, zwyczajnie za nimi nie przepadała, nie rozumiejąc, co takiego inni widzieli w łażeniu po sklepach i wybieraniu poszczególnych rzeczy. Przecież to była strata czasu, który można było przeznaczyć na coś znacznie ciekawszego. Jak chociażby przygody. Ewentualnie, w przypadku Lycoris, kłopoty.
Niestety, w raczej szkoła, wymagała od dziewczyny udania się na ulicę Pokątną i wydaniu tych kilku galeonów na uzupełnienie rzeczy potrzebnych na nowy rok szkolny. Same podręczniki to była katorga, nie mówiąc o reszcie. Ach, gdyby tylko mogła, pewnie z miejsca wysłałaby tatę z listą, ale oboje wiedzieli, że to się dobrze nie skończy. Nie dość, że ten człowiek nijak nie odnalazłby się w tym miejscu, to pewnie miałby poważne problemy z kupieniem chociażby składników do eliksirów.
W pierwszej kolejności udała się do księgarni. Przynajmniej jeden problem będzie miała z głowy, a widząc po drodze jakie tłumy panowały w sklepach z przyborami piśmienniczymi, czy u kwarca, odechciało jej się tam zaglądać.
Spojrzała na listę podręczników, kierując się do odpowiedniego działu. No tak, oczywiście książka, na której jej zależało musiała znajdować się tak wysoko. No przecież to oczywiste, że całe życie szmatą w pysk. Kim jednak byłaby Reagan, gdyby nie miała zamiaru za wszelką cenę jej zdobyć? W szkole rzuciłaby zaklęci, tu musiała radzić sobie inaczej.
Wspięła się na palce, wyciągając rękę. Życie kurdupla było momentami naprawdę przytłaczające. Nawet podskoczenie nic nie pomogło.
-Kurwa - zaklęła, ale o pomoc nikogo nie miała zamiaru prosić. Trochę ujma na honorze. Jak będzie trzeba, zwali cały ten regał tylko po to, by dostać podręcznik.
Niespodziewanie usłyszała za sobą komentarz. Jeden z tych, za który chciało się odwrócić i przywalić temu, kto go powiedział. Westchnęła, nawet się nie odwracając. Doskonale wiedziała, kto był autorem słów.
-Nie, dzięki. Idź podrywać w ten sposób panny, które faktycznie będą tego chciały - powiedziała jedynie. I nawet nie liczyła na to, że Ślizgon sobie pójdzie. Za dobrze go znała, by chociaż pokusić się o podobne myśli.