26-03-2022, 06:11 PM
Wszelkie zajęcia na dzień przed pełnią były dla Noah bardzo... wymagające. A najbardziej wymagające były ta, na które uczęszczał z Heather. I jak się okazywało, z jakiegoś powodu w tym roku również z nową uczennicą, Oriane. I tak jak do obecności Heather był przyzwyczajony, wiedział czego oczekiwać i na co może liczyć i na ile sobie pozwolić, tak w przypadku Oriane... nie wiedział nic. A najgorsze, że nie wiedział dlaczego aż tak przesadnie go do niej ciągnie, jakby była uosobieniem księżyca.
Zrządzeniem okrutnego losu, na lekcji zaklęć siedział właśnie pomiędzy tymi dwiema blondynkami, co wystawiło jego silną wolę na bardzo brutalną próbę panowania nad sobą. Nie do końca wyszło to tak, jakby sam sobie życzył, ale przynajmniej udało mu się powściągnąć wystarczająco do końca lekcji. Trochę pomogła w tym praktyczna część zajęć, bo jakby miał siedzieć płasko na tyłku całą godzinę, to mogłoby się to skończyć znacznie gorzej.
Ale i tak nadmiar bodźców, a w szczególności natężony przez jej bliskość zapach Heather, uderzyły mu do głowy na tyle, żeby puścić hamulce wraz z dzwonkiem oznajmiającym koniec lekcji. A już przede wszystkim dlatego, że w tej chwili obydwoje mieli dużo wolnego czasu, aż do ich kolejnej wspólnej lekcji, jaką miała być OPCM. To prawie dwie i pół godziny i Noah nie zamierzał tego czasu marnować na... cóż, na cokolwiek innego, niż to na co nie tylko miał w tej chwili ochotę, ale również potrzebę. A sama Hatheway... chyba mogła się tego spodziewać po kilku spojrzeniach jakie rzucił jej w trakcie zajęć, nie do końca powstrzymywanym, odrobinę nader odważnym dotyku i w końcu pochwyceniu jej ręki natychmiast, jak obydwoje spakowali swoje rzeczy.
Nie oglądał się na nikogo, po prostu wyszedł z sali trochę zbyt szybkim krokiem, żeby był uznany za spokojny. Wciąż trzymając dłoń Heather w swojej własnej, sugestywnie mocno, ale nadal kontrolując się na tyle, żeby nie sprawiać jej tym bólu.
Nie szli zbyt daleko, zostali na trzecim piętrze, po prostu oddalili się w tę cześć korytarza, gdzie w trakcie zajęć raczej niewiele osób zaglądało, a gdzie mogli mieć prywatność i choć trochę wygody. Jak tylko weszli do komnaty aury - Noah pierwszy, nie będąc w tej chwili za bardzo w stanie przejmować się grzecznościami i przepuszczać dziewczynę przodem - uderzyło go nie tylko rażące światło w pełni świecącego magicznego słońca, ale również wysoka temperatura pomieszczenia, bardzo wyraźnie oddająca to, jak on sam w tej chwili się czuł. I choć pojawiły się jakieś chmurki, to nie mąciły światła, nie zapowiadały deszcze, jedynie... trochę grzmiało.
Zamknąwszy za nimi drzwi, rzucił na nie Colloportusa, żeby przypadkiem nikt im nie przeszkodził próbą wpakowywania się do sali, oraz zaklęcie wyciszające, po czym... po prostu rzucił własną różdżkę i torbę gdzieś na bok totalnie niedbale, przyparł Heather do tychże drzwi i nie bawili się w żadne gry wstępne. Nie było to dla nich nowością, nie zawsze potrzebowali rozgrzewki, a akurat dzisiaj... cóż, Noah miał coraz bardziej palącą potrzebę i zdawało się, że Hatheway również.
Na drzwiach się nie skończyło, bo chodź ich rozwalone na podłodze ubrania zostały przy wejściu, to po pierwszej rundzie przenieśli się na stojącą w pomieszczeniu kanapę. I czując swoje wzajemne, wciąż wyraźne pragnienie bliskości, wciąż niespożyty nadmiar energii i napięcia, nie trzeba było wiele czekać, żeby i drugi raz uprawiali seks. Żadna to dla nich nowość. Tym bardziej tuż przed pełnią (choć Noah wciąż był przekonany, że Heather nie wie skąd u niego ta instynktowna, zwierzęca potrzeba zbliżenia).
Dopiero jak obydwoje opadli na kanapę ze znacznym stopniem zaspokojenia, Noah jednym ramieniem obejmując leżącą na nim Heather, równając chaotyczne walenie serca i przyspieszony oddech, wróciła dużo bardziej ustabilizowana jasność myśli. Borze zielony, jak on tego potrzebował, to jemu samemu czasem się w głowie nie mieściło. Z względnie błogim uśmiechem zadowolenia spojrzał na dziewczynę, przesuwając leniwie dłonią po jej plecach, wzdłuż kręgosłupa.
- Przepraszam jeśli zniszczyłem ci plany na tę przerwę między zajęciami. - No bo nawet nie zapytał, po prostu porwał ją na seks. Ale nie protestowała, więc może nie miała nawet planów... albo nie były jakieś bardzo ważne.
Zaklęcie 1: 7
Zaklęcie 2: 7