26-03-2022, 11:20 PM
Można by pomyśleć, że hogwarccy prefekci powinni być pod każdym względem nieskazitelnym przykładem perfekcyjnego zachowania. Gdyby tak jednak było, to Arthur nawet i po dwudziestu latach starań nie otrzymałby tego tytułu. Spóźniał się na pierwszą lekcję średnio trzy razy w tygodniu, bo wiecznie coś po drodze gubił albo ewentualnie zapominał, że jest czwartek, a nie sobota. Nikogo już więc nie dziwiło jego wpadanie w ostatnim momencie, bardziej zaskakujące było to, gdy chłopak siedział w sali jeszcze przed rozpoczęciem zajęć – i tak było tym razem! Chociaż to Arthur został prefektem, to jednak bez pomocy Teddy’ego czasami by chyba zgubił własną głowę. Tym razem to jego najbliższy przyjaciel odpowiadał za to, że Crawford na czas znalazł się w klasie zaklęć i nawet zdążył się rozpakować przed dzwonkiem.
— Jak babcię kocham, nie mogę się doczekać rozpoczęcia sezonu quidditcha — powiedział cicho do Tadka, wychylając się do niego nad siedzącą między nimi Kitty. — Wtedy może wreszcie będę ogarniał co, kiedy i jak, bo dużo łatwiej zwracać uwagę na to, jaki jest dzień tygodnia, gdy ma się napięty harmonogram treningów, ot co — stwierdził, uśmiechając się krzywo. Zdecydowanie poczucie czasu nie było jego najmocniejszą stroną, ale jakżeby mogło, skoro każdą wolną chwilę chłopak poświęcał albo na bujanie w obłokach, albo na czytanie mugolskich komiksów?
W międzyczasie gromadzili się kolejni uczniowie, zapełniając wolne miejsca przy długich ławkach, a klasa wypełniła się szmerem rozmów toczonych przyciszonymi głosami. Niedługo przed dzwonkiem zajęte zostało także wolne miejsce obok Arthura, na które opadła znana mu z widzenia Ślizgonka. Uśmiechnął się do niej nieco nieśmiało, jak to on miał w zwyczaju.
Wkrótce zaczęła się lekcja, a profesor Kemppainen zaczęła odpytywać ochotników z różnych podstawowych definicji i pojęć. Arthur, zdziwiony nie mniej, niż jego najbliżsi przyjaciele (i zapewne sama profesorka), podniósł rękę na jedno z pytań. — No nie patrz tak na mnie, muszę czasami okazać trochę aktywności — szepnął teatralnie do Kitty, która chyba była bardziej zszokowana niż on sam.
Pkty zaklęć: 6
Pkty pamięci: 1
K6: 1
Suma: Zaklęcia + Pamięć (jeśli wypadło k6 parzyste) = 6
— Jak babcię kocham, nie mogę się doczekać rozpoczęcia sezonu quidditcha — powiedział cicho do Tadka, wychylając się do niego nad siedzącą między nimi Kitty. — Wtedy może wreszcie będę ogarniał co, kiedy i jak, bo dużo łatwiej zwracać uwagę na to, jaki jest dzień tygodnia, gdy ma się napięty harmonogram treningów, ot co — stwierdził, uśmiechając się krzywo. Zdecydowanie poczucie czasu nie było jego najmocniejszą stroną, ale jakżeby mogło, skoro każdą wolną chwilę chłopak poświęcał albo na bujanie w obłokach, albo na czytanie mugolskich komiksów?
W międzyczasie gromadzili się kolejni uczniowie, zapełniając wolne miejsca przy długich ławkach, a klasa wypełniła się szmerem rozmów toczonych przyciszonymi głosami. Niedługo przed dzwonkiem zajęte zostało także wolne miejsce obok Arthura, na które opadła znana mu z widzenia Ślizgonka. Uśmiechnął się do niej nieco nieśmiało, jak to on miał w zwyczaju.
Wkrótce zaczęła się lekcja, a profesor Kemppainen zaczęła odpytywać ochotników z różnych podstawowych definicji i pojęć. Arthur, zdziwiony nie mniej, niż jego najbliżsi przyjaciele (i zapewne sama profesorka), podniósł rękę na jedno z pytań. — No nie patrz tak na mnie, muszę czasami okazać trochę aktywności — szepnął teatralnie do Kitty, która chyba była bardziej zszokowana niż on sam.