27-03-2022, 12:33 AM
Zerknęła na siebie w lustrze wiszącym w łazience. Prezentowała się dobrze, przynajmniej akceptowalnie. Przeanalizowała w głowie różne scenariusze, wyobrażając sobie reakcje rodziców, zwłaszcza ojca. Tak, pozwoliłby jej tak wyjść do ludzi. Starannie uczesana, bez przesadnego makijażu, w uprasowanym mundurku. Wygląd miał znaczenie, bo po tym inni oceniali ludzi. Właśnie tak za każdym razem jej powtarzano ucząc jej, by nigdy nie zapomniała tak żelaznej zasady.
Poprawiła jeszcze niesforne kosmyki włosów, których loki opadały jej na ramiona i wyszła z łazienki kierując się w stronę Wielkiej Sali, w której odbywało się właśnie śniadanie. Musiała się pospieszyć, jeśli nie chciała poranka przeżyć głodna. Głośne burczenie w brzuchu z pewnością nie przypadłoby do gustu otoczeniu, dla którego liczyło się zdanie innych. I chociaż Mia nie chciała kierować się tym całe życie była pewna, że będzie musiała. Opinia społeczeństwa była wszak wyznacznikiem wartości człowieka.
Po zjedzeniu skromnego śniadania, pozbawionego jakiejkolwiek oznaki obżarstwa, udała się do sali zaklęć. Nie wypadało się spóźnić, dlatego nieznacznie przyspieszyła.
Kiwnęła głową na przeproszenie, kiedy przypadkiem kogoś potrąciła. Nie lubiła takich sytuacji; człowiek nigdy nie wiedział, na kogo trafił.
Rozejrzała się szybko po sali, witając się z nauczycielką. Nie była zbyt zżyta z uczniami ze swojego domu, samej nie czując się tam dobrze, dlatego darowała sobie siadanie w grupie Zielonych. Zamiast tego wybrała pierwsze lepsze miejsce, które wydawało jej się neutralne. Gdzieś w środku czuła, że powinna siedzieć ze swoim narzeczonym, ale z drugiej strony głosik podpowiadał jej, że jemu samemu jest na rękę, kiedy jej nie było obok.
Nie mając czasu na dalsze myślenie usiadła koło Puchona, który ewidentnie przyszedł ze znajomymi. Przynajmniej mogła liczyć na spokój i brak przymusowej konfrontacji.
Kiedy zaczęły się zajęcia i padło pytanie, na które znała odpowiedź, uniosła pewnie rękę do góry. Przynajmniej jeśli chodziło o wiedzę miała się czym pochwalić. Nie zawsze, ale zdarzały się sytuacja jak ta, kiedy faktycznie czuła, że ma do powiedzenia coś mądrego. Chciała to wykorzystać i liczyła, że uda jej się spełnić swoje niewielkie marzenie.
Pkty zaklęć: 5
Pkty pamięci: 5
K6: 4
Suma: 10
Poprawiła jeszcze niesforne kosmyki włosów, których loki opadały jej na ramiona i wyszła z łazienki kierując się w stronę Wielkiej Sali, w której odbywało się właśnie śniadanie. Musiała się pospieszyć, jeśli nie chciała poranka przeżyć głodna. Głośne burczenie w brzuchu z pewnością nie przypadłoby do gustu otoczeniu, dla którego liczyło się zdanie innych. I chociaż Mia nie chciała kierować się tym całe życie była pewna, że będzie musiała. Opinia społeczeństwa była wszak wyznacznikiem wartości człowieka.
Po zjedzeniu skromnego śniadania, pozbawionego jakiejkolwiek oznaki obżarstwa, udała się do sali zaklęć. Nie wypadało się spóźnić, dlatego nieznacznie przyspieszyła.
Kiwnęła głową na przeproszenie, kiedy przypadkiem kogoś potrąciła. Nie lubiła takich sytuacji; człowiek nigdy nie wiedział, na kogo trafił.
Rozejrzała się szybko po sali, witając się z nauczycielką. Nie była zbyt zżyta z uczniami ze swojego domu, samej nie czując się tam dobrze, dlatego darowała sobie siadanie w grupie Zielonych. Zamiast tego wybrała pierwsze lepsze miejsce, które wydawało jej się neutralne. Gdzieś w środku czuła, że powinna siedzieć ze swoim narzeczonym, ale z drugiej strony głosik podpowiadał jej, że jemu samemu jest na rękę, kiedy jej nie było obok.
Nie mając czasu na dalsze myślenie usiadła koło Puchona, który ewidentnie przyszedł ze znajomymi. Przynajmniej mogła liczyć na spokój i brak przymusowej konfrontacji.
Kiedy zaczęły się zajęcia i padło pytanie, na które znała odpowiedź, uniosła pewnie rękę do góry. Przynajmniej jeśli chodziło o wiedzę miała się czym pochwalić. Nie zawsze, ale zdarzały się sytuacja jak ta, kiedy faktycznie czuła, że ma do powiedzenia coś mądrego. Chciała to wykorzystać i liczyła, że uda jej się spełnić swoje niewielkie marzenie.