27-03-2022, 03:17 AM
- Ani tej, ani żadnej innej, dlatego jesteś... I pozostaniesz... Chujem - odparła, jakby jednak skonstruowanie tego zdania sprawiło jej pewien problem.
Szczerze mówiąc, skupianie się na czymkolwiek, co nie było w tej chwili jej własnym stanem, było problematyczne. Gdyby trafiła na innego bohatera, pewnie jedynie pojękiwałaby raz na jakiś czas i odpowiadałaby pojedynczymi słowami. Jednak były osoby w Hogwarcie, przed którymi nie mogła okazywać słabości. Jedną z nich był właśnie Mickey Cavington. Wraz z Milesem stanowili absolutną czołówkę.
- To skoro już ustaliliśmy, że nie chcemy się widzieć, może, nie wiem, na przykład rzucisz się w dół schodów?
Mówiąc to zresztą brzmiała bardziej agresywnie, niż zwykle. Co prawda wypowiadała to też dużo słabiej, ale było wyraźnie widać, że jest dużo bardziej zdenerwowana wszystkim, co się wydarzyło. I trudno się jej dziwić!
Już miała zacząć klecić odpowiedź na jego kolejne słowa, kiedy znowu nagle poszybowała w górę. O nie, tak nie będą się bawić. Miał ją puścić i co robi? Na pewno nie będzie się staczać do poziomu faktycznej księżniczki, którą musiałby nieść jakiś troll, jak Cavington!
- A ty nie uderzyłeś się w głowę, jak myślisz, że możesz tak po prostu-... Nie.
W połowie zdania spontanicznie zrezygnowała. Nie miała nawet energii na to by doprowadzić je do końca. Z kolei jej resztki skoncentrowała na dalszym utrudnianiu Ślizgonowi pomocy, w którą nawiasem mówiąc wciąż nie wierzyła. Może nie miała siły się szarpać, ale mogła na przykład... Zakryć mu oczy! A skoro zdawało się jej to genialnym pomysłem, tak zrobiła. W końcu na ślepo tym bardziej nigdzie jej nie doprowadzi.
Szczerze mówiąc, skupianie się na czymkolwiek, co nie było w tej chwili jej własnym stanem, było problematyczne. Gdyby trafiła na innego bohatera, pewnie jedynie pojękiwałaby raz na jakiś czas i odpowiadałaby pojedynczymi słowami. Jednak były osoby w Hogwarcie, przed którymi nie mogła okazywać słabości. Jedną z nich był właśnie Mickey Cavington. Wraz z Milesem stanowili absolutną czołówkę.
- To skoro już ustaliliśmy, że nie chcemy się widzieć, może, nie wiem, na przykład rzucisz się w dół schodów?
Mówiąc to zresztą brzmiała bardziej agresywnie, niż zwykle. Co prawda wypowiadała to też dużo słabiej, ale było wyraźnie widać, że jest dużo bardziej zdenerwowana wszystkim, co się wydarzyło. I trudno się jej dziwić!
Już miała zacząć klecić odpowiedź na jego kolejne słowa, kiedy znowu nagle poszybowała w górę. O nie, tak nie będą się bawić. Miał ją puścić i co robi? Na pewno nie będzie się staczać do poziomu faktycznej księżniczki, którą musiałby nieść jakiś troll, jak Cavington!
- A ty nie uderzyłeś się w głowę, jak myślisz, że możesz tak po prostu-... Nie.
W połowie zdania spontanicznie zrezygnowała. Nie miała nawet energii na to by doprowadzić je do końca. Z kolei jej resztki skoncentrowała na dalszym utrudnianiu Ślizgonowi pomocy, w którą nawiasem mówiąc wciąż nie wierzyła. Może nie miała siły się szarpać, ale mogła na przykład... Zakryć mu oczy! A skoro zdawało się jej to genialnym pomysłem, tak zrobiła. W końcu na ślepo tym bardziej nigdzie jej nie doprowadzi.