03-02-2021, 11:30 AM
Ubranie
Nie mogła uwierzyć, że wakacje niemal zbliżały się do końca. Jakim cudem, skoro niemal wczoraj (właśnie takie miała wrażenie) opuszczała szkolne mury z perspektywą niemal dwóch miesięcy oddawania się przyjemności robienia wszystkiego tego, na co nie miała czasu podczas ostatnich kilkunastu tygodni? A tu proszę, ledwo mrugnęła okiem, ledwo zrobiła kilka rzeczy, a pojawiła się na horyzoncie wizja powrotu do Hogwartu. I to już za dwa tygodnie! Przecież to było niemal niemożliwe, aby czas płynął aż tak szybko!
Nie to, aby specjalnie marudziła, bo Montrose uwielbiała zamek, niemniej miała wrażenie, że nie wykorzystała potencjału wakacji tak, jak powinna. Bo co to kilka przygód? Kilka wycieczek czy to z mamą, czy ze swoimi mugolskimi kolegami?
Przekręciła się na drugi bok, nie wiedząc nawet czemu naszły ją takie myśli. Przecież powinna nadal spać. Wróciła wczoraj, a raczej dzisiaj nad ranem, po szalonej wycieczce z Davidem, więc siłą rzeczy musiała nabrać nowej energii. A tu proszę, coś ją obudziło. Czyżby to zapach śniadania, który doleciał do jej nosa? Mam pewne zrobiła coś pysznego, jak zawsze.
Usiadła zaspana na łóżku, mając nadzieję, że jej włosy nie są aż tak potargane. Nie było niczego gorszego, niż kołtuny z rana.
Niespodziewanie usłyszała dzwonek do drzwi. Ach tak! To dlatego wstała. Przecież dzisiaj miał przyjechać do niej Teddy! Jak w ogóle mogła o tym zapomnieć.
Zarzuciła na siebie piżamę i wybiegła z pokoju nie przejmując się owymi potencjalnymi kołtunami na głowie.
-Ja otworzę! - krzyknęła, zanim mama zdążyła w ogóle z kuchni wyjść.
A kiedy faktycznie drzwi otworzyła i zobaczyła przyjaciela na ich progu, rzuciła się na niego na powitanie, nijak nie przejmując się faktem, że tak trochę padało.
-Ale super, że już jesteś!
Nie mogła uwierzyć, że wakacje niemal zbliżały się do końca. Jakim cudem, skoro niemal wczoraj (właśnie takie miała wrażenie) opuszczała szkolne mury z perspektywą niemal dwóch miesięcy oddawania się przyjemności robienia wszystkiego tego, na co nie miała czasu podczas ostatnich kilkunastu tygodni? A tu proszę, ledwo mrugnęła okiem, ledwo zrobiła kilka rzeczy, a pojawiła się na horyzoncie wizja powrotu do Hogwartu. I to już za dwa tygodnie! Przecież to było niemal niemożliwe, aby czas płynął aż tak szybko!
Nie to, aby specjalnie marudziła, bo Montrose uwielbiała zamek, niemniej miała wrażenie, że nie wykorzystała potencjału wakacji tak, jak powinna. Bo co to kilka przygód? Kilka wycieczek czy to z mamą, czy ze swoimi mugolskimi kolegami?
Przekręciła się na drugi bok, nie wiedząc nawet czemu naszły ją takie myśli. Przecież powinna nadal spać. Wróciła wczoraj, a raczej dzisiaj nad ranem, po szalonej wycieczce z Davidem, więc siłą rzeczy musiała nabrać nowej energii. A tu proszę, coś ją obudziło. Czyżby to zapach śniadania, który doleciał do jej nosa? Mam pewne zrobiła coś pysznego, jak zawsze.
Usiadła zaspana na łóżku, mając nadzieję, że jej włosy nie są aż tak potargane. Nie było niczego gorszego, niż kołtuny z rana.
Niespodziewanie usłyszała dzwonek do drzwi. Ach tak! To dlatego wstała. Przecież dzisiaj miał przyjechać do niej Teddy! Jak w ogóle mogła o tym zapomnieć.
Zarzuciła na siebie piżamę i wybiegła z pokoju nie przejmując się owymi potencjalnymi kołtunami na głowie.
-Ja otworzę! - krzyknęła, zanim mama zdążyła w ogóle z kuchni wyjść.
A kiedy faktycznie drzwi otworzyła i zobaczyła przyjaciela na ich progu, rzuciła się na niego na powitanie, nijak nie przejmując się faktem, że tak trochę padało.
-Ale super, że już jesteś!