27-03-2022, 10:00 PM
Noah zdawał sobie sprawę, że to uspokojenie instynktów i pozbycie się napięcia jest tylko tymczasowe. W tym momencie - dzień przed pełnią - nie było szans na całkowite zaspokojenie wilczych potrzeb, kiedy to zew księżyca pobudzał bestię, wołał i wabił. Ale mimo to, zawsze czuł się choć trochę lepiej po zbliżeniach z Heather. Nawet jeśli nie wiedziała o klątwie, to już od dawna miał wrażenie, że wyjątkowo mocno go rozumie i wyczuwa. Z wzajemnością! Tylko że Noah bardziej wyczuwał jej potrzeby po intensywności jej zapachu, temperaturze ciała i tonie głosu.
Dlatego teraz nie czuł palącej potrzeby ruchu, wilk zdawał się być chwilowo usatysfakcjonowany, a ta ludzka część natury... ta była zdecydowanie zaspokojona i zadowolona z tego miłego, leniwego momentu trzymania dziewczyny w ramionach.
Uśmiechnął się poniekąd z rozbawieniem, a poniekąd czując się bardzo mile połechtany tym, że to on był planem Heather na tę przerwę. Może to posesywna strona jego ja teraz bardzo przemawiała, ale cieszył go fakt, że Gryfonka właśnie z nim chciała spędzać swój czas wolny.
- Wbrew pozorom bardzo często jesteś moim planem. - Nie było w tym kłamstwa! Mniej lub bardziej świadomie, ale Davenport szukał jej na korytarzach i błoniach, dopasowując wiele rzeczy do tego w jakim nastroju ją zastanie. Po prostu bardzo lubił spędzać z nią czas. Nie tylko na seksie. Podkładając wolne ramię pod głowę, spojrzał na blondynkę, przekręcając tylko odrobinę głowę. I zaraz uniósł brwi w niemym pytaniu "oh, really?", kiedy stwierdziła że jak na faceta nie zawodzi. Przesunął leniwie palcami obejmującej ją dłoni po jej plecach, aż dotarł do ramienia i postukał je bardzo delikatnie palcami.
- Nie wiem czy odebrać to jako komplement, czy raczej ostrzeżenie, że powinienem trzymać się na baczności i uważać, żeby się nie potknąć w tym wyzwaniu podnoszenia poziomu gatunku. - Znowu zaczął leniwie przesuwać samymi opuszkami palców po jej rozgrzanej skórze. - Ty też jesteś niczego sobie. - Rzucił to podobnie przekornym tonem, ciągnąc te przekomarzanki, które ona zaczęła.
Dlatego teraz nie czuł palącej potrzeby ruchu, wilk zdawał się być chwilowo usatysfakcjonowany, a ta ludzka część natury... ta była zdecydowanie zaspokojona i zadowolona z tego miłego, leniwego momentu trzymania dziewczyny w ramionach.
Uśmiechnął się poniekąd z rozbawieniem, a poniekąd czując się bardzo mile połechtany tym, że to on był planem Heather na tę przerwę. Może to posesywna strona jego ja teraz bardzo przemawiała, ale cieszył go fakt, że Gryfonka właśnie z nim chciała spędzać swój czas wolny.
- Wbrew pozorom bardzo często jesteś moim planem. - Nie było w tym kłamstwa! Mniej lub bardziej świadomie, ale Davenport szukał jej na korytarzach i błoniach, dopasowując wiele rzeczy do tego w jakim nastroju ją zastanie. Po prostu bardzo lubił spędzać z nią czas. Nie tylko na seksie. Podkładając wolne ramię pod głowę, spojrzał na blondynkę, przekręcając tylko odrobinę głowę. I zaraz uniósł brwi w niemym pytaniu "oh, really?", kiedy stwierdziła że jak na faceta nie zawodzi. Przesunął leniwie palcami obejmującej ją dłoni po jej plecach, aż dotarł do ramienia i postukał je bardzo delikatnie palcami.
- Nie wiem czy odebrać to jako komplement, czy raczej ostrzeżenie, że powinienem trzymać się na baczności i uważać, żeby się nie potknąć w tym wyzwaniu podnoszenia poziomu gatunku. - Znowu zaczął leniwie przesuwać samymi opuszkami palców po jej rozgrzanej skórze. - Ty też jesteś niczego sobie. - Rzucił to podobnie przekornym tonem, ciągnąc te przekomarzanki, które ona zaczęła.