27-03-2022, 11:16 PM
Will nie miał zielonego pojęcia, że jest na najgorszym możliwym tropie i to zupełnie nie to, co myśli. Nie pomyślałby, że taki poziom paniki i wycofania może być tylko nieśmiałością. Nigdy nie spotkał też nikogo podobnego więc może stąd niepewność co do jej zachowania, tłumaczył sobie tym, co już słyszał, widział u innych podobne zachowania. Niekoniecznie w szkole akurat, ale dzieci w sierocińcu były różne i trafiały tam w różnym wieku, każde z innym bagażem przeżyć. Wpisywał April trochę w jeden z nich. Zatem gdy usłyszał jej słowa, nawet jeśli tak pewne, zerknął na nią bez przekonania.
- Okej. To dobrze. - powiedział, wchodząc do swojego boksu. Czy wierzył jej? Nie. Czy brzmiał chociaż jakby wierzył? Niespecjalnie, raczej jakby pozwalał temu stwierdzeniu na pozostanie jako wersja oficjalna. On był otwarty, mówił wprost o trudnych nawet sytuacjach czy przeżyciach. Zdawał sobie jednak sprawę, że był w tym raczej jednym z niewielu i szanował (lub się starał) akurat te granice.
- Okej. To dobrze. - powiedział, wchodząc do swojego boksu. Czy wierzył jej? Nie. Czy brzmiał chociaż jakby wierzył? Niespecjalnie, raczej jakby pozwalał temu stwierdzeniu na pozostanie jako wersja oficjalna. On był otwarty, mówił wprost o trudnych nawet sytuacjach czy przeżyciach. Zdawał sobie jednak sprawę, że był w tym raczej jednym z niewielu i szanował (lub się starał) akurat te granice.