28-03-2022, 07:44 PM
Uśmiechnęła się nieco do siebie, bo akurat w tej pozycji nie mogłą zbytnio na niego spojrzeć. Uwielbiała wręcz być jego planem, kiedykolwiek, jakkolwiek. Do biegania, rozmowy, nauki, seksu, do wszystkiego. Lubiła być częścią jego dnia i jakoś lepiej jej się żyło gdy wiedziała, że pamięta o niej, nawet jak akurat prawie danego dnia nie gadają z różnych powodów. Czuła się bezpiecznie, pewnie w tej relacji. Ufała mu cholernie bardzo, i ufała temu, że jest dla niej zawsze, nawet jeśli jedynie do końca szkoły, to cały ten czas może na niego liczyć.
- Bardzo dobrze, wspieram takie organizowanie dni. - Przytaknęła z zadowoleniem.
Czując delikatne mizianie po skórze, czułe i tak przyjemne, aż zamruczała cichym "mm", krótko, w okazaniu przyjemności. Uśmiechnęła się nieco tylko szerzej z początku na kolejne słowa, czerpiąc też przyjemność z samego słuchania jego głosu i serca, z tej lekkiej wibracji w jego piersi. Za to na słowa, jakie zaraz padły, otworzyła oczy, po czym z cichym parsknięciem podniosła się tylko ciut na łokciu żeby spojrzeć mu w twarz.
- Niczego sobie. - Powtórzyła ze śmieszkiem. - Ja jestem reprezentacją kobiet, ot co. A przynajmniej tą najlepszą wersją. - Nie ma to jak wysokie poczucie własnej wartości. Choć paradoksalnie, acz raczej też typowo, ogromem pokazywania dużego ego Heather przykrywała zupełnie przeciwne przekonania wobec siebie. - A propos dobrych reprezentacji, nie zgadniesz kogo próbuję swatać i póki co idzie mi całkiem nieźle.
Uniosła brwi nieco w zachęceniu żeby się zastanowił. A niech pokmini! Ale jak dłużej nie ogarniał, w końcu się zlitowała sama ze śmieszkiem.
- April. Myślę, że robię całkiem dobrą robotę swatki. Oczywiście, mówiąc to tylko między nami.
- Bardzo dobrze, wspieram takie organizowanie dni. - Przytaknęła z zadowoleniem.
Czując delikatne mizianie po skórze, czułe i tak przyjemne, aż zamruczała cichym "mm", krótko, w okazaniu przyjemności. Uśmiechnęła się nieco tylko szerzej z początku na kolejne słowa, czerpiąc też przyjemność z samego słuchania jego głosu i serca, z tej lekkiej wibracji w jego piersi. Za to na słowa, jakie zaraz padły, otworzyła oczy, po czym z cichym parsknięciem podniosła się tylko ciut na łokciu żeby spojrzeć mu w twarz.
- Niczego sobie. - Powtórzyła ze śmieszkiem. - Ja jestem reprezentacją kobiet, ot co. A przynajmniej tą najlepszą wersją. - Nie ma to jak wysokie poczucie własnej wartości. Choć paradoksalnie, acz raczej też typowo, ogromem pokazywania dużego ego Heather przykrywała zupełnie przeciwne przekonania wobec siebie. - A propos dobrych reprezentacji, nie zgadniesz kogo próbuję swatać i póki co idzie mi całkiem nieźle.
Uniosła brwi nieco w zachęceniu żeby się zastanowił. A niech pokmini! Ale jak dłużej nie ogarniał, w końcu się zlitowała sama ze śmieszkiem.
- April. Myślę, że robię całkiem dobrą robotę swatki. Oczywiście, mówiąc to tylko między nami.