28-03-2022, 11:08 PM
A była tak blisko... Gdyby tylko czuła się na nogach pewniej, mogłaby po prostu odbiec, nie oglądać się za siebie i może pokazać jeszcze Cavingtonowi środkowy palec na dobranoc. Mogła być już od niego wolna.
Ale udało mu się ją złapać i dopiero po kilku krokach spróbowała się zaprzeć. Nie będzie w końcu nią tak targał! Co to w ogóle za pomysł? Naprawdę, chyba oboje powinni mieć dosyć tej bliskości na dzisiaj.
- A co, wielki Cavington obawia się, że mała ploteczka zszarga reputację? - spytała ironicznie.
A przy tym wszystkim czuła też pewien niepokój... Zresztą jak za każdym razem, kiedy ktoś miał za dużą kontrolę nad nią i na przykład ciągnął ją za sobą, albo jak obrywała od jakiegoś faceta i... Cóż, ogólnie nie kojarzyli jej się najlepiej, a w szczególności nie, kiedy jakiś, bez wątpienia silniejszy, ciągnął ją za sobą.
Ale zacznijmy sposobem.
- Zresztą, co chciałbyś im tam powiedzieć, hm? Że ubłociłam się w drodze z dormitorium? - spytała mimo wszystko nieco spokojniej, może nawet potulniej. - Mogłabym na przykład... Wrócić jak się przebiorę.
Nie ma mowy, że by wróciła. Nie po pokonaniu takiej ilości schodów. Ale przecież Ślizgon był idiotą, prawda? Ostatnio udało jej się wrobić go we wrzucenie losowego składnika do kociołka! Może i teraz wyjdzie... Nim mu przyłoży z wątpliwą siłą, kiedy trzymał jej rękę, a ona czuła tylko rosnący stres.
Ale udało mu się ją złapać i dopiero po kilku krokach spróbowała się zaprzeć. Nie będzie w końcu nią tak targał! Co to w ogóle za pomysł? Naprawdę, chyba oboje powinni mieć dosyć tej bliskości na dzisiaj.
- A co, wielki Cavington obawia się, że mała ploteczka zszarga reputację? - spytała ironicznie.
A przy tym wszystkim czuła też pewien niepokój... Zresztą jak za każdym razem, kiedy ktoś miał za dużą kontrolę nad nią i na przykład ciągnął ją za sobą, albo jak obrywała od jakiegoś faceta i... Cóż, ogólnie nie kojarzyli jej się najlepiej, a w szczególności nie, kiedy jakiś, bez wątpienia silniejszy, ciągnął ją za sobą.
Ale zacznijmy sposobem.
- Zresztą, co chciałbyś im tam powiedzieć, hm? Że ubłociłam się w drodze z dormitorium? - spytała mimo wszystko nieco spokojniej, może nawet potulniej. - Mogłabym na przykład... Wrócić jak się przebiorę.
Nie ma mowy, że by wróciła. Nie po pokonaniu takiej ilości schodów. Ale przecież Ślizgon był idiotą, prawda? Ostatnio udało jej się wrobić go we wrzucenie losowego składnika do kociołka! Może i teraz wyjdzie... Nim mu przyłoży z wątpliwą siłą, kiedy trzymał jej rękę, a ona czuła tylko rosnący stres.