03-04-2022, 02:35 AM
Jak bardzo kusiło go, żeby miotnąć w dziewczynę jakimś zaklęciem... Wiele kosztowało go, by ostatecznie się powstrzymać i zostawiając sobie drobną zemstę na później. Ewentualnie serię licznych, drobnych niedogodności dla tej tu...
- Większość pierwszaków zdaje się wystarczająco bystra, żeby tyle nie pierdolić - odpowiedział od razu, żeby tylko nie wyszło, że przegadała go jakaś idiotka.
A może właśnie dlatego zwykle pierwszoroczni go nie interesowali? Wystarczało zwrócić im uwagę, to czasem nurzące. Z drugiej strony, chyba wolał już to, niż trwanie w tej... Niezręcznej, mimo wszystko, sytuacji stworzonej przez Moona. W międzyczasie wciąż krążyło mu po głowie, dlaczego to wszystko właściwie się dzieje. Po co?
- Mam sobie na coś zasłużyć i zniżać się do tego poziomu? - spytał chłopaka, marszcząc brwi, skinąwszy ku dziewczynie, o której poziomie właśnie wspominał.
No dobrze, najwyraźniej podobała im się ta sama osoba, ale on chyba tak się nie zachowywał, prawda? Inaczej naprawdę musiałby sobą teraz gardzić... A poczuł dodatkowe ukłucie niepokoju. Choć na wspomnienie błędów Aarona, nie potrafił powstrzymać lekkiego uśmiechu, na który pozwolił sobie przez ledwie trzy, czy cztery sekundy.
- Jak mówiłem o szmacie na podłodze serio nie miałem na myśli ciebie, ale jeżeli myślisz, że chciałbym dobrowolnie oglądać cię kiedykolwiek...
Wziął głębszy wdech, który być może zdradzał, że ta rozmowa jest dla niego w pewien sposób trudna, jednak zaraz ponownie spojrzał na dziewczynę jedynie z pogardą.
- To może tak... Pierwsza opcja, ty spierdalasz i zobaczysz, czy kochanie poleci za tobą. Potem macie przejebane, ale przecież to tylko straszna bajka dla pierwszaków, tak? Kto by się przejmował?
Ledwie na moment ponownie zerknął na Moona.
- Druga opcja jest taka, że zostajecie oboje, zajmujecie się tym pierdolnikiem, a potem robicie dosłownie, co i gdzie chcecie, a mnie to na szczęście nie dotyczy.
- Większość pierwszaków zdaje się wystarczająco bystra, żeby tyle nie pierdolić - odpowiedział od razu, żeby tylko nie wyszło, że przegadała go jakaś idiotka.
A może właśnie dlatego zwykle pierwszoroczni go nie interesowali? Wystarczało zwrócić im uwagę, to czasem nurzące. Z drugiej strony, chyba wolał już to, niż trwanie w tej... Niezręcznej, mimo wszystko, sytuacji stworzonej przez Moona. W międzyczasie wciąż krążyło mu po głowie, dlaczego to wszystko właściwie się dzieje. Po co?
- Mam sobie na coś zasłużyć i zniżać się do tego poziomu? - spytał chłopaka, marszcząc brwi, skinąwszy ku dziewczynie, o której poziomie właśnie wspominał.
No dobrze, najwyraźniej podobała im się ta sama osoba, ale on chyba tak się nie zachowywał, prawda? Inaczej naprawdę musiałby sobą teraz gardzić... A poczuł dodatkowe ukłucie niepokoju. Choć na wspomnienie błędów Aarona, nie potrafił powstrzymać lekkiego uśmiechu, na który pozwolił sobie przez ledwie trzy, czy cztery sekundy.
- Jak mówiłem o szmacie na podłodze serio nie miałem na myśli ciebie, ale jeżeli myślisz, że chciałbym dobrowolnie oglądać cię kiedykolwiek...
Wziął głębszy wdech, który być może zdradzał, że ta rozmowa jest dla niego w pewien sposób trudna, jednak zaraz ponownie spojrzał na dziewczynę jedynie z pogardą.
- To może tak... Pierwsza opcja, ty spierdalasz i zobaczysz, czy kochanie poleci za tobą. Potem macie przejebane, ale przecież to tylko straszna bajka dla pierwszaków, tak? Kto by się przejmował?
Ledwie na moment ponownie zerknął na Moona.
- Druga opcja jest taka, że zostajecie oboje, zajmujecie się tym pierdolnikiem, a potem robicie dosłownie, co i gdzie chcecie, a mnie to na szczęście nie dotyczy.