03-04-2022, 03:39 AM
Okłamałby sam siebie, gdyby powiedział, że nie oczekiwał czegoś bardziej spektakularnego. Może brzmiało to trochę sadystycznie, ale czego innego można było spodziewać się po Moonie, który sam jawnie prowokował niektóre sytuacje, zmuszając ludzi do różnego rodzaju reakcji. I chociaż wcale nie interesowało go to, co owa panna ma do zaprezentowania, tak chciał przekonać się o zdolnościach Philipa uważając, że młodziak ma ukryty potencjał, który hamował. Nie tyle psychopatyczny, ale z rodzaju tych, które kazały innym osobom trzymać się jak najdalej, przyciągając tym samym Aarona jeszcze bardziej.
Czy to czyniło go faktycznie skrzywionym?
Uśmiechnął się lekko słysząc jak Leighton odpowiada nowo poznanej koleżance, której imienia nie pamiętał tutaj chyba nikt. Ba, istniało prawdopodobieństwo, że nikt nawet o nie nie pytał, włącznie ze starszym Ślizgonem.
-Możesz zasłużyć i pozostać sobą. Nagrody bywają różne, Leighton - skomentował, po raz kolejny dzisiaj lustrując jego sylwetkę, jakby tym samym chciał pokazać, co właściwie miał na myśli.
Najwidoczniej gest ten nie umknął uwadze dziewczyny, która postanowiła zareagować, chcąc skupić na sobie uwagę starszego chłopaka.
-A nie chciałbyś, Philip? - spytał, ostatecznie nie doczekawszy odpowiedzi. Zanim bowiem prefekt dostał szansę, by jej udzielić, dziewczyna zaatakowała rozjuszona tym wszystkim. Fakt, że nie mogła zrobić tego, na co ewidentnie miała ochotę sprawił, że agresja wzrosła.
-Ty nędzna gnido. Nie pozwolę ci mnie obrażać. Myślisz, że kim jesteś co? - stanęła naprzeciwko Philipa, wymierzając mu siarczysty policzek.
Całe zajście sprawiło, że irytacja Moona stała się bardziej widoczna, a na jego twarzy pojawił się niebezpieczny cień.
Złapał jej nadgarstek, kiedy zamachnęła się kolejny raz.
-Wydaje mi się, że powinnaś już iść. Straciłem zainteresowanie twoją osobą - rzucił chłodno, spoglądając na nią niemal czarnymi oczami. Mogła mówić co chciała, niemniej fakt, że fizycznie postanowiła zaatakować Leightona sprawił, że Moon zadziałał instynktownie marząc, by panna zwyczajnie poszła, zanim ucierpi na tym bardziej.
-To boli! - wyszarpała rękę, cofając się. - Wiesz co, Moon? Pierdol się. Nie wiem co ten gnom na ciebie ma, ale to chore. Nie wiesz, co tracisz! - wykrzyczała wyraźnie obrażona.
-Po prostu wyjdź - powiedział i ponownie powiało od niego chłodem.
Widział, że chciała powiedzieć coś jeszcze, jednak ostatecznie zrezygnowała wychodząc i zostawiając pozostałą dwójkę pogrążoną w ciszy.
Czy to czyniło go faktycznie skrzywionym?
Uśmiechnął się lekko słysząc jak Leighton odpowiada nowo poznanej koleżance, której imienia nie pamiętał tutaj chyba nikt. Ba, istniało prawdopodobieństwo, że nikt nawet o nie nie pytał, włącznie ze starszym Ślizgonem.
-Możesz zasłużyć i pozostać sobą. Nagrody bywają różne, Leighton - skomentował, po raz kolejny dzisiaj lustrując jego sylwetkę, jakby tym samym chciał pokazać, co właściwie miał na myśli.
Najwidoczniej gest ten nie umknął uwadze dziewczyny, która postanowiła zareagować, chcąc skupić na sobie uwagę starszego chłopaka.
-A nie chciałbyś, Philip? - spytał, ostatecznie nie doczekawszy odpowiedzi. Zanim bowiem prefekt dostał szansę, by jej udzielić, dziewczyna zaatakowała rozjuszona tym wszystkim. Fakt, że nie mogła zrobić tego, na co ewidentnie miała ochotę sprawił, że agresja wzrosła.
-Ty nędzna gnido. Nie pozwolę ci mnie obrażać. Myślisz, że kim jesteś co? - stanęła naprzeciwko Philipa, wymierzając mu siarczysty policzek.
Całe zajście sprawiło, że irytacja Moona stała się bardziej widoczna, a na jego twarzy pojawił się niebezpieczny cień.
Złapał jej nadgarstek, kiedy zamachnęła się kolejny raz.
-Wydaje mi się, że powinnaś już iść. Straciłem zainteresowanie twoją osobą - rzucił chłodno, spoglądając na nią niemal czarnymi oczami. Mogła mówić co chciała, niemniej fakt, że fizycznie postanowiła zaatakować Leightona sprawił, że Moon zadziałał instynktownie marząc, by panna zwyczajnie poszła, zanim ucierpi na tym bardziej.
-To boli! - wyszarpała rękę, cofając się. - Wiesz co, Moon? Pierdol się. Nie wiem co ten gnom na ciebie ma, ale to chore. Nie wiesz, co tracisz! - wykrzyczała wyraźnie obrażona.
-Po prostu wyjdź - powiedział i ponownie powiało od niego chłodem.
Widział, że chciała powiedzieć coś jeszcze, jednak ostatecznie zrezygnowała wychodząc i zostawiając pozostałą dwójkę pogrążoną w ciszy.